Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-02-2011, 14:19   #112
Arvelus
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Jerycho ścigał nieporadnie Fabia z włochatym. Nie miał zamiaru mu odpuścić. Może wybaczyć wiele, ale nie zdradę. Szczególnie gdy zdradza cię kumpel...
Kuśtykając wyszedł i podniósł spluwę. Jeszcze skorygować...
Nagle zobaczył furgonetkę, nie znalazła się tu przez przypadek. Odruchowo przywarł do ściany i schował się. Żółtek... ajajaj... teraz chłopak dostanie. Dobra, chinol załatwi to za niego. Schował syrenkę do pokrowca i ruszył w górę.
Rozejrzał się błyskawicznie i zobaczył, że jego mieszkanko jest w okropnym stanie. Hehe... A niech bankowi je biorą. Dalsza lustracja pozwoliła dostrzec brak nie tylko brak Jacka i Iskry, ale i prochów. Zabrali je uciekając przed policją. Taką wersję roboczą zdarzeń przyjął na tą chwilę, nie było czasu myśleć.
-Chodź Ray, spieprzamy.- Wziął kolegę pod rękę, jeszcze na odchodnym zerwał ze stołu obrus rozwalając całą zastawę. Nie był duży. Okręcił go wokół ręki i wręczył rannemu.
-Mam tu kilka dróg ucieczki, ale mogą nas wytropić po krwi.
Jego rany były lekkie, nie uszkodziły nic ważnego i te odrobiny skutecznie wchłaniało ubranie. Przetarł jeszcze krwawiący policzek
Co to? A... obrus, szmata - Ray miał niezły mętlik głowie. Widocznie stracił trochę krwi. A nawet bardzo trochę. Gdy Jerycho pociągnął go za ramie, ściemniało mu przed oczami. Zbyt gwałtownie. Ale nie protestował i wstał.
-Dokąd spieprzamy? -spytał. Głowę rozsadzał mu ból, który po zaniknięciu adrenaliny jeszcze bardziej się nasilił. A może jednak wina syren policyjnych. W zaistniałej sytuacji wolał nie ryzykować, przestawił bezpiecznik i schował pistolet w kieszeni.
-Na dach- Powiedział krótko wielki półPolak przez zaciśnięte zęby. Starał się oszczędzać okaleczoną nogę, ale i tak bolało jak diabli gdy wchodził po schodach na dach. Po drodze wybił łokciem szybkę ze skrzynki z wężem pożarniczym i wyciągnął stamtąd zwój długiej liny i parę grubych rękawic.
Przez najwyższe okno wyszli na dach. Jerycho kiedyś postarał się by zamek nie działał. Po prostu zepsuł zamek wycinając stalowy kawałek i zastąpił go plastikiem.
Byli na dachu. Dziesięć pięter nad ziemią, a policja niedługo otoczy budynek. Trzeba się spieszyć. Przymknął okno i przywiązał mocno linę do ażurowatego elementu dachu.
-Dobra Ray, słuchaj uważnie. To jest droga wymyślona dla mnie, a do tego jesteś ranny, więc musisz być BARDZO ostrożny. Owiń się liną w ten sposób, zawiń tu i tu...
Mówiąc to sam się nią obwijał tak by kolega mógł zobaczyć. Trzy razy wokół zdrowej ręki, dwa razy wokół torsu jeszcze raz wokół zdrowej nogi, przydeptał linę i chwycił drugi koniec
-Pamiętaj, to nie film, że się spuścisz na pełnej prędkości i sam fakt, że trzymasz linę cię uratuje. Zakładaj rękawice, bez nich przypalisz sobie dłonie.
Przy ostatnim zdaniu sam naciągnął rękawy bluzy tak by osłonić własne.
-Powtarzam, trzeba jak najbardziej rozłożyć tarcie po ciele. Zjazd zajmie mi koło pół minuty. Ty poświęć z półtora. Nie szarżuj, nie przyspieszaj, ja mam doświadczenie. Do zobaczenia na dole.
Jerycho spuścił się wzdłuż ściany mocno trzymając linę. Czuł ciepło wszędzie gdzie stykała się z ciałem. W połowie wysokości zacznie parzyć... Znał to. Jechał dosyć szybko. Normalnie by sobie na to nie pozwolił. Szczególnie będąc rannym. Postrzelona noga nie pracowała. Ręka bolała jak cholera, ale w tym wypadku ból nie osłabiał siły, bo ta kończyna działa biernie. Będąc 20 metrów nad ziemią zacisnął mocniej i od razu temperatura wzrosła. Spadł na nogi, pomógł się rękami i chciał odruchowo przeturlać się przez bark, ale ani trajektoria upadku, ani lina mu na to nie pozwoliły. Jękną boleśnie nadwerężając kolana. Jutro poczuje ten upadek...
Szybko się odwiązał i stanął czekając na Raya. Nasłuchiwał mając nadzieję, że zjedzie nim przybędzie policja...
 

Ostatnio edytowane przez Arvelus : 23-02-2011 o 13:38.
Arvelus jest offline