Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-02-2011, 10:47   #14
JanPolak
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
Wielki świat był pełen niesamowitości. Począwszy od gigantycznej zastawy stołowej wykonanej ze złota i latającej w te i we w tę. Skończywszy zaś na co nieco przerośniętych jaszczurkach zwinkach, które upodobały sobie witać przybyszy groźnymi dźwiękami, po czym znikać w te pędy. Zwłaszcza te ostatnie frapowały Szczura. Wątpił, by to jego syk – jakkolwiek srogi – spłoszył potwory. Gady były zwyczajnie na to za głupie. Gdzie im tam było do szczurów! Nie równały się rozumem nawet z psami. Nawet z takim głupim zwierzęciem jak koń można się było dogadać. Ale czy ktoś kiedyś porozumiał się z jaszczurką? Bohater zamyślił się. „Nikt nigdy. Toż to dla mnie wyzwanie!” W jego umyśle strach przed nieznanym łączył się z podnieceniem odkrywcy, oba zaś mieszały się z chęcią przeżycia w końcu dobrej walki. Te ambiwalentne uczucia wypełniły człowiekowi zwanemu Szczurem resztę drogi do wioski.

W wielkim świecie nie mieli karczem. Przynajmniej w tej jego części, do której zaszli. A zaszli do lichej wioseczki złożonej z dziesięciu chałup, studni i hałdy gnoju. Miejscowe chłopstwo jednak wykazało się przyjacielskim usposobieniem i po chwili Szczur miał okazję potrząsnąć prawicą sołtysa – rosłego chłopiska w kowalskim fartuchu.

- Bądź pozdrowiony, zacny sołtysie tych piknych wrzosowisk. Radzi jesteśmy służyć pomocą jak na bohaterów przystało – ratowanie dzieci zagubionych w listowiu nie mogło się równać zabijaniu smoków i uwalnianiu księżniczek, ale od czegoś trzeba zacząć – A dzieciom dupy przetrzepać, co by nie błąkały się z dala od chałupy. Ale gdzie moje maniery? Jestem Chwacki Szczur, poszukiwacz przygód, guza i w tej chwili czegoś do zjedzenia. Także jeśli chodzi o gościnę, to ja bardzo chętnie. A moi towarzysze już się sami przedstawią. Eskapada nasza zaiste z tych długich, a widziane na niej cuda z tych niesamowitych. Ale będzie jeszcze czas opowiedzieć – w końcu puścił dłoń kowala.

Awanturnik rozglądał się po wiosce, strzygł wąsami, uśmiechał się, puścił oko wypatrzonej piersiastej młódce. Coraz bardziej mu się tu podobało. Co prawda Szczur, mimo ekscentrycznej powierzchowności, zawsze lubił towarzystwo prostego ludu, ale w dwójnasób lubił towarzystwo prostego ludu częstującego obiadem.
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.
JanPolak jest offline