Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-02-2011, 22:29   #5
Wredotta
 
Wredotta's Avatar
 
Reputacja: 1 Wredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znany
Byłam ucieszona jak nigdy dotąd. Drugie miejsce! Pogratulowałam Roxanie. Osiągnąć tak niesłychany sukces i to w tak młodym wieku! Nawet ja nie mogłam o tym marzyć. Kiedyś będzie wielką wiolonczelistką. A ja już jestem z niej niesłychanie dumna. Zmieniono nam hotel i wysłali do najbardziej luksusowego w Kyoto. Był piękny. Żałowałam, że moi rodzice nie dbali o moje muzyczne wychowanie. Gdybym była trochę młodsza… Też czekałaby mnie taka kariera. Kto wie, może należałbym do sławnej orkiestry? Grywała w filharmoniach, operach? Albo zaczęłabym karierę jako solowa wiolonczelistka? Westchnęłam. Miałam tak dużo. Kochającą rodzinę, pracę w której się spełniałam. Moje życie było udane i szczęśliwe. Ale czasami mi było czegoś brak. Potrząsnęłam głową. Tom, Katie, Holly i Michael są największym skarbem na Ziemi. Bez nich byłabyś nikim. Rozejrzałam się po pokoju. Roxana wyczerpana dzisiejszymi przeżyciami słodko spała, uśmiechając się przez sen. Cicho zamknęłam drzwi sypialni. Usiadłam w salonie wyjmując moją piękną przyjaciółkę.


Cicho zagrałam smutne melodie. Coś w typie utworu świetnej skrzypaczki Ikuko Kawai Mahora.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=kEl9tgVIheo[/MEDIA]

W końcu trochę miałam dość smutnego nastroju. Z westchnięciem schowałam instrument do futerału. Nie wiedząc co zrobić postanowiłam iść do całonocnego baru na drinka. Zamknęłam na klucz Roxanę i zeszłam na dół. Zerknęłam na zegarek. 23:22. Było dość późno. Przynajmniej jak dla mnie. Usiadłam przy barze, zamawiając delikatnego drinka. Miałam przecież pod opieką nastoletnie dziecko, nie mogłam zbytnio pić alkoholu. Westchnęłam patrząc na kieliszek. Kiedy byłam z dala od rodziny, zawsze wpadałam w przygnębienie. Cholera pani Isobelle, weź się w garść, skarciłam się w myślach. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do swojego męża.
-Taak?- usłyszałam senny głos w słuchawce.
-Ups, przepraszam, obudziłam Cię kochanie- przeprosiłam.
-Nie szkodzi, nic się nie stało. Coś się stało?- zapytał.
-Nie. W sumie to tak, Roxana zajęła drugie miejsce, wyobrażasz to sobie!- niemal wykrzyknęłam do słuchawki.
-Naprawdę? Pogratuluj jej ode mnie. No coś takiego. Druga wiolonczelistka na świcie. Musi się bardzo cieszyć- głos mojego męża niemal eksplodował z emocji.
Pogadaliśmy jeszcze chwilę. O dzieciach, o mamie, o naszym psie Rufusie. Gdy się rozłączył znowu poczułam się trochę samotna. Rozejrzałam się wokół. Sami Japończycy. Wypiłam zielonego drinka do końca i ruszyłam do pokoju. Będąc już przy drzwiach zrobiło mi się słabo. Zamknęłam oczy. Na korytarzu zobaczyłam zwłoki dziecka. chyba dziewczyny sądzą po długich włosach. Podbiegłam do niej. To była Roxana. Leżała cała we krwi . Obok niej również we krwi leżała jej wiolonczela. Usłyszałam szept nawołujący mnie, który wzrastał do panicznego krzyku. Zatkałam uszy, sądząc, że rozwali mi czaszkę. Otworzyłam oczy. Ciągle stałam koło drzwi do mojego pokoju w hotelu. Na korytarzu nie było zwłok Roxany. Szybo weszłam do pokoju, zmierzając do sypialni. Roxana nadal spała słodko w swoim łóżku. Odetchnęłam z ulgą. Zmęczona, ciężko opadłam na łóżku i pogrążyłam się w niespokojnym śnie.
 
__________________
"Już, już, bo nie będzie gier wideo..."
Wredotta jest offline