Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-02-2011, 19:30   #16
Bloodsoul
 
Bloodsoul's Avatar
 
Reputacja: 1 Bloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodzeBloodsoul jest na bardzo dobrej drodze
Doczekała się, akolita w końcu zabrał głos. W rzeczywistości nie trzeba było długo czekać, ale w tym momencie młoda uczona była strasznie sfrustrowana. Gorycz minęła kiedy ten zaczął mówić. Poczuła w jego głosie emocje i nutkę tego, że naprawdę przejmuje się całą tą sytuacją. Możliwie nie był to specjalnie ciepły i porywający głos, ale coś podpowiadało, żeby zmieniła nastawienie. Te sny, koszmary, to wszystko nie dawało jej spokojnie żyć. Alojz, bo tak się przedstawił na wstępie jegomość, jest powiązany z osobą, która mogła odpędzić te nocne tortury. To był już drugi powód, dlaczego się za nim udała. Trzeci to zapewne niska kontrola własnego stanu. Pijana, stawała się bardziej uległa.

”Kurczę, facet ma jaja, tak się poświęcać dla duchownego. No no… nigdy nie rozumiałam tego zaangażowania kipiącego od kościelnych. Boże, żebym to ja była taka rozgarnięta i poukładana… Ahh ale mi dobrze, mimo to!

Roześmiała się na całą salę. Zaraz później uświadomiła sobię, że trochę nie na miejscu jest teraz śmiech, spuściła głowę w dół na gest wstydu za to co zrobiła. Podążyła za akolitą.

Droga w jej zamroczonych oczętach dłużyła się niesamowicie. Nie protestowała, ale często gubiła się w tyle i wołała heroicznie za resztą grupy. Wesoła – większość czasu podążała z uśmiechem na twarzy. Kleiła się to do rycerzyka, to do Joachima, to spoglądała słodkim spojrzeniem na niskiego niziołka. Ciemność przysłaniała całą drogę, idealna pogoda do nasilenia grobowego klimatu tej „misji”. Alistina przekraczała wszelkie bariery przyzwoitości, nie zważając czerpała przyjemność z każdej drobnostki. Zapewne później będzie się tego wszystkiego niebywale wstydzić. Upokorzenie w tym momencie nie grało żadnej roli. Los czekał tylko, żeby ktoś ją uspokoił. Była niczym małe dziecko, mimowolnie podążające za swoim rodzicem. Marudziła i męczyła resztę drużyny, ale co miała począć. W końcu nie była „sobą”.

-Proszę! Mały postój, malutenieczki, hej hej, ja tu wciąż żyję! – przytupnęła lekko na znak protestu, ale kolejny raz niczego nie zdziałała -No dobra, dobra, zobaczycie, będziecie tylko czegoś jeszcze chcieli!

Zanim dotarli na miejsce, w którym przebywał Leopold, zatrważająco wystraszyła się ów grobowca, niepokój ogarnął jej młodą duszyczkę. To miejsce było motywem wielu koszmarów, tych z tego miesiąca jak i innych, dawniejszych. W mniemaniu Alistiny są to uniwersalne sny; o najbardziej mrocznych i tajemniczych miejscach, o cmentarzach, o śmierci, która czyha na każdym kroku w jakże okrutnym starym świecie. Umilkła i tym zapunktowała u reszty. Niesłychanie milcząco zdołała przetrwać całą drogę bez ani jednego zająknięcia. Ledwo widoczna kaplica została niemalże zignorowana przez dziewkę. Stara chata zaciekawiła swoją prostotą. Tym razem bez żadnych „ale” weszła dalej za grupą. Starała się mówić jak najbardziej poważnie, nie chciała wyjść na wariatkę:

-Nie ma za co, drogi Alojzie. Ta chata jest na swój sposób urocza – zaczęła -Trzeba umieć dostrzec piękno w swej prostocie, a ty powinieneś coś o tym wiedzieć – uśmiechnęła się lekko do mężczyzny. Nikt nie spodziewałby się, że akurat ona w tym momencie zacznie tak prawić. Jedynie skromna garść ludzi wiedziała, że w swym życiu zobaczyła wiele różnorakich ekspozycji, nie stwarzała pozoru osoby wielce mądrej czy rozgarniętej w tej dziedzinie.

-Ahh, pieprzę od rzeczy, przepraszam, to tylko budowla. – trochę się zawstydziła. -Czas spotkać się z wieszczem!
 

Ostatnio edytowane przez Bloodsoul : 22-02-2011 o 19:41.
Bloodsoul jest offline