Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-02-2011, 22:44   #14
Revan Jorgem
 
Revan Jorgem's Avatar
 
Reputacja: 1 Revan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znanyRevan Jorgem wkrótce będzie znany
Znowu sny... Młody rycerz tym razem jednak widział wyraźnie co się w nim dzieje. Leciał za krukiem, symbolem Morra, którego także wyznają Bretończycy. Podążał za nim nad jakimś upiornym lasem. Może teraz wreszcie rozwiąże się tajemnica koszmarów, może kiedy dotrze do miejsca, do którego leci ptak...
Obudził się, ktoś pukał do drzwi.
-Merde!- warknął bretońskie przekleństwo pod nosem.
Wziął miecz, z którym, jak nakazuje carcassonnska tradycja, nie powinien si rozstawać nawet we śnie. Otworzył drzwi i do karczmarza w nich stojącego powiedział:
-Dlaczego niepokoisz śpiącego rycerza, wieśniaku?
Karczmarz musiał czuć się nieźle wystraszony, kiedy zobaczył w drzwiach człowieka w nocnej koszuli uzbrojonego w miecz i na dodatek nie będącego w dobrym humorze.
-Ten tego, no... pogubił się- Na dole czeka akolita, uczeń wieszcza i oczekuje pana i kilku innych.
-No nareszcie ale szkoda że o tej porze- wsunął miecz z powrotem do pochwy, nałożył buty i zszedł na dół wraz z karczmarzem, jakimś śmierdzącym staruchem i elfem. Do tej rasy akurat nic nie miał, czasem nawet pomagały w walkach z żelaznymi orkami, chociaż Czarodziejka, nie wiedzieć czemu, większą łaską obdarzała rycerzy z Quenelles.
W końcu znalazł się oko w oko z tym akolitom. Był to dość młody chłopak, zgolony na łyso z powodów swojej religii. Ubrany był w skromny habit. Rene skinął głową na powitanie, czuł respekt przed duchownymi wszelkich uznawanych w Bretonii religii, a nawet imperialnym kapłanom Sigmara darzył szacunkiem.
Pierwsza do kapłana odezwała się dziewczyna, na którą wcześniej zwrócił uwagę. Była co najmniej podpita. W Bretonii to było nie do pomyślenia żeby jakaś dama, czy nawet dziewka ze wsi upijała się poza dniem Święta Kielicha. Widocznie przez ten stan nie umiała okazać odpowiedniego szacunku przedstawicielowi Morra. Ledwo wytrzymał, gdy śmierdzący starzec popatrzył na niego bez należnego szacunku w oczach, jedynie spiorunował go wzrokiem, aby nie myślał że na takie coś może sobie pozwalać. Niech jeszcze raz spróbuje, a każę go wyrzucić na zewnątrz!
-Kiedy wreszcie będziemy mogli się spotkać z samym kapłanem?
 
__________________
Gdy cię mają wieszać w ostatnim życzeniu poproś o szklankę wody, nigdy nie wiadomo co się stanie zanim ją przyniosą.
Revan Jorgem jest offline