Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-02-2011, 22:47   #29
Arsene
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
Krasnolud zmierzał ulicą w stronę świątyni. Wiedział już jak tam trafić, jak nie zbłądzić i znał uprzejmość tłumu. Każdy myśli, że jest najlepszy, wie wszystko o wszystkich. Tak, żałośnie piękna ludzka cecha. Ale przecież on też taki był, wierzył we własną wielkość i nieomylność własnej rasy. Na każdy argument bez problemu znajdował ripostę, na każdą zaczepkę odpowiedź. Był gotów piersią zasłonić arcykapłana. Na szczęście ten czas już minął ....

Posłaniec, który przyniósł tobołki dla podróżników mało o nie otarł się o topór Ulfgara. Jego pogardliwe spojrzenie napotkało szybko tarczę butnego spojrzenia khazada. Pogardliwie rzucił mapę i jedzenie zwinięte w jednym worku do krasnoluda i nie wdawał się z nim w żadne dyskusje. Według Ulfgara dla własnego dobra, według niego tylko dla tego, że nie było warto. Cóż, każdy może mieć swój punkt widzenia. O słuszności któregokolwiek dopiero przyjdzie się dowiedzieć.

Opuszczając te przeklęte mury krasnoludowi robiło się lżej na duchu. Przywykł do długich i pieszych wędrówek. Nie wiedział jak długo przemierzał bezdroża i jak wiele wiosen minęło od czasu opuszczenia rodzinnych stron. Przebierając krótkimi w porównaniu do towarzyszy nogami, szedł za wszystkimi. Niezbyt miał ochotę na rozmowę, gdyż wyczuwał jak może się to skończyć. Była to bowiem zbieranina samych silnych charakterów, plus kobieta i zielony. Kiedy ta myśl przeszła przez jego głowę szybko skarcił się za to. Przypomniał sobie, że ocenianie po pozorach jest hańbą i raz już się sparzył. W myślach przeprosił ich i swoje sumienie i nieco przyśpieszył, by słyszeć o czym mówią inni.

Idąc tak, myśląc i wspominając, od czasu do czasu zabawiając się cichym nuceniem starych pieśni lub wymyślaniem nowych krasnolud z godziny na godzinę przyspieszał. Lubił maszerować, co nie było ulubionym zajęciem jego współplemieńców. Ciesząc się z braku wierzchowców maszerował więc ku kolejnemu miejscu, w którym mogli przelać krew niewinnych. Tak, ludzie z małych wiosek są plagą dla wojowników. Nie poddają się władzy, są niewinni jak dzieci, często padają ofiarą błędnych interpretacji rozkazów lub chciwości. Jednak jeżeli plotki o artefaktach są prawdziwe, nie będzie to łatwa potyczka. Z drugiej strony, jeżeli zabiorą artefakt, wioska zostanie wycięta przez pierwszą lepszą grupę bandytów. Te refleksje i problemy zajęły głowę krasnoluda na tyle,że nawet nie zauważył kiedy zrobiło się ciemno.

Nie było mu dane zająć się rozmową z kimkolwiek. Gdy przyszło rozbijać obóz położył się pod drzewem nieco dalej od towarzyszy. W miarę dobrze widział w ciemnościach, nie potrzebował ogniska. Mimo zamkniętych oczu nie spał, nie mógł, nie potrafił. Myśli o tym, co zrobią jak tam dotrą nękały go silniej z każdą sekundą. Mimo półsnu w jakim się znajdował, czuł że się męczy. To nie będzie lekka droga, a noce zawsze są najgorsze.
 
__________________
Także tego
Arsene jest offline