Tass po długim milczeniu towarzyszy spojrzał na Gaurima.
- Chciałbym móc spełnić twoją prośbę, niestety nie mogę pokazywać się na północy kraju. Na prawdę przykro mi, ale sądzę, że nie mamy się aż tak czego bać. Diabły demony, nieszczęśliwe miłości. Z góry wam mówię koledzy, dam sobie rękę odciąć że Lorens nie żyje, a za darmo nadstawiać tyłka mi się nie chce. Dlatego gdy okaże się że zadarliśmy z czymś czemu do pięt nie sięgamy, radziłbym odwrót. Swoją ukochaną śmierć Gaurimie jeszcze spotkasz, możesz mi wierzyć.
Tass wstał i syknął lekko. Na mrozie rana na szyi szczypała i dokuczała jeszcze bardziej. Spojrzał na mikstury i się zastanowił.
- Mógłbym z tego zrobić wybuchowego bełta sądzę jednak, że mogło by to być niebezpieczne dla was. Jeśli zdecyduję się go użyć to tylko kiedy będziecie z dala. Przydała by mi się też ta ostatnia miksturka bo rana w szyi mnie nie pokoi. No i powinniśmy ruszać, nie ma co dłużej zwlekać i odciągać tego co stać się musi.
__________________ "Dum pugnas, victor es" - powiedziałaś, a ja zacząłem się zmieniać... |