Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-02-2011, 19:36   #403
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Magini, stojąca przez chwilę w oddali od pozostałych, i drapiąca w nagrodę za dzielną walkę podbródki wielgachnych, przyzwanych lwów, skończyła szybko owe zajęcie, wraz z dobiegnięciem końca czasu trwania czaru. Podeszła więc do pozostałych.
- Chętnie przyjrzałabym się temu drugiemu berłu - po czym dodała - Możliwe, że te czerwone psy tam będą, choć z drugiej strony, w tych rejonach...
-I kto mu będzie jeszcze... skakał...eee...podskakiwał.
- rzekła bez składu i ładu nabuzowana alkoholem i emocjami wywołanymi walką Drucilla. Podrapała się za uchem.- Lepiej tu sprzątnijmy i... uciekajmy stąd. Prędzej czy później te konie... to jest, konie kapłanów dotrą do ich siedziby. Więc zniknięcie jak jej tam było?...wyjdzie na jaw.
- Taaa... lepiej już sobie iść
- Odparła zmęczona po bitwie Sylphia. W końcu musiała sięgnąć po naprawdę sporą ilość magii, co wyczerpywało równie podobnie, jak machanie mieczem.

Reszta dnia, a przede wszystkim, zachowanie sąsiadujących im Zhentów, przebiegło spokojnie.


~


Dzień później, poza typowymi dla podróży niewygodami, pojawił się dodatkowo deszcz.

W końcu jednak dotarli do Triboaru, kolejnego przystanku na ich drodze, i nawet widok szubienicy na rynku nie popsuł zbytnio Magini humoru, który jednak nawiasem mówiąc, nie był zbyt różowy. Była bowiem dosyć przemoczona...

„Pod Gadającym Trollem” było kolejną, typową karczmą, jakich Sylphia naoglądała się już w swoim życiu wyjątkowo wiele. Przebijała się więc przez zapełnioną salę łokciami, rozdając wraz z bluzgami co mocniejsze razy amatorom jej kształtów. Gdyby nie fakt, że była przemoczona, i dosyć zmęczona, z pewnością oprócz jej kończyn poszłaby w ruch i "Błyskawica" czy tam dwie.

Niespodziewanie natknęli się na Tausersis. Magini pozdrowiła ją jedynie z daleka lekkim skinięciem głowy, nie mając w tej chwili ochoty na jakiekolwiek rozmowy, a może i nawet na całkowity ich brak względem tej kobiety, działała bowiem na nią w naprawdę dziwny sposób.

Po krótkiej dyskusji z karczmarzem miała już to, czego w tej chwili było jej najbardziej potrzeba. Wygodna izba, ciepła kąpiel, oraz strawa, jaką był... pieczony bażant i lodowe wino. Jadło z najwyższej półki, kosztujące niemal pięćdziesiąt złociszy, Sylphię jednak było stać, no i w końcu zasłużyła sobie na choć "drobne luksusy", czyż nie?.






~

Gdy w końcu się wykąpała, przebrała, i porządnie pojadła, zajęła się przez godzinę swoją księgą czarów. W końcu jak trzeba, to trzeba, a swego "daru" nie należało zaniedbywać... po godzinie, nieco znużona tym zajęciem, postanowiła nieco rozprostować ciało, i ruszyła do głównej sali karczmy, a nóż widelec wydarzy się coś ciekawego, wystarczy poobserwować i posłuchać o czym gawędzą przy stołach.

Już na schodach każdy jej krok, gest, i chyba każdy centymetr ciała studiowały gdzieś ze dwa tuziny przesiadujących w przybytku. A było w końcu na co patrzeć, Sylphia zaprezentowała bowiem swoją kolejną (choć już ostatnią z podręcznego, magicznego kuferka) kreację, odpowiednio wspomaganą drobną iluzją. Ktoś obcy, widząc Maginię schodzącą na dół z dużym prawdopodobieństwem brał ją już za całkiem inną osobę, tym razem dodatkowo była również bez kapelusika.

Zasiadła przy towarzyszach.
- Ciekawe dla kogo ta szubienica na rynku - Zagadnęła.

 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline