Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-02-2011, 21:37   #78
merill
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Nozdrza wciągnęły ostry, oszałamiający gaz. Woń uderzyła jego sensory intensywnością i powaliła jego zmysły niczym uderzenie obucha. Stracił kontakt z rzeczywistością i osunął się w nieświadomość.

„ Młotek sędziego Najwyższego Trybunału Imperium spadał z hukiem, ogłaszając koniec jego rodu, kariery i honoru… Kamienne oblicze hazata, przeszył paroksyzm bólu pomieszanego z wściekłością… teraz oglądał to jakby z innej perspektywy… jakby jego duch unosił się nad salą rozpraw… miejscem, w którym doznał najokrutniejszy tortur w swoim życiu…

Świat zawirował…

Zaplecze spelunki było nieciekawe… opary alkoholu i kiepskiego tytoniu sączyły się z głównej Sali. Kroczył spokojnie po krętych korytarzach i pogrążonych w półmroku pomieszczeniach. Jego cele powinny gdzieś tu być… Mieli krew na rękach, krew którą chcieli obciążyć również jego sumienie… Nie była to krew przelana w boju… chcieli zabijać kobiety i dzieci… i choć byli to wrogowie… nie godziło się. Delikatne ażurowe drzwi rozwalił w drzazgi kopnięciem buta… Zaskoczeni agenci Kajdaniarzy, podnosili się ze swoich foteli, a dziwki siedzące wcześniej na ich kolanach uciekały z piskiem… Za wolno… krew zmieszana z masą mózgową obu zbirów zdążyła je ochlapać…

Świat zawirował…

Leżał na szerokim, wyścielonym łożu w swojej posiadłości na Vera Cruz… powietrze wypełniał zapach morskiego powietrza, zmieszanego z aromatem kwitnących akacji… przyglądał się leżącej tuż obok na jedwabnej pościeli kobiecie… delikatna opalenizna opalizowała na gładkiej skórze Inez. Czarne jak skrzydło kruka włosy okalały jej cudowną twarz. Jego ręce błądziły po jej ciele… a ogień namiętności rozpalał się w nich z siłą rwącej rzeki… Przyspieszone oddechy… Pot spływający po rozgrzanych miłością ciałach… Czarne włosy spadające na jego tors… jej piękne, kształtne piersi podskakujące w rytm ich ruchów… Zamknął oczy… I ponownie otworzył… Nie było już Inez… to nie było jej ciało… kobieta była szczuplejsza… zniknęły długie włosy… Aspazja…

Świat zawirował...”

Ocuciło go potrząsanie akolity, powoli przychodził do siebie. Rozejrzał się błędnym wzrokiem wokół, ale po chwili już kontrolował wszystkie swoje zmysły. Na ich odcinku wrogowie zostali zneutralizowani przez Kano. Ruszył za resztą.

Szereg cel wypełnionych niewolnikami ich zaskoczył, szybko przystąpili do otwierania zamków. Z tym poradził sobie szybko Evros, jego monomiecz rozrywał ciężkie kłódki jak ulotny pergamin.

Mieli teraz pod opieką kilkudziesięciu niewolników. Przypomniał sobie o swojej skrzekotce, która od dłuższego czasu była wyłączona. Przesunął pokrętło i usłyszał komendy Aspazji: - Grupa szturmowa, czy mnie słyszycie?
Komandos nacisnął przycisk przy nadajniku i powiedział: - Zgłasza się grupa szturmowa… znaleźliśmy niewolników, chcemy ewakuować ich na Rybkę, odbiór.
- Dobrze, zróbcie to natychmiast.


Ruszyli w stronę powierzchni, żeby jak najprędzej odprowadzić ocalonych do promu. Akolita wraz z Evrosem osłaniali flanki prowadzonej kolumny, ostrzeliwując pojawiających się tu i ówdzie piratów. Reszty dokonywał Kano. Wkrótce pierwsze partie niewolników, znikały po rampie promu w ładowni Rybki.
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline