Duchowny wyprostował się. Miał nadzieję, że zielonoskóre ścierwo odpowie na jego pytania. W zamian usłyszał jakieś żałosne stękanie w rodzimym języku orka. Braciszek rozejrzał się uważnie. Nie było wiele czasu do stracenia. Elfi łucznik był ranny, co dodatkowo spowalniało jego marsz, na szczęście grupa znalazła to, czego szukała.
-Łódź. Szybko. Musimy spłynąć tam, gdzie nas czekają.- rzucił głośno. Kompani prędko wsunęli łódź do wody, po czym wsiedli do niej, dając się porwać wartkiemu nurtowi rzeki.
-Gdzieś tu powinni być...- syknął rozglądając się uważnie. -To drzewo, pochylone nad rzeką. Tam czekali... Ale zaraz?- zrobił zdziwioną minę -Gdzie też oni wszyscy się podziali?- spytał, lecz żaden z kompanów nie mógł udzielić mu odpowiedzi.
Wieśniacy, którzy mieli tu czekać na ratunek w postaci łodzi najprawdopodobniej rozbiegli się po okolicy, szukając ratunku w inny sposób. Pewnie wielu rzuciło się do wody tonąc po przegranej walce z żywiołem. Konrad pokręcił głową. Szkoda było tylu dusz. Przecież można je było uratować.
-Widocznie Sigmar miał wobec nas inne plany.- zwrócił się do kamratów. Łódź płynęła szybko w dół dorzecza, zostawiając daleko za sobą czerwoną łunę zwiastującą nadejście zielonoskórych. Niedługo po tym jak wpłynęli do wód Reiku na brzegu rzeki dostrzegli patrol Imperialnych żołnierzy. Kamień spadł Konradowi z serca. -Niechaj kometa z dwoma ogonami rozświetli wam drogę!- krzyknął na powitanie, by patrol nie uznał ich w mroku za wroga.
Łódź dobiła do brzegu a kompania wyszła by porozmawiać z zatrzymanymi żołnierzami.
-Nazywam się Brat Konrad. Moi przyjaciele, sytuacja w górę rzeki fatalna.- chciał wartko zdać raport -Była tam grupa uciekinierów, jednak nim odnaleźliśmy łódź w opuszczonym dworku, ci rozpierzchli się po okolicy. Udało nam się rozbić niewielki oddział zielonoskórych, jednak obawiam się, że to dopiero zwiastun przeklętych wojsk.- kontynuował celowo nie wspominając o gońcu, którego wiadomość miał przy sobie -Którędy panowie do stolicy? Nasz kamrat ranny i potrzebuje opatrzenia!- rzucił wskazując dłonią na elfa. Wolał osobiście wręczyć komuś wieści od posłańca. Wszak taki patrol mógł paść ofiarą napadu ukrytych orków, albo jeszcze bardziej plugawych bestii.
__________________ A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny! |