Wyjmuję kuszę i celuję w gardło mężczyzny w kapturze. Na pewno nie dam skrzywdzić dziecka. Przed tym szepcze do towarzyszy: -Zostańcie tutaj. Nie ma po co jeszcze się ujawniać. Dam sobie radę.
Wychodzę z krzaków specjalnie nie siląc się na subtelność tak by napastnik mnie usłyszał bez trudu.
-Rzuć sztylet!
Jeżeli nie robi tego w ciągu sekundy od mojej komendy słownej strzelam prosto w jego gardło. Jeżeli nie trafię, to raz jeszcze i jeszcze... W końcu to kusza automatyczna. Jeżeli rzuci sztylet to podchodzę do niego i pytam: Czego tutaj szukasz?
Przy okazji przyglądając się, czy nie ma innej broni. Ogłuszam go trzonem rękojeści, jeżeli będzie zachowywał się podejrzanie. |