Wątek: Smoczy Artefakt
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-02-2011, 21:58   #7
Samphenion
 
Samphenion's Avatar
 
Reputacja: 1 Samphenion jest na bardzo dobrej drodzeSamphenion jest na bardzo dobrej drodzeSamphenion jest na bardzo dobrej drodzeSamphenion jest na bardzo dobrej drodzeSamphenion jest na bardzo dobrej drodzeSamphenion jest na bardzo dobrej drodzeSamphenion jest na bardzo dobrej drodzeSamphenion jest na bardzo dobrej drodzeSamphenion jest na bardzo dobrej drodzeSamphenion jest na bardzo dobrej drodzeSamphenion jest na bardzo dobrej drodze
- Elfie dziś jest twój szczęśliwy dzień, możesz bowiem, sięgnąć do plecaka wspaniałego Alvina i wyjąć butle z winem. Z której i ty i Alvin się napijecie. Sługo szybciej z tym posiłkiem, bo elf nie da ci napiwku.

Pierwszą reakcją słonecznego elfa na słowa człowieka było wyniosłe spojrzenie, jakim król darzy brudnych mieszkańców biedniejszych dzielnic. Wydawało się, że za chwilę sięgnie po łuk i przeszyje niczego nie spodziewającego się Alvina. On jednak potrząsnął głową jakby przypomniał coś sobie i z głupim uśmiechem wyjął butelkę wina z plecaka. Usiadł na pieńku i wypił kilka łyków z grubiutkim towarzyszem.
- Elohan – przedstawił się pomiędzy jednym a drugim wychyleniem butelki.

Słońce było już dość wysoko, jesienny powiew wiatru orzeźwił najedzonych i gotujących się do wyjazdu najemników. Pozostało tylko kilka klamer do zapięcia i kawałków mięsa do wyjedzenia z misek. Wyprowadzono konie. Elohan znów krzątał się tu i tam popędzając drużynę. Obóz goblinów mógł w tej chwili również zbierać się do marszu, a oni nie mogli sobie pozwolić na umknięcie zdobyczy. Spiczastouchy poprawił swój piękny łuk i wskoczył na dorodną kasztankę. Sześcioosobowy oddział wyruszył z obozu zostawiając za sobą usianą białymi namiotami oazę Letargu. Teraz przed towarzyszami rozciągało się bezkresne pustkowie trawy i błota. Rzeka wyznaczała im kurs.

***

Przed najemnikami, za małym kopcem pięła się szeroka wstęga dymu. Gdy wjechali po łagodnym zboczu na niski pagórek ujrzeli grupę krzątających się goblinów najwyraźniej zwijających obóz. Namioty układały się koliście wokół wielkiego totemu Gruumsha. Jeden goblin wyraźnie wydawał polecenia. Ubrany był w przepaskę na biodra, a na głowie nosił czaszkę jelenia z zatkniętymi piórami kuropatw i innych małych ptaków. W ręku dzierżył kostur, którym wywijał energicznie starając się nakłonić swych poddanych do posłuszeństwa.


- No, no, sporo ich. – mruknął Elohan do stojącego najbliżej Joe. Zsiadł z konia i gestem pouczył towarzyszy, by zrobili to samo. – Będzie z trzydziestu, nie ma co. Chyba jeszcze nas nie zauważyły. Jeśli się uda zaskoczymy ich i wrócimy do domu z workiem pełnym uszu!
Po tych słowach udał się kilka kroków w lewo i kucnął ściągając łuk.
- To tylko gobliny, ale przygotujcie się, atakujemy na mój znak.

Gdy usłyszał potwierdzenie wystrzelił dwie strzały na raz w najbliższych przeciwników. Ofiary przeleciały kilka metrów przebite mknącymi z dużą prędkością pociskami. Gobliny przez chwilę nie wiedziały co się dzieje, ale ich przywódca wykrzyknął coś chrapliwie, na co stwory rzuciły się do namiotów po broń. Nie pozostawało nic innego jak dokończyć to, co zaczął elf.
 
Załączone Grafiki
File Type: jpg skanuj00011.jpg (22.4 KB, 154 wyświetleń)
lastinn player
__________________
Oto jest pięść moja, zna ją świata ćwierć! Kto ją ujrzy z bliska, ujrzy swoją śmierć!

Ostatnio edytowane przez Samphenion : 27-02-2011 o 09:13.
Samphenion jest offline