Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-02-2011, 13:36   #115
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Jeśli coś może pójść źle, pójdzie źle w najgorszy możliwy sposób. I tak szło w obecnej chwili.
Żadnych wieści od tajnej broni, rozszalały Cypio dokładający do negocjacji element chaosu i nerwowości.
Niziołek wyrwał się spod “opieki”Gaccia i Katriny i zaszarżował w kierunku gnomki, rzucając groźbami.
Ona jednak zachowała zimną krew mówiąc.-Jeśli mi choć włos z głowy spadnie to wy nie ujrzycie tego niewydarzanego poety nigdy więcej. A teraz... pokażcie, że macie jajo, a pójdę potem po Romualda.
- Ja ci dam “niewydarzonego”! Niewdzięcna, nie docenias wspaniałości psebywania w towazystwie OSOBISTOŚCI! Tylko jaja ci w głowie - chces to mas! AHA! - wrzasnął Cypio, po czym zamaszyście wyciągnął z plecaka... patelnię. Najwyraźniej magia zareagowała na podświadome życzenia kendera... lub jego żołądka. Swiftbzyk przez chwilę ze zdumieniem wpatrywał się w narzędzie mordu przyszłych kurczaczków, po czym odrzucił je i zaczął grzebać w plecaku, mamrocząc inwektywy w stronę gnomki.
Katrina zamarła widząc jak Cypio wyciąga z plecaka dłoń zaciśniętą na rączce patelni. W wyobraźni już widziała jak niziołek okłada zasłaniającą się rękoma gnomkę patelnią po głowie, plecach i gdzie tylko popadnie. Odetchnęła pełną piersią gdy on zamiast tego odrzucił “narzędzie zbrodni” i ponownie zaczął grzebać w plecaku.
Podczas gdy nizioł szukał jaja, przed gnomkę wybiegł opancerzony Hibbo ukląkł i wrzeszczał głośno.-Oni niewinni. To mi powierzyłaś jajo, a jam je sprzeniewierzył w chwili słabości.Mnie ukarz, nie ich.
Po czym klęcząc przed zaskoczoną gnomką próbował zerwać płytę chroniąc jego tors.-Pchnij w serce mocno, życie panicza Romaulda, za moje...
Wyrzuty sumienia gnębiące Hibbo od czasu porwania poety, wreszcie znalazły ujście.
-Na Tymorę i Garla ! Ja nie chcę żadnego życia, tylko moją własność.-jęknęła z irytacją gnomka zakrywając oczy dłonie w geście załamania i irytacji.
- Istny cyrk - westchnął Kenning po cichu. - Teraz już wiem - dodał głośniej - kto tak zawrócił w głowie naszemu przyjacielowi. O niczym innym nie potrafił mówić do samego wieczora, jak o spotkaniu z tobą, choć trwało tylko chwilę. O aniele, spotkanym na ulicy. A i następnego dnia stale się za tobą rozglądał.
Nadal nieco skacowana Bardka analizowała właśnie swoją wciąż odrobinę obolałą głową sytuację, jaka właśnie przed nią miała miejsce. Z powodu wyrwy kurdupla mającego tak naprawdę siedzieć cicho, negocjacje właśnie... tfu, stop!. Do negocjacji jeszcze nawet nie doszło, a już leciały wylewne argumenty względem drugiej strony. Mało tego, po chwili i sam Hibbo dołączył do tego małego burdelu na kółkach, wszem i wobec oznajmiając swoje zadurzenie do obcej im Gnomki. Krisnys jedynie pokręciła z rezygnacją głową...
- Myśl czasami i tym - Powiedziała półelfka, podchodząc do klęczącego Hibbo, i trzaskając go wymownie dłonią w potylicę, po czym zwróciła się do Gnomki - Chwila, chwila panienko, nie tak prędko. Twoje... wasze... a mniejsza z tym - jajo, tuż na wyciągnięcie ręki, co jednak z Romualdo. Nawet go nie widzimy... mamy wam tak na ślepo zaufać, licząc, że nie zostaniemy wyrolowani?.
-Romualdo jest cały i zdrowy...
- odparła gnomka spoglądając na Krisnys.- I będzie wasz. Zresztą nie każę wam jeszcze jaja oddawać. Jeno udowodnić, że macie oryginał. Jak się upewnię pójdę po poetę. Mogę go nawet gołego przyprowadzić, jeśli chcecie sprawdzić czy ma wszystko na miejscu.
“Ona jak nic prosi się o lanie” przemknęło Kartinie przez myśl, pospiesznie zsiadła z konia i nogą odsunęła jeszcze dalej patelnię którą wcześniej porzucił Cypio, coby go jednak nie skusiła do użytku. Jej uwagę przyciągnął kręcący się koło nóg Psikusek, który właściwie znalazł się koło niej nie wiadomo skąd. Pochyliła się, po chwili zerkała z uwagą na kawałek papieru, który po namyśle przekazała dyskretnie Gacciowi.
Gaspaccio przeczytał i zerknął w kierunku gnomki, po czym zerknął na nie biorących udziału w rozmowie Kenninga i Nyhma, zastanawiając się co uczynić. Po czym zapytał ją szeptem. Następnie rzekł do pozostałych.- To my może... wy się naradźcie. I negocjujcie, a my... pospacerujemy sobie. Taka ładna pogoda, aż się prosi o spacer.

Wreszcie dłoń niziołka zacisnęła się na czymś twardy i zimnym. I z triumfalnym uśmieszkiem Cypio wydobył na światło dzienne kryształowe jajo. W pełnym blasku jajo rozbłysło własnym blaskiem. Nazwa “klucz światła” była w pełni zasłużona.
- AHA! - wrzasnął (tym razem słusznie) Cypio, triumfalnie wznosząc jajo. Kryształ zabłysnął w świetle słońca przez jakieś pięć sekund, po czym z powrotem skrył się w czeluściach roztargnionego plecaka. - Jajo jest, a Romuś gdzie, ach gdzie?! Psyprowadź go sybko, bo jak się pseziębi goły to będzie twoja wina!
-Tak...to ono. Poczekajcie tutaj, a ja wam przyprowadzę waszego poetę. Zaraz wracam
.- rzekła gnomka i szybko znikła w mroku jaskini.
- A teraz nas wezmą i zaatakują. - nieoczekiwanie błysnął prekognicją Cypio, po czym szturchnął Alfonso i potruchtał skryć się za jakąś rachityczną brzózką. Rzecz jasna 95% psa wystawało wokoło; ale też wystawało tylko 5% kendera. Głównie kucyk. - Dlatego musimy zaatakować pierwsi. Wsyscy na stanowiska!
Być może Cypio miał i rację. Gnomka wiedziała, ile osób czeka, Jeśli eskortujących będzie zbyt wielu...
Kenning rzucił na siebie zbroję maga i przygotował się do ewentualnego rzucenia czaru. Jednego z tych ciekawszych.
- Odsuńcie się na boki - powiedział.
Raczej nie powinni stanowić celu, który można ogarnąć jednym zaklęciem. Ale równocześnie nie sugerować, że chcą zacząć atak.
 
Kerm jest offline