Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-02-2011, 14:34   #56
Klamka
 
Reputacja: 1 Klamka jest na bardzo dobrej drodzeKlamka jest na bardzo dobrej drodzeKlamka jest na bardzo dobrej drodzeKlamka jest na bardzo dobrej drodzeKlamka jest na bardzo dobrej drodzeKlamka jest na bardzo dobrej drodzeKlamka jest na bardzo dobrej drodzeKlamka jest na bardzo dobrej drodzeKlamka jest na bardzo dobrej drodzeKlamka jest na bardzo dobrej drodze
McMillan przyglądał się walce Lamberta z SSmanem, pomimo tego, że Lee był dosyć odważny, był w ogromnym szoku widząc tą nadludzką postać.
Adamowi udało się zabić wroga, którego ciało i mundur zmieniły się całkowicie po śmierci, było to dosyć dziwne.
Po krótkiej 'przerwie' na opatrzenie ran i pozbieranie się, oddział ruszył w dalszą drogę. Spacer korytarzami nie był dosyć komfortowy, tym bardziej gdyby mieli być zaatakowani przez coś podobnego jak wtedy, byliby bardziej bezbronni. Na szczęście udało się im dostać bez szwanku do windy. Wahali się chwilę, czy aby na pewno jest to dobry pomysł, jednak nie mieli innego, lepszego wyjścia.
Winda, która nie należała do najbardziej komfortowych, prowadziła do sekcji rakietowej, do której zmierzał oddział.

Pomieszczenie w którym znaleźli się alianci nie należało do największych, było tam kilka wagoników i niewielki dźwig. Niemcy znajdujący się przy ogromnych drzwiach oraz jeden przy panelu nie zauważyli niebezpieczeństwa czającego się ze strony malutkiego oddziału wroga. Było to bardzo korzystne dla aliantów. Lee spojrzał dookoła aby znaleźć kryjówkę za wagonikiem, tam przekazał swoje spostrzeżenia i plan reszcie.
Z tego miejsca w którym się znajdowali, było dosyć trudno wyeliminować dwóch niemców przy bramie, jednak przy dobrym zgraniu można było przedostać się dosyć szybko na dogodne miejsce wykorzystując zaskoczenie, które było dobrym przyjacielem szybkiej śmierci.

Lee przekazał swojego colta agentowi i nakazał udać się mu wraz z Lambertem szybko w stronę drugiego wagoniku zza którego mieli załatwić strażników przy bramie. Mieli to zrobić po sygnale. McMillan w tym czasie miał zająć się wrogiem przy panelu.
Po ustaleniu całego planu, Lee odetchnął i powiedział dosyć cicho - "Na mój znak" - po czym chwycił swoją broń mocniej i odliczył - "trzy... dwa... jeden...".
Żołnierze ruszyli, każdy w swoim celu, oddając po kilka strzałów, najprawdopodobniej większość celnych. Jeden z niemców oddał serię ze swojej broni, jednakże była ona niegroźna ponieważ oddana była na oślep, gdzieś w sufit. Po udanej akcji żołnierze szybko rozejrzeli się dookoła i postanowili wymyślić szybko nowy plan, żeby stamtąd uciec zanim zrobi się gorąco.

W czasie gdy McMillan oglądał trupy, Lambert podszedł do panelu kontrolnego...
 
Klamka jest offline