Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-02-2011, 16:24   #31
ThRIAU
 
ThRIAU's Avatar
 
Reputacja: 1 ThRIAU nie jest za bardzo znanyThRIAU nie jest za bardzo znanyThRIAU nie jest za bardzo znanyThRIAU nie jest za bardzo znanyThRIAU nie jest za bardzo znanyThRIAU nie jest za bardzo znany
- Za przyzwoleniem, po spytkach wszak niepotrzebnych, na konarze suchym zdynadać go najprędzej zechcemy panie. Ot Amei krzywdę chciał zrobić jebaka, to mu się należy. Tak czy nie? - zagadał młodszy do starszego, który młodzika rozumowanie skwitował posępnie spode łba wilkiem na Zarisa łypiąc i wąsami potakująco potrząsnął.

Wydawszy polecenia zbrojnym Endymion spojrzał na konającego Thurga, który przed chwilą otrzymał ciężką ranę z jego ręki. Zdawszy sobie sprawę z tego iż należy to zakończyć podniósł z ziemi upuszczony przed chwilą oręż, podszedł do konającego. Powoli przykucnął przy umierającym z zamiarem dokończenia tego co nie było skończone. Jednak opatrujący go Andaras wcale nie ma zamiaru się usunąć a wręcz przysłanił swoim ciałem rannego.

-Dość już przelanej krwi. Niech bogowie zadecydują czy zabrać go czy zostawić wśród żywych. Ta walka nie była potrzebna... Można było bez zabijania się obejść – ciągnął dalej Andaras - Endymionie proszę zatrzymajmy to póki jeszcze czas. Daj mi ich obu opatrzeć...

- Elf ma rację człowieku. Dość już na dzisiaj się śmierć z naszych rąk najadła. Szkoda chłopaków, ale co się stało, to się nie odstanie. - Kh’aadz odezwał się spokojnym już tonem do Endymiona biorąc stronę elfa.

To był dopiero łupnięcie co jak co ale krasnolud raczej nie powinien brać ich strony. Endymion w tym momencie poczuł jakby się dotknięty tymi słowami ale nie dał po sobie poznać zdziwienia a wręcz poczuł ciekawość postępowania elfa i krasnoluda. Andarasa potrafił jeszcze zrozumieć, przecież po części w jego żyłach płynie krew szlachetnych elfów, ale postępowanie Kh`aadza było dla niego zagadką. Widząc upór z jakim się spotkał postanowił odpuścić lecz w jego umyśle przewijały się słowa Golina - jak już zacząłeś to skończ – były tak wyraźne jakby starszy strażnik stał za jego plecami. Ale tak nie było, i łamiąc zasady jakich go nauczono, aby nie wyjść na rzeźnika, został zmuszony do odstąpienia zamiaru dobicia obu Dunlandczyków.

- Niech tak będzie- ciężko odrzekł Endymion i szybko dodał - ale to się zwróci przeciw nam. Tacy jak oni nie są warci aby w ogóle stąpać po tym świecie. Dostali szansę gdy weszli do karczmy i co zrobili, zapewne zaczęło się od zaczepki dziewczyny a po interwencji Kh`aadza wywiązała się zażarta walka.

- Oni krzywdy raczej już nikomu nigdy nie zrobią. Jeśli uda mi się ocalić ich życia- stwierdził Andaras.

Mając świadomość iż tacy ludzie czynią najwięcej zła z całym przekonaniem i powagą Endymion odpowiedział Andarasowi.

- Nie jest mi przykro z tego powodu, zrobiłbym to jeszcze raz jakby trzeba. Takie mendy trzeba tępić.

- Może jeszcze była szansa, żeby załagodzić sprawę, zanim wbiłeś temu, który na mnie siedział żelazo w plecy, ale teraz to już tylko czyste gdybanie, musztarda po obiedzie...

- Nie było mnie tu zresztą możesz mieć racje. Nie mnie to oceniać. Rozumiem jednak że do czasu ich ustabilizowania i względnego ozdrowienia mogę ich wziąć pod swoją opiekę? - dopytywał się elf.

Kolejne uwagi Kh`aadza i pytanie Andarasa sprawiły iż Endymion stracił ochotę na przekonywanie o słuszności a wręcz konieczności pozbawienia życia rannych jeźdźców. Odnosząc się do słów Andarasa twierdził tylko sucho.

- Twoja wolna wola.

-Dziękuje - odparł Andaras - każde życie jest coś warte. Z racji tego że twoja decyzja jest tu wiążąca czy jeśli przeżyją mogę ich odesłać do domu? Choćby i na własny koszt. Dosyć już się wycierpieli kara została moim zdaniem wymierzona.

-Oni się wycierpieli?- zdziwił się - pomyśl co by wycierpiała dziewczyna. Poza tym tego się trochę obawiam że będą chcieli pomścić śmierć swoich, i wolałbym ich jednak ...... wolałbym aby ci się nie udało ich uzdrowić.

- Co do pomsty oni jej osobiście już nie wymierzą- stwierdził Andaras- Co do cierpień nie mówię że ponieśli je nie słusznie, czy się im nie należało. Choć nie jedną bójkę w karczmie widziałem i nie zawsze kończy się to taką rzezią. Wieści o tym co się tu stało i tak dotrą w ich strony. Takie sprawy zawsze wychodzą na jaw. Co ich śmierci cóż bogowie zatem zdecydują.

- Jakby nie mogli podiąć decyzji służę pomocą.

- Oboje rwa mać mędrkujecie, - wtrącił się Kh`aadz - a żadnego z was tutaj nie było jak się wszystko zaczynało! Pozwól że zapytam “panie strażniku”, skąd u Ciebie taka chęć do krwawej zemsty za coś czego na dobrą sprawę na własne oczy nie widziałeś? Szkoda tylko, że jak w krytycznej chwili przyszło podjąć ciężką decyzję, to zamiast działać równie ochoczo jak teraz wydajesz osądy, rzuciłeś broń na ziemię... Gdyby ten Dunlandczyk nie był tak wystraszony i pomyślał sekundę to mi wpakowałby bełt między oczy, a ty bez broni gówno byś zdziałał. Chyba już wiem, czemu ludzie mnożą się jak pijane króliki... To musi być mechanizm pozwalający wam przetrwać przy zachowaniu apetytu na wzajemne wyżynanie się...

- Skąd wiesz że byłem bezbronny – zauważył lekko zniecierpliwiony Endymion - naprawdę tak sądziłeś. To by znaczyło że on jest mądrzejszy od ciebie bo tak nie pomyślał i nie dał się zbliżyć do siebie. Uznałem że mieczem i nożem na odległość mniej da się zrobić niż dwoma wolnymi rękoma z bliska. Atakując go miałeś szczęście że przypadkiem nie podcioł dziewczynę. A poza tym chętnie się dowiem jak się zaczęło.

- Ha! Taktyk się znalazł od siedmiu boleści...- kontynuował swoje uwagi Kh`aadz - Po to używa się broni, żeby móc zaatakować z większego dystansu, a co za tym idzie szybciej i skuteczniej niż przeciwnik. Pozbywanie się przewagi w takiej sytuacji to głupota i śmiem twierdzić, że gdybym ja się nie pofatygował i nie zrobił tego co należało, to dalej stałbyś tam jak drewniany kołek! A skoro uważasz, że Dunlandczyk był mądrzejszy odemnie, to zastanów się proszę dla czego to on leży na ziemi z dziurą w nodze zamiast mnie a dziewczyna jest cała w ojcowskim uścisku? Ha? Nie ma mój drogi przyjacielu konfrontacji bez ryzyka, jak chcesz wszystko załatwiać spokojnie i bezpiecznie to poszukaj pracy w magistracie miejskim za biurkiem. A jeśli myślisz, że to co zrobiłem było bezmyślnym impulsem, to z kolei Ty jesteś bystry inaczej. Zakończmy już, bo to ani miejsce ani czas na takie dyskusje...

Endymion zaczął się zastanawiać co gorsze czy towarzystwo czterech pijanych Dunlanczyków czy jednego trzeźwego i czepialskiego krasnoluda. Pomimo usilnych prób nie mogąc udzielić sobie odpowiedzi na to pytanie przypomniał sobie o impresario trupy aktorów. Lecz gdzieś w głębi nie mogąc się przyznać przed samym sobą miał świadomość, że Kh`aadz miał trochę racji. Powinien być bardziej zdecydowany w swym postępowaniu w tym całym zajściu.
 
ThRIAU jest offline