Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-02-2011, 01:31   #19
Hellian
 
Hellian's Avatar
 
Reputacja: 1 Hellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwu
No i śnił jej się wielki pożar. Zieleń łamana przez pomarańczowy ogień, niebo błękitne, szary dym, który układał się w zarys martwego miasta. Las płonął, drzewa łamały się pod własnym ciężarem, a Cyganka patrzyła na to wszystko zafascynowana. Lecz kiedy natarczywe płomienie zaczęły kąsać położoną zbyt blisko knieję, od razu się obudziła. Wstała w jednej chwili, za plecami zbutwiałe deski, dłonie na rękojeściach coltów, zdrętwiałe stopy, kropelki potu na czole. Nieprzenikniony mrok, w którym słyszała swój oddech. A potem pierwsze takty Pasji. Och, szczerze nie cierpiała ckliwości muzyki organowej.
- Co to, do jasnej cholery? –krzyknęła. Stary dom rozbrzmiał echem. Kościół też nie mógł być zbyt daleko. Cóż począć? Nawet na tej martwej ziemi, Jezus Chrystus postanowił po raz kolejny umrzeć.

Imię kompozytora nie przebijało się przez jej wykształcenie. Ale w tej chwili szczerze życzyła mu mąk piekielnych.
Na szczęście sen o pożarze wróżył wielką namiętność. A to jedynie w kontekście poszukiwań zaginionego brata mogło wzbudzać niejakie wyrzuty sumienia. Muzyka Bacha bolała a priori.
Znaczy się, bez kontekstu.

***

Bezpardonowo potrząsnęła Rzewuskiego za ramię. Chyba jednak przeceniała swój refleks. Złapał ja za rękę, nawet nie wiedziała kiedy.
- O co chodzi? –pytanie po francusku.
-De rien.
Nie uwierzył. Zamotany w innym śnie, nie puszcza ręki.
- De rien – Andrea, nagle zdenerwowana, powtarza niczym refren.
Ale przecież to nieprawda, zawsze o coś chodzi. Rzewuski trzyma jej rękę bardzo mocno, sen nie opuścił obojga, w tle ohydny Bach.
- O co chodzi? – pyta Polak
A dziewczyna ze ściśniętą dłonią niespodziewanie płacze.
- Z Doodleyem poszedł mój brat. - w końcu to mówi. Płacz ma obudzić w obcym mężczyźnie instynkty opiekuńcze.
- Więc to Cie martwiło cały czas... – Polak patrzy na nią poważnie.
Cyganka połyka łzy.
Sen się kończy. Bach budzi wszystkich.

***

To van Ouverkeerk skupił na sobie ich uwagę. Wszyscy byli niewyspani, obolali i mniej lub bardziej wystraszeni, ale ton jakim wołał ich Niderlandczyk nie pozostawiał wątpliwości. Trzeba było go wysłuchać.
Każdy łowił coś dla siebie z zapisków profesora. Andrea usłyszała:
„(…) dobry chłopak (…) mimo wypadku (…) nasze drogi rozeszły się być może (…)”
A potem gdzieś na północy rozległy się strzały. Zapanowała konsternacja, Andrea przyklękła na brudnych deskach podłogi. Rzewuski miał rację, trzymanie niektórych rzeczy w tajemnicy było kompletnie nonsensowne.
-Taki znak. - Narysowała na ziemi flagę - trupia czaszka na czerwonym tle z kołami zębatymi zamiast oczu i skrzyżowanymi kluczami płaskimi –oznacza Wolną Kompanię Szabrowniczą „Wspólna Sprawa” To jedna z pierwszych grup penetrujących Interior. Zajmują się rabunkiem i przemytem Eteru Cienistego. Tacy właśnie ludzie najprawdopodobniej tam strzelają. Rozumieją dwa rodzaje negocjacji, siłowy – objęła przeciągłym spojrzeniem troje swoich towarzyszy i broń którą mieli przy sobie- i finansowy – pogrzebała ręką w jednej z kieszeni obszernej spódnicy, nie wyjmując z niej jednak niczego.
- Pójdźmy ich obejrzeć. – Polak mimo jej słów uśmiechał się kpiąco. –Cicho.
Wszyscy, czy we dwoje?
Zamiast odpowiadać uśmiechnął się szeroko.
- Kiedyś... na pewno... z przyjemnością.
Posłała mu wściekłe spojrzenie.
- Najpierw do kościoła. –zaproponowała – I tak sobie myślę, w razie czego, żadnych gadek o Doodleyu, przy przemytnikach, jesteśmy bogaczami co się tu bawią, im trzeba wmawiać, że nie opłaca się nas zabić.
 
__________________
"Kobieta wierzy, że dwa i dwa zmieni się w pięć, jeśli będzie długo płakać i zrobi awanturę." Dzienniki wiktoriańskie

Ostatnio edytowane przez Hellian : 21-02-2011 o 22:10.
Hellian jest offline