Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-02-2011, 23:19   #33
Qumi
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Popołudnie – 13 Mitrul 1385

Las Lethyr


Zanim Sairus wystrzelił ruszyła się Sybilla. Być może winę za to ponosiły jej niezwykłe umiejętności, albo może zwykłe szczęście. Podeszła bliżej, żeby widzieć co się dzieje. Zobaczyła wtedy je…

-Al’Mi-Raj… skąd ich tyle tam? – krzyknęła zdziwiona, potrząsnęła głową i zaczęła szeptać modlitwę. Jej wzrok był gniewny i kierował się w stronę jednego z królikorożców. Malec zaczął nagle uciekać w tył, przerażony wizją, którą zesłała mu wyrocznia.

Reszta spojrzała po sobie, Sairus przeklął. Teraz na pewno się wszyscy zlecą pomóc.

-Dam sobie radÄ™!- odkrzyknÄ…Å‚.

-Bzdura!- odezwała się w końcu Nadia-Jesteśmy teraz drużyną i walczymy razem!- nadal trzymała w dłoniach miecz gotowa do walki.

Sairus wystrzelił z kuszy będąc lekko zirytowany całą tą sprawą, to miała być jego wielka chwila, i znowu spudłował. Czy to z gniewu, czy oszczędności czasu rzucił kuszę w stronę Al’Mi-Raj raniąc lekko jednego z nich. Sięgnął po swoje ukryte ostrza, ale Nadia już była przy nim, we dwoje było w drzwiach nieco ciasno, ale w sumie spokojnie się tam obydwoje zmieścili. Jeden z potworów ruszył w waszą stronę, miecz wojowniczki zrobił łuk w powietrzu i ciął zwierzę prosto w brzuch. Wnętrzności wylały się z jego wnętrza oblepiając miecz. Wojowniczka strzepnęła z miecza resztki po Al’Mi-Raju i przyjęła poprzednią gardę.

Antara i Gaspare spojrzeli po sobie i… nic nie zrobili.

-Za ciasno tam, nie ma co marnować zaklęć na takie knypki- wyjaśniła Gaspare.

Gdyby Sairus i Nadia spojrzeli w tył zobaczyliby minę lekkoducha na twarzy Gaspare, ale nie mieli na to czasu. Al’Mi-Raj ruszyły w przód. Pierwszy wystrzelił w stronę [b]Nadii[/i], szarżując w jej stronę. Królicze nogi sprawiły, że maluch wyglądał jakby wystrzelił z procy. I choć boleśnie odbił się od nogawek płytowej zbroi Nadii to kobieta poczuła straszny ból. Oparła się o miecz, żeby zachować równowagę.

-Co to za ból… co jest grane?! Ich rogi miały być podobne do jednorożców?!- krzyknęła.

-Hmmm… może zamiast leczyć, jak kapłani dobrych bóstw, zadają rany, jak ci od złych?- zastanawiał się na głos Antara.

-Teraz mi to mówisz?

-To mityczne stworzenia… niewiele o nich wiadomo… . To co Antara powiedział jest zawsze lepsze niż nic. W każdym razie zbroja się na nic nie przyda przy właściwościach tych rogów…- stanęła w obronie towarzysza Gaspare.

Tymczasem kolejny królikorożec szarżował, tym razem w stronę Sairusa. Był on jednak przygotowany, a po tym co poczuła Nadia nie miał najmniejszej ochoty na dotknięcie tego rogu. Zrobił unik, a Al’Mi-Raj wybiegł na zewnątrz. Po nim ruszyły kolejne. Co prawda przy drzwiach nie było zbyt dużo miejsca, ale stwory te były małe. W miejscu gdzie stała jedna osoba spokojnie mieściły się dwa. Dwa pobiegły w stronę Sairusa, jednak zamiast trafić łotrzyka zderzyły się głowami. Nie zahaczyły rogami o siebie, ale Sairus również ich uniknął. Nadia miała mniej szczęścia, kolejny róg trafił w to samo miejsce.

Na szczęście była z niej dość wytrzymała dziewczyna, a przyzwyczajona do bólu za pierwszym razem nie dawała po sobie poznać, że ją boli.
 

Ostatnio edytowane przez Qumi : 26-02-2011 o 23:22.
Qumi jest offline