21-02-2011, 22:34 | #181 |
Reputacja: 1 | -Proponuję odłożyć tę konwersację na później- szepnąłem do wilkołaków. Wyciągam dwa bliźniacze ostrza Cruxa i Sagitariusa. Modląc się w duchu aby nic nie stało się Raciborze czekam na rozwój wydarzeń. Jakakolwiek agresywna akcja ze strony nie znajomych zakończy się moim atakiem , prawdopodobnie wilkołaki nie będą się przyglądać. |
22-02-2011, 07:01 | #182 |
Reputacja: 1 | Leżę dalej i skupiam się na nieumieraniu, bo tego to pewnie wszyscy chcą. Mam nadzieję. |
22-02-2011, 11:37 | #183 |
Reputacja: 1 | Szukała wzrokiem czegoś, co wzmocniłoby jej obronę i pozwoliłoby pozbyć się psów. |
22-02-2011, 11:46 | #184 |
Reputacja: 1 | Upuściłem miecz obok. Padając trzymanie jakiegokolwiek ostrza jest bardzo niebezpieczne. A w zwarciu ten się na pewno nie przyda. Zamortyzowałem upadek rękami i natychmiast wybiłem się w bok, tak by nie dać kundlowi ugryźć. Szkoda, że nie mam swoich noży. Są świetne do miotania, ale wręcz też się nadają, szczególnie w takiej sytuacji. Nie daję mu czasu odzyskać równowagi. Od razu wchodzę w zwarcie, bo miecza nie zdążę użyć. Podczas walki nie ograniczam się do ludzkich taktyk. W końcu natura wyposażyła mnie w jedną z najgroźniejszych broni jakie istnieją, czyli moje szczęki zdolne zabić człowieka w ciągu sekundy, jeśli zajdę go od tyłu i zaatakuję kark, oraz potężne łapy uzbrojone w niemal czterocalowe pazury zdolne zabić średniej wielkości psa jednym uderzeniem. Bydle nie ma szans |
22-02-2011, 20:08 | #185 |
Reputacja: 1 | Walczę z nimi dalej, chociaż wolałbym żeby po prostu zniknęli. |
22-02-2011, 22:59 | #186 |
Reputacja: 1 | Staram się unikać ciosów i wyprowadzać jakiś tylko w dogodnej sytuacji. Do tego szukam opcji zakończenia walki. Musi być sposób aby się obudzić. |
23-02-2011, 06:38 | #187 |
Reputacja: 1 | Patrzę na Dragorada i jego dwa mieczyki. Może i machać nimi potrafi, ale siły to on za wiele raczej nie ma. -Mylisz się. Uśmiecham się również. -Jednak co trzech to nie dwóch, a ktoś lub coś się zbliża. Sugerował bym schować się w krzakach - jeżeli nie będą mieli przewagi liczebnej to się ujawnimy i dowiemy czego tutaj chcą. Jeżeli będą ją mieli, to walczymy tylko w ostateczności i staramy się wykorzystywać otoczenie. Drzewo kryje plecy i tym podobne. |
23-02-2011, 07:33 | #188 |
Reputacja: 1 | Niemir mówił słusznie , kiwnąłem głową. |
23-02-2011, 16:56 | #189 |
Reputacja: 1 | Odpis 28 Dante: Odgryzłeś gardło semarglowi. Fuj, surowe mięso. Dante, Mira, Falibor: Pokonaliście kolejne semargle, ale wydało wam się, że ich fala nigdy się nie kończy. Do tego dwa zaatakowały z powietrza leżącego Lestka, który po prostu zniknął razem z semarglem. W tym samym momencie zniknął Antoniusz. Namir wciąż leży nieprzytomny. Czasem wystarczy razem czegoś chcieć. Chcąc walki dostajecie walkę. Lestek, Antoniusz: Lestek obudził się w celi większych rozmiarów niż ta, w której zasypiał. Chwilę później na Lestka spadł Antoniusz - tak jakby z sufitu. Płonące w tej komnacie pochodnie pokazały, że śpi tu reszta osób, które spotkaliście w Sennicy i kilka dodatkowych między innymi znany przez Lestka Rafał i jeden z jego braci Bartosz. Po leszym również nie ma śladu. Nie ma tu żadnej broni może prócz pochodni, które z łatwością możecie zabrać. Ściany, podłoga i sufit są z kamienia, nie ma okien, a powietrze jest nieświeże. Niemir, Dargorad, Czcibór: Ukryliście się zapominając o czymś... Z krzaków wyszedł jakiś facet w dużym płaszczu i z kapturem zasłaniającym twarz. Nie widać, żeby miał jakąkolwiek broń przy sobie. Zatrzymał się i zwrócił uwagę na głodne wilkołacze dziecko, które do tej pory było blisko Czcibora, ale po tym jak on usiadł to ona ze zmęczenia usnęła. Postać wyjęła z dużej kieszeni sztylet. |
23-02-2011, 17:11 | #190 |
Reputacja: 1 | Wyjmuję kuszę i celuję w gardło mężczyzny w kapturze. Na pewno nie dam skrzywdzić dziecka. Przed tym szepcze do towarzyszy: -Zostańcie tutaj. Nie ma po co jeszcze się ujawniać. Dam sobie radę. Wychodzę z krzaków specjalnie nie siląc się na subtelność tak by napastnik mnie usłyszał bez trudu. -Rzuć sztylet! Jeżeli nie robi tego w ciągu sekundy od mojej komendy słownej strzelam prosto w jego gardło. Jeżeli nie trafię, to raz jeszcze i jeszcze... W końcu to kusza automatyczna. Jeżeli rzuci sztylet to podchodzę do niego i pytam: Czego tutaj szukasz? Przy okazji przyglądając się, czy nie ma innej broni. Ogłuszam go trzonem rękojeści, jeżeli będzie zachowywał się podejrzanie. |