Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-02-2011, 01:18   #30
Donki
 
Reputacja: 1 Donki nie jest za bardzo znanyDonki nie jest za bardzo znany
- Groun mieć nadzieję, że przyjaciółka Lilith czuć się dobrze i być gotowa do drogi bo Groun byłby smutny gdyby przyjaciółka nie mogła iść z Grounem.
Dziewczyna widząc ukłon pół-orka także dygnęła lekko
- Witaj Groun, miło cię znowu widzieć - uśmiechnęła się przyjaźnie - Dobrze spałeś przyjacielu? Oczywiście stawiam się zwarta i gotowa do drogi, nie mogłabym zmarnować przyjemności podróży z tak miłą osobą jak ty - wyglądała na wesołą - Osobiście mam też nadzieję, że spotka nas jakaś ciekawa przygoda.

Usłyszawszy te słowa mag musiał się bardzo wysilić, ażeby nie zwymiotować. Twarz miał jednak jak głaz toteż nikt z jego towarzyszy chyba się nie zorientował, że mężczyzna był wyjątkowo zniesmaczony takim zachowaniem. Po pierwsze: półork okazał się być mało "półorkowy", a to nawet gorzej niż jakby był nieokrzesany. Malvitz zastanawiał się, czy faktycznie z Grouna takie "ciepłe kluchy", czy może zielonoskóry liczy na coś więcej w stosunku do młodziutkiej dziewczyny. Na myśl tego czego jeszcze wojownik mógłby oczekiwać, kolejna fala wymiotów chciała opuścić organizm medyka. Po drugie: bardka zachowywała się jakby była urodzona wczoraj i nie znała brutalnych realiów świata. Mag zastanawiał się również, jakie "ciekawe przygody" ta osóbka przeżyła w trakcie swojego życia. Bieganina za motylkami? Zabawa w chowanego? Edgar głowił się niesamowicie, dlaczego Zakon Tajemnic, chciałby mieć w swoich szeregach kogoś takiego jak ona? Ale cokolwiek by Malvitz nie myślał o Lilith, przyjdzie im podróżować w swoim towarzystwie przez najbliższe kilka tygodni, więc nonsensem byłoby się wdawać w spory w (właściwie) tak błahej sprawie. Medyk zachował więc swoje uwagi tylko dla siebie, a gdy drużyna otrzymała racje żywnościowe i mapę, w milczeniu ruszył w kierunku bram miasta.

***

Droga dłużyła się Edgarowi niemiłosiernie. Nie miał ochoty jednak wdawać się w jakiekolwiek rozmowy. Tym bardziej, że jego kompani byli w trakcie marszu też raczej małomówni. Medyk nie należał do osób które jako pierwsze rozpoczynają konwersację toteż droga do pierwszego postoju minęła kompani w ciszy, którą przerywał z rzadka śpiew ptaków ~Na razie przygoda jest zaiste "ciekawa" hehe~

***

Kiedy postanowili rozbić obóz, zmierzchało już, ale było jeszcze na tyle jasno, że mag postanowił postudiować księgę zaklęć swojego nauczyciela. Usadowił się więc pod drzewem w pewnej odległości od reszty i z dala od hałasów skupił się wyłącznie na lekturze. Rzucił jeszcze okiem na znajdującego się na gałęzi drzewa pod którym siedział Malvitz, kruka Gustawa. Mag nie chciał na razie ujawniać swojego chowańca reszcie. Był pewien, że będzie on przydatnym narzędziem, jeżeli ktoś z drużyny postanowi knuć przeciwko niemu. Następnie zabrał się do wertowania księgi.
Standardowo zaczął od przejrzenia kilku ostatnich stron. Zupełnie nic z tego nie rozumiał, ale przeczuwał, że są to bardzo potężne zaklęcia. Jednak dlaczego nie rozumiał? Otóż nie chodzi tutaj o brak umiejętności czytania ze zrozumieniem, czy małą pojemność umysłu Edgara. Jego mentor, Alastor, pisał po prostu jak kura pazurem. Nieraz aby odczytać jedno słowo medyk musiał spędzić nad nim długie godziny. A jeżeli dołożyć do tego kontekst w jakim zostało użyte i to, że stary mag lubił różnego rodzaju łamigłówki, kody i tego typu rzeczy, odcyfrowywanie jednego zaklęcia zajmowało nekromancie na prawdę dużo czasu. ~Co tu jest napisane?... chyba "kożuch"?... czy raczej korzeń... z tym że równie dobrze może to być "orzech", albo "orzeł"! Niech szlag trafi tego cholernego starucha!!!~
Następnie zabierał się do przypomnienia już znanych zaklęć. Nie było ich co prawda dużo (Alastor nie był zbyt zdolnym nauczycielem), ale były nastawione w główniej mierze na ofensywę. Chociaż nic na razie nie zapowiadało walki, Edgar był pewien, że w niedalekiej przyszłości będzie musiało dojść do rozlewu krwi, tym bardziej, że mieszkańcy wioski pewnie niechętnie będą chcieli się podzielić swoją nadludzką siłą.
Na sam koniec najbardziej mozolna praca, czyli odczytywanie tych zaklęć, które wydawały się medykowi średnio skomplikowane (a więc w jego zasięgu). Nauczyciel zakodował wszystkie zaklęcia, nawet najprostsze takie jak magiczny pocisk, więc była to żmudna i dla większości ludzi nudna praca. Ale Malvitz to uwielbiał! Gdy zasiadał do swojej lektury nie widział poza nią świata. Może dlatego nie zauważył, że już się ściemniło i z ledwością dostrzega litery na kartkach?
Nekromanta chciał się przysunąć bliżej ogniska, aby lepiej widzieć bazgroły mentora, ale wtedy bardka za namową części członków drużyny, postanowiła dać mały koncert. To już był koniec nauki na dziś, a mag zastanawiał się, czy nietaktem byłoby pójście spać przed wysłuchaniem choćby kilku piosenek. W końcu jednak zwalczył "senność" i postanowił posłuchać muzyki Lilith.
O dziwo okazała się, że melodie grane przez bardkę, całkiem przypadły do gustu czarodziejowi. Jakoś nigdy specjalnie nie słuchał muzyki, ale ta była wyjątkowo przyjemna. Wysłuchał najpierw jedną. Potem drugą. Potem czwartą, siódmą i tak już do końca recitalu. Edgar nie był pewien czy pod koniec nie został jedynym słuchaczem dziewczyny, gdyż robiło się już całkowicie ciemno, a poza tym był już zmęczony i oczy same mu się kleiły. Po zakończeniu ostatniego utworu, mag rzekł tylko:
- Dziękuję- i udał się na spoczynek. Słowo te nie miało jednak w sobie ani odrobiny ironii. ~Naiwna i głupiutka to ona jest z pewnością... ale jak gra!...~. Przez całą noc Edgar śnił o ganianiu motylków i zabawie w chowanego .
 

Ostatnio edytowane przez Donki : 25-02-2011 o 12:29.
Donki jest offline