Z mieczem w jednym ręku, a kuflem w drugim Grim stał i jopił się na dalsze teksty i działania aż jeden z moczymordów wrócił z krzykiem z piętra, że niby to psie syny uciekają wozem, ależ to całkiem zacnym pomysłem wydało się Spammerowi bo przeż wozy można podpalać, a nie to co ścigać gromadkę wieprzków, z których conajmniej dwóch pewno dobrze włada łukiem, a i jeszcze jeden dysponuje bronią palną. Spalmy ich! Spalmy ich! Rozbrzmiało w jego łepetynie. I może jeszcze kurdupel ma ze sobą sporo prochu, to by była zabawa. Z drugiej strony inkwizytor chciał ich żywych, więc to powinno wyglądać na wypadek. Ale cóż to teraz nie czas na plany. Spammer schował miecz do pochwy i chwycił pochodnię myśląć jedynie, że szkoda, że nie ma wideł.
- Cóżesz to kurwa hołoto marna tak stoi? Biegiem wałkonie na zewnątrz i za tym pierdolonym wozem! - i z kuflem piwa w lewej dłoni, a pochodnią w prawej wybiegl na zewnątrz i biegł za powozem, a gdy czuł, że już bliżej mu się nie uda to rzucił pochodnię mając nadzieję, że trafi w coś łatwopalnego - najlepiej w kurdupla z bronią palną. Po chwili próbuje wypić resztę piwa, które, ma nadzieję, ostało się w kufelku. Gówno, kurwa, wszystko się wylało. Skurwysyny! - mówi podniesionym głosem, gdy orientuje się, że wszystko wylał biegając po ulicach, po różnych dzielnicach ze swoim psem, który jest kufelem. Następnie rzuca kufel w stronę wozu i idzie za nim co pewien czas jedynie krzycząc:
- Groźni przestępcy podróżują wozem! Zatrzymać ich! Nie dajcie mu zbiec!
******************************
Ten sam czas i całkiem niedaleko.
Alexandr der Mörder Kränzchen usłyszał jak Grim Spammer krzyczy Gówno, kurwa, wszystko się wylało. Skurwysyny! i przypomina mu się jak swego czasu ten sam gagatek krzyczał to samo w Erbkrankheit, gdy Leguan Esser kłócił się ze Spammerem jednego późnego wieczoru w karczmie, gdy jeszcze Grim był szanowanym osobnikiem w ich wiosce. Nikt wtedy nie wierzył, gdy Esser oskarżał Spammera o spiski i szerzenie bratniej nienawiści wśród mieszkańców - zresztą już wtedy ta nienawiść unaoczniała się, gdy większość świadków tego zajścia stanęło po stronie Grima. W końcu zirytowany Leguan trzasnął w ławę, a piwo Grima wylało mu się na spodnie, gdyby nie natychmiastowe wyjście Essera tamtego wieczoru polałaby się krew - niewinna krew zapewne.
Alexandr ze swoimi kompanami obserwowali wszystko ukryci w cieniach, jeden z nich był nawet strażnikiem, który zatrudnił się przed dwoma tygodniami zgadując dokąd podążał Spammer - zresztą dwóch innych ludzi z Erbkrankheit było strażnikami w dwóch innych miasteczkach w okolicy. Ich misja była jasna - dorwać Grima i mu nogi z dupy powyrywać. Poważnie. Ten chaos, który powstał przy okazji zabójstwa jakiegoś wałkonia była doskonałą okazją, żeby niepostrzeżenie go dopaść. Niestety Spammer wciąż przebywał razem z innymi ludźmi - być może nie trudno byłoby go teraz zabić, ale ich celem było umęczenie chama i dopiero zabicie. Musieli go porwać. Zupełnie tak samo choć z innych powodów jak inkwizytor chciał złapać zabójców swojego człowieka. |