Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-02-2011, 22:43   #114
zgrzyt
 
zgrzyt's Avatar
 
Reputacja: 1 zgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwuzgrzyt jest godny podziwu

Burza ustała. Śnieg przestał padać, wiatr ucichł a zza ponurych chmur naroście wyjrzało słońce. Wstaliście by rozprostować zziębnięte kości. Z płaszczy otrzepaliście resztki szronu. Jeszcze chwila a wyglądalibyście jak lepione przez dzieci bałwany. Z pod białego puchu wygrzebaliście swoje żelastwo oraz przysypane do połowy torby i plecaki. Okolica zmieniła się nie do poznania. Wasze ślady całkowicie się rozmyły. Co niektóre pagórki przykrył śnieg. Całe szczęście, że macie mapę. W innym przypadku moglibyście się zgubić.

Dalsza wędrówka przebiega bez większych niespodzianek. W końcu zmęczeni docieracie do miejsca wskazanego na pergaminie. Autor oznaczył je dużym, wymalowanym krwią X. Podnosicie do góry wzrok chroniąc oczy przed odbijającym się od śniegu słońcem. Ku waszemu zdziwieniu stoicie przed wlotem do smętnie wyglądającej jaskini. Jama zdaje się biegnąć w głąb góry a przegniłe, podtrzymujące strop deski nasuwają na myśl te stare, zapomniane kopalnie.

Waszą uwagę przykuwają także walające się dookoła, zakrwawione i zmrożone lodem ciała. Odwracacie parę z nich na plecy by przyjrzeć się twarzom. To bez wątpienia wieśniacy, którzy wyruszyli z osady w poszukiwaniu Izeraya. Widać nie mieli zbyt dużo szczęścia. Najpewniej zostali napadnięci. Szarpane rany na szyjach i kończynach świadczą o tym, że oprawcami musiały być zwierzęta. Co więcej, niemiłe, kiełkujące z tyłu głowy uczucie podpowiada wam, że były to wilki.

Jaskinia ma jeszcze jedno, specyficzne wejście. Na jej szczycie znajduje się mały, ciasny wlot służący zapewne kiedyś za wlot powietrza. By się do niego dostać trzeba wdrapać się na skały. Dziura jest zbyt głęboka by coś przez nią dostrzec. Szczupła osoba może się jednak do niej spuścić po linie.


Z wnętrza czeluści dobiega złowrogie skamlenie. Zaraz za nim jak na zawołanie wyłaniają się pary jarzących się na czerwono ślepiów. Ich właściciele zdają się pochodzić nie z tego świata. Znikają i pojawiają się niczym na wpół eteryczne istoty. Kryją się w ciemności. Nie wychodzą na zewnątrz jakby z obawy przed światłem. Bije od nich nieopisane uczucie przygnębienia i emocjonalnej pustki. Zupełnie jakby te stworzenie były tylko martwą, pozbawioną życia skorupą. Siła tej aury jest tak wielka, że nawet osoby niezaznajomione z tajnikami magii bezbłędnie ją wyczuwają. Jedna z tych zjaw przemawia do was swym posępnym i ochrypłym głosem:

- Chodźcie. Podejdźcie bliżej. Nie bójcie się.

Mówiąc to stwór wydaje się być podekscytowany. Jego oczy poruszają się na różne strony. Zupełnie jakby nie mógł ustać w jednym miejscu. Zaraz potem odzywa się jego kompan. Tym razem tonem pełnym żalu i trwogi.

- Nie słuchajcie go. On prowadzi was do zguby. Uciekajcie!

Nie przemawia długo. Szybko zostaje zagłuszony przez jazgot pozostałych. Znika w ciemności jakby zepchnięty na przymus przez swoich widmowych kamratów.

- Nie wierzcie mu. On kłamie. Podejdźcie bliżej a nie pożałujecie. Kryjemy tajemnicę. Wielką tajemnicę. Kto ją odgadnie ten posiądzie bogactwo. Chcecie być bogaci prawda? Każdy chce.

Te straszne, pochodzące jakby nie z tego świata głosy wywołują ciarki na waszych plecach. Przełykacie z przerażeniem ślinę. Instynktownie zatrzymujecie dłonie na rękojeściach waszych broni. Co robić? Walczyć, wejść do środka czy może zacząć z nimi rozmawiać?
 

Ostatnio edytowane przez zgrzyt : 25-02-2011 o 23:13.
zgrzyt jest offline