Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-02-2011, 11:18   #19
Maciekafc
 
Maciekafc's Avatar
 
Reputacja: 1 Maciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znany
Długie marsze nie były niczym nowym. Na szkoleniach skutecznie zadbano o to, by nieco przybliżyć przeciętnemu Amerykaninowi trud warunków Wietnamskich. By lepiej zahartować spadochroniarzy, przeszli oni dodatkowe szkolenia na Okinawie.

Jednak wielogodzinny marsz w palącym słońcu dał się odczuć. Mike był przyzwyczajony do ciężaru radia na plecach. Ale maszerowania w dżungli, będąc obserwowany przez liczne niewidzialne ślepia, nie dało się wytrenować, tak po prostu wyszkolić. Radioop liczył się z tym, że każdy kolejny krok, może być ostatnim, jaki zrobił na wietnamskiej ziemi. Jego koszula stanowiła już tylko mokrą, przepoconą szmatę, a paski plecaka powoli, lecz boleśnie zaczynały się wżynać w skórę. Mike patrzył po innych, żołnierzom było bardzo ciężko, ale maszerowali dalej, bez szemrania.

W końcu jeden z wysuniętych obserwatorów podniósł rękę, żołnierze kucnęli. Chwila przerwy w marszu. Mike oddychał mocno. Starał się oszczędzać wodę, choć nie było to łatwe.

***

Mike usiadł, wziął głęboki oddech. Podczas narady sztabu żołnierze mogli odetchnąć i spróbować uruchomić rezerwy sił przed nadchodzącą akcją. Chłopak bał się wydarzeń, które mogły mieć miejsce w wiosce. Będzie to jego pierwsze, poważne spotkanie z żółtkami, ze strzelaniem, a może i ze śmiercią.


Po krótszej chwili sierżant Miller wrócił do swoich żołnierzy by przekazać im wskazówki. Widać było, że dla niego to wszystko jest jakieś łatwiejsze, znacznie prostsze niż dla większości szeregowych z jego drużyny. Mówił spokojnym głosem, ale stanowczo. Napięcie rosło, widać było po twarzach zgromadzonych strzelców.

Mike zrozumiał i swoją rolę. Po chwili otrzymał komunikat, po raz pierwszy skorzystał ze swojego sprzętu:

- Alfa jeden, alfa jeden, słyszycie mnie?
- Tu alfa jeden, słyszymy, odbiór.
- Dotarliśmy, jesteśmy w pogotowiu, bez odbioru

Radio operator chyłkiem podbiegł do sierżanta i przekazał mu wiadomość. Chwilę potem był już na swojej pozycji kurczowo trzymając M14 w rękach. Dłonie zaczynały się mocno pocić. Trzeba będzie owinąć rzemieniem tu i ówdzie, ten karabin. Chłopak wiedział, że jego rola jest nieco inna niż tych chłopaków w hełmach na przodzie, ale jakie to miało znacznie dla żółtka. W obliczu śmierci wszyscy byli równi i Kossant o tym wiedział. Powoli wchodzili do wioski. Co prawda słońce powoli zachodziło nad dżunglą, ale gorąc i panujący smród wzmagał się. To będą trudne chwile..
 
__________________
Przechodniu, nie płacz nad moją śmiercią. Gdybym żył, ty byłbyś martwy.
Maciekafc jest offline