Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-02-2011, 09:24   #68
Tyaestyra
 
Tyaestyra's Avatar
 
Reputacja: 1 Tyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputację
Nie potrafiła od tego uciec. Zresztą, nawet nie próbowała, gdy już tak wpadła aż po samą szyję. Dosłownie, bo prawie aż po samą szyję była zanurzona w gorącej wodzie. Trafiła na tą przyjemną pułapkę jaką była duża wanna z unoszącą się nad nią parą o lawendowym zapachu i.. zniewoliła ją ta błogość rozpływająca się po ciele. Przyciągnęła, otuliła miękko i nie wypuszczała ze swych odurzających objęć, w których Leiko pozostawała tak bezwolna. Sama się prawie rozpływała, jeśli jeszcze to się nie stało, bo kończyny swe ledwo czuła. Ni jeden mięsień nie dawał się już jej we znaki, nie było napięcia, jakby rzeczywiście jej ręce i nogi przemieniły się w ciecz dołączając do wody i pływających w niej kwiatowych płatkach. Całość składało się na niesamowite, wręcz duchowe doświadczenie.
Przepaska w fioletowym kolorze tak uwielbianym przez łowczynię, bo przecież podkreślającym jej oczy i kontrastującym z jaśniutką skórą, podtrzymywała ku górze wilgotne włosy.




Zaś w innej części łaźni kobieta pozostawiła po sobie osobliwą ścieżkę. Od prawie samego wejścia do pomieszczenia, aż po miejsce gdzie obmyła swe ciało z trudów podróży, rozkładało się w nieładzie jej kimono też wymęczone po urokach przedzierania się przez bagna. Już po samym przekroczeniu progu, podstępnie skuszona bliskością kąpieli Leiko musiała pewnie niecierpliwie wręcz rozwiązać obi, a potem idąc powoli, jak w amoku wręcz, zsuwać z siebie niemile w takiej chwili widziane odzienie.

Podróż ją zmęczyła. Wprawdzie nie okazywała tego w trakcie jej trwania, ale walka z tak silnym demonem, a potem kilkudniowy ostry marsz z zaledwie namiastkami odpoczynku, odbiły się na jej samopoczuciu. Nie należała do kruchych dziewczątek, ale jednocześnie ze swoją kondycją nie sięgała też i ku drugiej skrajności. Wieloletnie, żmudne i nierzadko przez nią za młodu w ciszy wyklinane treningi zaowocowały stworzeniem smukłej, kociej sylwetki o delikatnie zarysowanych liniach mięśni. I to wystarczyło do tego co jej było przeznaczone oraz chroniło jej organizm przez szybkim wyczerpaniem, pozwalając wytrzymywać wiele w tym i akrobatyczne ruchy.
A czyż nie mogła sobie pozwolić na takie bezmyślne chwile nieuwagi raz na jakiś czas? Choć dopiero niedawno dotarli do miasteczka, to ona już miała dokładny plan na resztę swojego dnia. Tamto spotkanie spojrzeń na ulicy, mignięcie zaledwie krzyżujących się ze sobą tęczówek niosące za sobą wiele porozumiewawczych słów, było impulsem odsuwającym na bok odgrywaną łowczynię oni. Niewątpliwie sprawdzała się w tej roli, ale pośród pojedynków z demonami działo się o wiele więcej niż nienawykły do tak wielu sekretów i niejasności umysł mógłby ogarnąć. Kiedy akurat w pobliżu żadna kreatura nie starała się jej zranić, to właśnie te mroczne labirynty ludzkich intryg były dla niej ważne. Ale.. to później, to później. Skoro jej ciało było bronią samą w sobie, to każdemu jego fragmentowi należało się specjalne traktowanie i luksus jakim była tak odprężająca kąpiel, aby się dobrze później spisywało w akcji.

Plecami wsparła się o ściankę wanny, a przy ruchu tym leniwym parka jej jędrnych piersi ciekawsko wychynęła odrobinę ponad wodną taflę.
Specjalnie wybrała taki czas, aby być całkiem samą w łaźni. Bez napastliwych służek, bez innych osób zażywających kąpieli, bez przesuwających się z wolna po jej ciele spojrzeń zarówno kobiecych i męskich, a także bez zaburzania jej harmonii. Nadszarpnięta przez próby zdarcia z Leiko skóry, teraz była na etapie stopniowego kojenia się, czego dowodem było głośne i ciężkie westchnienie zadowolenia kobiety. Gdyby kto nieopatrzne się zagubił w korytarzach gospody i ucho swe przykładał do ściany łaźni lub po prostu natrafił gdzieś w niej na szczelinę, a do tego posiadał nadwyżkę rozbuchanej wyobraźni, to owy odgłos z łatwością mógłby podciągnąć do grupy tych soczystych, oznajmiających przyjemność niepomierną. Chociaż samotnej kąpieli nie można było zaliczyć do prawdziwe erotycznych przeżyć, to wciąż robiła prawdziwe cuda z ciałem i duszą.
Dawała złudzenie zapomnienia i uspokajała stado węży w czarnowłosej głowie.
Zacierała granicę pomiędzy jawą i snem.
A Leiko nie zamierzała być osobą zbyt odporną na tak tajemne doznania.



***



Kami ponownie byli po jej stronie.
Wprawdzie ich rola ograniczyła się do bycia usprawiedliwieniem, ale.. życie Leiko polegało na wiecznym igraniu z niebezpieczeństwem, także i z tym nadprzyrodzonym jeśli tego wymagała sytuacja. Po posiłku po raz wtóry pozwoliła sobie wykorzystać bogów do wytłumaczenia swej niechęci na spacer do trucheł demonów. Ah, bo przecież istota tak delikatna jak cudne kwiecie, po przejściach na bagnach miała prawo się czuć brudną na duszy, a tylko modlitwa w samotności była w stanie ją oczyścić z tego ciężaru..
Faktem całkiem pobocznym i znanym tylko wtajemniczonym było to, że owi bogowie w mniemaniu Leiko byli całkiem ludzką postacią, która chociaż z pewnością wiele masek w swym życiu zakładała to.. ciągle pozostała jedną, niepozorną kobietą bez potrzeby wznoszenia do niej modłów. Także i wizyta w świątyni nie była w takim przypadku wymagana, więc łowczyni znalazła się w budynku zgoła odmiennym, bo w Kwiecie Lotosu będącym największą karczmą tego miasteczka. A miejsce to było barwne, nie tylko przez kolory transparentów zapraszających na przedstawienie i mnogość strojów znajdujących się w nim person, ale i sam charakter tego towarzystwa był malowniczy. Zawsze postrzegała aktorów jako jednych z co bardziej ekscentrycznych rodzajów ludzi mających swe własne, zwykle dość fantazyjne sposoby postrzegania otaczającego ich świata. Nietypowi, w swej beztrosce zdający się żyć na przekór wszelkim prawom.. także i natury, jeśli pamiętać o ich zwyczaju nieograniczania się w kwestiach stosunków nie tak całkiem międzypłciowych. Hai, byli interesujący. Nie w ten sposób, który na kształt fetyszu fascynował czasem Leiko, ale z pewnością się wyróżniali na szarym tle osób całkiem zwyczajnych.

Przygotowania trwały w najlepsze, więc w powietrzu unosił się gwar rozmów i łowczynię zewsząd otaczały postacie w pełnej charakteryzacji przesadnie podkreślającej rysy twarzy bądź dopiero będące na etapie ozdabiania. I właśnie lawirując przez to zamieszanie kobieta poszukiwała jednej znajomej sobie osoby. Ale to przecież było na darmo. Jej siostrzyczka tak samo jak ci tutaj mogła już wyglądać całkiem inaczej niż kiedy minęły się na ulicy. Najważniejszym jednak było to, że takie poszukiwania były po prostu problematyczne, a ona nie miała na nie czasu. Dlatego też przystanęła i dłonią sięgając ku ramieniu najbliższego niej aktora oraz słowami postarała się zwrócić na siebie jego uwagę – Sumimasen, ale szukam organizatorki waszego przedstawienia. Może wspominała, że niejaka Leiko ma ją odwiedzić…?




Wysoki potężnie zbudowany mężczyzna na sam widok Leiko uśmiechnął się nieśmiało. Lecz ten zniknął, gdy tylko podała swe imię.
-Tędy pani...-rzekł prowadząc kobietę na zaplecze karczmy.
W pokoju ukrytym z tylu, wśród kostiumów i przedmiotów do makijażu, siedziała dziewczyna o krótko ściętych włosach, zbyt jasnych by uznać je za ładne.



Gdy Leiko weszła, Iruka odprawiła aktora ruchem dłoni i rzekła po jego wyjściu.- Cieszę się widząc cię bezpieczną. Ziemie Hachisuka, to groźne miejsce siostrzyczko. Groźniejsze niż się może wydawać.
Maruiken przekrzywiła głowę nasłuchując oddalających się kroków mężczyzny, a gdy te całkiem ucichły to rozciągnęła wargi w uśmiechu.
-Hai. Tylko odrobina mniej szczęścia.. iye, wyszkolenia i byśmy wcale się nie spotkały, nasza droga matka miałaby o jedną córę mniej, a pewien paskudny demon nosiłby się w mojej skórze. A jeszcze nawet nie dotarłam do zamku ze wszystkimi jego brudnymi sekretami – w ustach kogoś innego te stwierdzenia mogłyby zostać uznane za utyskiwanie. Ale nie u Leiko. Ni nuty zmęczenia lub robienia wyrzutów światu z powodu takiego narażania się nie było w jej głosie. Była kobietą oddaną swej pracy, a w fachu którym się parała byle zwątpienie mogło zepsuć misternie budowane plany.. i tym samym być ostatnim, co zrobiłaby w swoim życiu.
Zbliżyła się i przysiadła naprzeciwko Iruki, spoglądając na nią zza kurtyny jaką tworzyły jej włosy przesłaniając jedno oko –Ale nic to. Masz dla mnie jakieś ciekawe smaczki?
-Nie tylko oni, są zagrożeniem na ziemiach Hachisuka. Jeszcze są buntownicy, ronini lojalni dawnym wasalom Hachisuka Sonoske. Dawnym doradcom którzy zostali ścięci za spiskowanie miesiąc po masakrze w klasztorze "Czterdziestu i Czterech". Dziwna nazwa jak na buddyjski klasztor, ne?- Iruka na razie nie zagłębiała się w szczegóły, wyciągając kolejne ploteczki, aby potem Leiko mogła wybrać z tego pudełka przysmaków, to co na tę chwilę szczególnie ją interesuje.- Oprócz tych bandytów, jak ich zwą lojalni klanowi samuraje, oprócz oni są także inne zagrożenia. Na ziemiach Hachisuka roi się od ninja klanu Koga. Ponoć Sonoske kupił sobie ich lojalność wozem złota. Uważaj więc, gdyż służą mu za szpiegów. Zresztą jedna ich kunoichi nie odstępuje daimyo klanu nawet na krok. A złota to Hachisuka mają pod dostatkiem, co ponoć zawdzięczają mędrcom z Chin i odkrytym przez nich kopalniom złota. Zastanawiające jest to że choć Chińczyków i złoto wielu widziało, owych kopalni nie widział nikt. A przynajmniej nikt się tym nie chwali. Hachisuka ściągają ludzi z innych prowincji do tych kopalń, ale nikt kto tam poszedł, nie wrócił. Ludzie na tych ziemiach znikają Leiko-chan. I nie wszystkie zniknięcia da się zrzucić na oni.- Iruka spojrzała w oczy siostry mówiąc te słowa. Po czym przymknęła i rzekła cicho, pocierając podbródek.- Mówią że wojna zmieniła Hachisuka Sonoske. A na pewno zmieniła jego zwyczaje. Oddalił starych doradców, całkowicie powierzając zaufaniem sprowadzonym przez siebie Chińczykom. Odseparował się od większości swych ludzi, otaczającym się jedynie tymi którym najbardziej zaufał. Ale czyż to dziwi, zważywszy na zdradę jaką wykrył? Na ziemiach Hachisuka znajdziesz ogłoszenia na słupach. Wyznaczono nagrody za głowy wielu osób. Tashiru Taipan, przywódca buntowników jest warty trzysta ryo. Hachisuka Yokimura, młodszy brat daimyo jest wart tyle samo. Za pięćset ryo można dostać za złapanie żywcem tajemniczego ronina walczącego stylem dwóch mieczy i o rękach oplecionych bandażami opisanymi kanji. Nikt nie wie czemu go ścigają.
Znów spojrzała na Leiko, szepcząc. -Jest jeszcze jedna sprawa. Niektórzy z Koga działający na ziemiach Hachisuka poddali się rytuałom Tamashī o utsu. Dlatego musisz być szczególnie ostrożna.
Maruiken skinęła głową przypominając sobie czym jest Tamashī o utsu. Była to dziewiętnasta ninpo. Zakazana i mało rozpowszechniona technika. I nie bez powodu. Tamashī o utsu były rytuałami które pozwalały wchłonąć w siebie esencję oni. By zyskać nadnaturalne moce i możliwości. Za straszliwą cenę. Esencja oni z czasem pożerała duszę nosiciela i pozbawiała człowieczeństwa. Prędzej czy później ninja poddany tej technice zmieniał się w oni. Dlatego niewielu decydowało się na tak drastyczny krok.
-O mnichach z Chin już nieco wiedziałam. Matka mi o nich wspominała, w Nagoi i potem w podróży też się dowiedziałam o ich wyjątkowym wpływie na decyzje daimyo Hachisuka. Do tego krótko spotkałam jednego z nich. Bardzo tajemnicza postać i równie trudna do odczytaniaLeiko uniosła rękę i opuszczając na moment powieki, kulistymi ruchami dwóch palców rozmasowała swą lewą skroń. Przyswajała sobie dopiero co usłyszane informacje i magazynowała je w umyśle, rozstawiając po jego kątach w odpowiednich kategoriach i starając się dopasować do już sobie znanych faktów. A tych jej myśli było wiele, wijących się, łączących i przeplatających ze sobą jak młode węże w gnieździe -Hachisuka Sonoske wydaje się igrać z mocami, o których pewnie sam ma niewielkie pojęcie. Może być tylko marionetką w innych, zręczniejszych dłoniach. A duże ilości ninja pod jego władzą mogą mieć na celu dawanie mu wrażenia, że panuje nad wszystkim i żaden możliwy kolejny spisek tworzony przeciwko niemu nie dojdzie do skutku… albo ukrywa coś znaczącego, a szpiegujący Koga będą mogli pozbyć się każdej za bardzo węszącej osoby..
Pokręciła nieznacznie, przecząco głową na jakieś swe własne dodatkowe przemyślenia.
-Wiele samych podejrzeń, pytań bez odpowiedzi, a w to wszystko gdzieś wplątała się Yuriko – spod długich rzęs błysnęły piwne tęczówki, gdy czujnie otworzyła oczy -I opowiedz mi więcej o buntownikach.. oraz co wiesz o tej kunoichi. Nie wątpię, że zamek będzie niczym pułapka z dużą ilością ninja klanu, jednak ona może stanowić największy problem skoro jest tak blisko daimyo.
-Buntownicy trzymają się bliżej twierdzy Chińczyków. Starego zamku klanu Hachisuka i klasztoru Czterdziestu i Czterech. Czyli w północno zachodnich ziemiach klanu. Przewodzi im Tashiru Taipan, a na główne jego siły składają się zbuntowani ronini i sohei którzy przeżyli masakrę klasztoru. Poza tym zebrał trochę wieśniaków. Ich cele są nieznane. Raczej sabotują działania Chińczyków z klasztoru. - Iruka rozpoczęła powoli wykładać przed Leiko kolejne znane jej fakty.- O kunoichi wiem niewiele. Nazywa się Isako. Ale dobrze wiemy, że imię nie ma dla ninja znaczenia. Wiem, że jest znawczynią trucizn i zaklinaczką węży. Co jeszcze potrafi, można tylko zgadywać. Jest jednak dobra. Udaremniła trzy zamachy na daimyo i... szczątki zamachowców wiszą teraz na murach zamku.
-Póki co nie planuję żadnych zamachów. Chciałabym to zadanie wykonać możliwie jak najsubtelniej, bez potrzeby zwracania na siebie uwagi większej niż na to zasługuje po prostu łowczyni oni. Podawanie się za taką jest wprawdzie niebezpiecznym, acz dobrym zagraniem skoro klan z własnej woli ściąga mnie do swego zamku i samego Sonoske.. – czarnowłosa opuściła trochę rękę zawieszając dłoń na wysokości swych ust i zaraz dołączyła do niej drugą. Splotła ze sobą długie palce i w konsternacji powiodła bezwiednie paznokciami kciuków o swą dolną wargę -Chociaż nie zdziwię się, jeśli Koga będą śledzić i obserwować także taką osobą, która przecież ma pomóc w pozbyciu się plagi demonów. To ograniczy nieco moje działania. Dlatego powiedz, masz wiadomości o jakichś innych co bardziej charakterystycznych ninja, na których powinnam szczególnie uważać? I od kiedy Isako jest tak blisko daimyo?
-Od czasu negocjacji daimyo z przywódcą ich klanu, choć ponoć więź klanu Koga z klanem Hachisuka jest starsza. Ten młody samuraj z którym podróżujesz. Wiesz, że jego ojciec był ponoć szkolony w niektórych ninpo tego klanu?- uśmiechnęła się wesoło Iruka i po chwili rozejrzała się po pomieszczeniu dodając.- Choć za prawdziwość tej plotki nie daję gwarancji. Z innych spraw. Potrzebujesz jakiegoś sprzętu bądź broni? To dobra okazja by się dozbroić Leiko-chan.
Następnie czekając aż się siostrzyczka namyśli, podeszła do jednej ze skrzyń odsłaniając spory arsenał.- Wiesz dobrze, że dobry ninja to niewidoczny ninja. Więc niewielu rzuca się w oczy. Niemniej jeden o imieniu Kuno... odrażający i wzbudzający strach garbus. Zwą go także Inu-łowca. Bo stał się łowcą ludzi na usługach daimyo. Nie spotkasz go na dworze. Przemierza ziemie klanu tropiąc ludzi.
-Oh? Sprawdzałaś też i rodzinę Dasate? Coś przydatnego? – zapytała Leiko i urwała tę myśl, kiedy zerknęła w stronę skrzyni. Przywołało to rozbawienie na jej lica i żartobliwy ton głosu -Kto by się spodziewał, że teatr potrzebuje tak wielu, wielu rzeczy mogących kogoś zranić, pani właścicielko.
Idąc za przykładem Iruki też wstała, aby przejść kilka kroków i stanąć przy niej. Wzrokiem konesera spoglądała na odsłonięte przed nią skarby mogące w odpowiednich rękach wyrządzić sporą krzywdę.
-Nada się wszystko co tylko będę w stanie schować w kimonie bez potrzeby obciążania siebie albo po prostu będzie łatwe do wniesienia tam, gdzie uzbrojenie jest niemile widziane i nie zwróci uwagi ninja. Wachlarz równie niepozorny co moja parasolka.. – odparła w zamyśleniu, po czym pochylając się lekko mruknęła -Będę mogła Cię prosić o zebranie informacji na temat kilku osób?
-To będzie trudne do zrealizowania w krótkim czasie. Jakież to osoby przykuły twą uwagę siostrzyczko?- spytała Iruka wyjmując wachlarz. Piękny i delikatny... z pozoru.




Żelazne żebra wachlarza stanowiły jednak broń, którą wprawny zabójca mógł się obronić przed atakiem katany, więżąc ostrze między nimi. Jak i użyć w celach ofensywnych, korzystając z zaostrzonych końcówek żeber skrytych pod rozpiętym na nich materiałem.
Leiko wzruszyła obojętnie ramionami, jednocześnie w odmętach swych rękawów znajdując chwilowe miejsca dla odbieranego od siostry sprzętu -Tylko kilka imion zaledwie posłyszanych w Nagoi. Mogą nie mieć większego znaczenia, acz.. Przecież nie byłabym sobą, gdybym pozwoliła im tak po prostu przejść bez echa. Akage. Jing-Fei.
Zamaszystym ruchem ręki przecięła powietrze wachlarzem. Jego trzask przy tak gwałtownym otworzeniu się wymalował radosny, promienny uśmiech na wargach łowczyni, skrywając ten enigmatyczny tworzący się na nich przy wypowiadaniu kolejnego imienia - Sasaki Kojiro. Bądź każda inna osoba z tej rodziny.
-Oooo to ciekawe imiona wymieniasz.- zachichotała Iruka, potarła podbródek.-Imię Akage gdzieś słyszałam, ale jakoś... podeślę ci list rankiem. Myślę, że do tego czasu przypomnę sobie gdzie.- po czym mówiła dalej .-Jing-Fei. Tego imienia nie kojarzę. Ale niewielu Chińczyków jest znanych po imieniu. Każdy wozi ze sobą tłumacza. Kojiro natomiast jest legendą. Był jednym z najbardziej obiecujących szermierzy klanu Hachisuka, był też najmłodszym yojimbo jednego ze spiskujących przeciw daimyo klanu, lordów. I to przypieczętowało jego los. A szkoda... ponoć mógł zajść wysoko. Co do rodziny Kojiro. Na początku wojny Onin, najechano ich rodzinny dom. Nie wiem co się stało z tymi, co przeżyli. Ale się dowiem.
-Ne, widzisz siostrzyczko? Nie pozwolę, abyś się nudziła, a ja będę wdzięczna za każdą wieść o nich, nawet najdrobniejszą – powiedziała beztrosko Leiko, jak gdyby obie kobiety się spotkały i plotkowały na tematy jakże trywialne, godne przekupek na targu bądź młodziutkich dziewek o łatwo wpadających w zachwyt serduszkach - Tak jak i jestem za te dzisiejsze. Jesteś nieoceniona.
Wyrażając swe podziękowanie, wargami musnęła policzek Iruki w tej niewielkiej, pozbawionej drugiego dna ekspresji siostrzanego uczucia. Następnie odstąpiła od niej i podziwiając zdobienia wachlarzu, złożyła go powoli, by potem zaczepienia dla niego zacząć szukać przy pasie obi, mówiąc przy tym dalej -A jeśli będziesz się kontaktować z naszą matką, to póki co możesz jej przekazać, że żyję i zmierzam do zamku Miyaushiro. Potem może już nie być zbyt wiele łatwych możliwości przesyłania wiadomości.
-Bądź ostrożna Leiko-chan. A i...czekam na twe recenzje mojego przedstawienia. Liczę, że przekażesz słowa posłańcowi, jutro rano.- rzekła Iruka z wesołym uśmiechem na twarzy.
-Pragniesz usłyszeć moją opinię o jednej z Twych miłości? Dobrze, zatem Cię nie zawiodę. Niech tylko Twój człowiek będzie dyskretny.. - na uśmiech siostry odpowiedziała swym własnym, choć bardziej figlarnym w wyrazie, jak gdyby właśnie miała opowiedzieć jakiś żart rozumiany tylko przez nie obie. W oczach jej zaś zalśniły szczwane, roztańczone iskierki -Wszak mnie tutaj teraz nie ma. Jestem w świątyni.
 

Ostatnio edytowane przez Tyaestyra : 19-05-2020 o 00:40.
Tyaestyra jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem