Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-02-2011, 10:56   #21
Ribesium
 
Ribesium's Avatar
 
Reputacja: 1 Ribesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znany
Owinięta wbrew pozorom i logice ciepłym kocem Louise spała niespokojnie. Zawsze miała lekki sen, to było jej zmorą i przekleństwem. Nawet najdrobniejszy szelest mógł zakłócić jej odpoczynek a każdy mimowolny i zgodny z prawami fizyki trzask podłogi bądź starych mebli przyprawić o palpitacje. Rzadko kiedy czuła się wypoczęta co odbijało się niekiedy na jej nastroju i trzeźwości umysłu. Teraz leżała na łóżku chłonąc zapachy jakimi wypełnione było pomieszczenie i nasłuchując. Kątem oka obserwowała Niderlandczyka, zmagającego się z wymemłanym notatnikiem czy może raczej pamiętnikiem prof. Doodleya. Ciekawa była zawartości i prawdę mówiąc chętnie sama powetowałaby zapiski, ale była pewna, że Niderlandczyk, znający profesora przynajmniej tak dobrze jak ona, o ile nie lepiej, również potrafi rozszyfrować pismo Mangusa. I że raczej nie będzie miał powodów by cokolwiek przed resztą zataić.

Monotonia i jednostajność odgłosów wokół w końcu ją uśpiły. Nie zdążyła jednak śnić – być może spała zbyt krótko, a może zbyt czujnie, gdy nagle iście piekielne dźwięki poderwały ją do pozycji siedzącej. Jak się zdążyła zorientować gdy tylko pierwsza fala szoku minęła, nie tylko ją. Andrea, Jan i Willem krzątali się gorączkowo próbując zebrać swoje rzeczy i przygotować broń. Coś się działo na północy. Po pełnej tak pasji jak i melancholii grze organowej (ileż razy słyszała ów utwór w kościele, podczas ważniejszych uroczystości na które zabierał ją Henry…) nastąpiło kilka strzałów. Pasja urwała się w połowie taktu i nastała kompletna cisza, nieprzerwana niczyim krzykiem, płaczem czy inną oznaką poruszenia. Czy więc tak zamachowiec jak i ofiara byli sami?

Z uwagą i skupieniem słuchała relacji Willema o tym, co udało mu się odczytać z zalanych notatek. W skupieniu zmarszczyła brwi. Wyglądało na to, że Doodley w czasie pobytu w Interiorze walczył nie tylko z podejrzanymi ludźmi ale też tym, co nieludzkie bądź nadludzkie…„Istoty te (…) niewrażliwość na broń palną (…) mi się porąbać jedną siekierą (…)”. Istoty… Louise przywołała w pamięci obraz humanoidalnej maszyny o długich metalowych ramionach, które widziała na jednej z ilustracji Profesora. Czy profesor zetknął się z nimi już wcześniej?...

Flaga narysowana przez Andreę niewiele jej powiedziała. Kompania Szabrownicza? To coś takiego, jak piraci? Do diabła, czy naprawdę aż taką ignorantką się stała? Gdzie podziała się jej pasja, brawura i żądza tak poszerzania horyzontów jak i przygody? Sama jednak znała odpowiedź na to pytanie. Na myśl o czekającym w Londynie narzeczonym westchnęła ledwo dosłyszalnie.

- Ktoś jeszcze chce się czymś podzielić, żeby potem nie było niespodzianek? – przerwał ciszę Jan. Pokręciła głową. Nie sądziła, by coś z tego co wie na temat Profesora, a raczej tego, co robił w przeszłości, było relewantne w obecnej sytuacji.

Najpierw do kościoła – zadecydowała Cyganka– I tak sobie myślę, w razie czego, żadnych gadek o Doodleyu, przy przemytnikach, jesteśmy bogaczami co się tu bawią, im trzeba wmawiać, że nie opłaca się nas zabić.

Louise uśmiechnęła się z błyskiem w oku. Bogaczka na wakacjach, czemu nie. W razie czego bez problemu wcieli się w te rolę. Nie była jej zresztą tak do końca obca. Poszła za przykładem pozostałych – upewniła się, że broń jest nabita i gotowa do strzału, zgarnęła pozostałe rzeczy do torby i gotowa do wyjścia stanęła w drzwiach, jak to mówią, w pełnym rynsztunku.
 
Ribesium jest offline