Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-02-2011, 14:41   #80
Hawkeye
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Szturm przebiegał powoli, dla niego jednak wszystko było trochę dziwne. Wyćwiczone ruchy i wzrok, który nie wyrażał żadnych emocji. Gdy zobaczył swoją twarz w odbiciu jednego ze stalowych lewarów na chwilę zamarł. Cały świat stracił swoje znaczenie. Słyszał gdzieś strzały i krzyki. Jego ręce automatycznie ostrzelały żołnierza, który nieopatrznie znalazł się w jego strefie. Jego ciało robiło to co znało najlepiej, jednakże umysł był pochłonięty czymś innym.

Umysł patrzył w dużo młodszą twarz, w oczy które płonęły dziwnym blaskiem. Jego umysł widział płonące zgliszcza i ciała leżące za szlachcicem. Mówi się, że zawsze można zawrócić z obranej drogi. Czasami jednak jest ciężko to zrobić. Wielu mędrców zadawało sobie pytania, czy można zmienić swój los? W tym zakresie istniały dwie główne szkoły. Jedni mówili, że jesteśmy niczym liść rzucany na wietrze, druga o tym, że sami jesteśmy kowalami własnego losu. A prawda ... prawda leżała chyba gdzieś pośrodku. Albert stanął do walki i był z tego dumny.

Krzyki wyrwały go z otępienia i przywróciły do działania. Gdy trzeba było zakładał maskę, gdy trzeba było strzelał. W końcu udało im się dotrzeć do niewolników. Razem z Evrosem eskortował niewolników. Wydawało się, że szturm przebiega planowo, może nawet zbyt planowo. Tylko gdzie był on? Gdzie znajdował się pirat, który przysporzył temu światu tyle zła?

-Albert do wszystkich - nacisnął w pewnym momencie radio łącząc się ze wszystkimi towarzyszami -Jeżeli chcemy kontynuować natarcie w kierunku Beliaha, to muszę przekazać wam parę ważnych informacji. Najlepiej w cztery oczy ... przygotujcie ciężką broń, będzie nam potrzebna - rozłączył się i popatrzył na stojącego obok niego Evrosa. Człowieka, który nie znał go jako nikogo innego jak członka Bractwa Wojennego. Kogoś, kto poświęcił wiele, aby ratować świat, aby ratować innych. Ciekawe, czy gdyby życie nie potoczyłoby się inaczej, to dzisiaj baza Albreta byłaby atakowana przez członków załogi.

-Evrosie, potrzebujemy ciężkiej broni, jeżeli chcemy wygrać z Beliahem. Powiedzmy, że nazwy jego okrętów "Zemsta Diabła" nie wzięły się z niczego. Najlepiej gdyby wszyscy to usłyszeli ... -
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline