Piętnaście minut przed wymarszem Quest przysiadł przy ognisku ze zwojem w ręku i zaczął inkantację rytuału. Przechodzący obok patrzyli na niego niepewnie, gdy wokół zaczęła zbierać się gęsta mgła powoli kumulująca się w jeden konkretny kształt. Nie minęło dużo czasu, gdy Czarnowłosy zwinął szybko zwój, wetknął go do tuby przymocowanej na pasie i obejrzał uważnie swoje dzieło.
Widmowy ogier stał w bezruchu a mgła tworząca jego ciało nieprzerwanie unosiła się z mlecznej grzywy. Białe, puste oczy wpatrywały się w przestrzeń czekając na rozkazy swojego twórcy.
Widział jak niektórzy z obozu rzucają niepewne spojrzenia magicznemu wierzchowcowi. ~
Ciężkie czasy nastały dla parających się magią~ - pomyślał jeszcze Quest wsiadając zgrabnie na grzbiet konia. Ten od razu zaczął kłusować tam, gdzie nakazały mu myśli jego pana.
***
Zlustrował wzrokiem znajdujący się przed nimi obóz goblinów myśląc, ze to nie powinno być trudne. Te stworzenia zazwyczaj bały się nawet na niego patrzeć nie mówiąc nawet o walce.
Rzucił obojętnie wzrokiem na niskiego człowieka, który ciągle coś komentował mówiąc o sobie w trzeciej osobie. Na początku niezmiernie denerwowało to Questa, ale widząc piękną ognistą kulę zdecydował, że musi przyjrzeć się lepiej
Alvinowi.
Uśmiechnął się szatańsko do swoich myśli i wyciągnął rękę w tym samym kierunku, gdzie mknęło teraz płomieniste zaklęcie. Po chwili z jego palców wystrzeliła kolejna ognista kula pędząc za swoją poprzedniczką.
Quest zwrócił twarz w stronę człowieka a jego uśmiech, co wydawało się niemożliwe, poszerzył się jeszcze bardziej. Nie mógł się doczekać potężnego wybuchu i zgliszcz jakie po nim zostaną. W myślach opracowywał swój kolejny krok.