Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-02-2011, 21:41   #31
 
Saverock's Avatar
 
Reputacja: 1 Saverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemu
Gdy Sairus otworzył drzwi bardzo się zdziwił. Akurat takiego widoku spodziewał się najmniej, a nawet nie spodziewał się wcale. Nie zdziwiłby się gdyby na wejściu ktoś zaczął do niego celować z kuszy lub rzucił w niego sztyletem. Jednak obecność tych dziwnych stworzeń była bardzo dziwna. Widząc taką ich ilość, trzeba się było zastanowić, czy są takie rzadkie, jak mówił Antara. Chociaż akurat ten moment nie był dobry do zastanawiania się nad tym. Raczej trzeba było się zająć pozbyciem się ich. Było ich siedem. To już sprawiało pewien problem. Jeden czy dwa, to banał, ale siedem, to już więcej niż było tu ludzi. No i do tego Sai wyszedł na pierwszy ogień. Nie ma co, zdecydowanie wolałby spotkać tu kilku zabójców. Niby Al`Mi-Raj były tylko trochę dziwnymi zwierzątkami, ale te ich ząbki oraz różki wyglądały dosyć groźnie i pewnie takie były. Może dobrym pomysłem byłaby ucieczka, ale zabójca nie miał zamiaru tego robić. Tylko dałby tym Sevrykowi powód do śmiechu, a tego na pewno nie chciał. Wziął głęboki oddech i dostrzegł Nadię, która była blisko niego. Zdecydowanie za blisko. To raczej on powinien być celem tych króliczków z rogami. Reszta powinna się oddalić.
- Odsuń się powoli i odejdź z pozostałymi na bezpieczną odległość. Ja się tym zajmę. - Powiedział cicho, nie wykonując żadnych gwałtownych ruchów, bo pewnie tym samym spowodowałby natychmiastowy atak tych zwierzątek. Jednak nie oznaczało to, że nie robił nic. Wręcz przeciwnie. Powoli podnosił kuszę, aby móc w razie potrzeby strzelić do jednego z tych stworzeń. Oczywiście nie podnosił jej, tak, aby móc wycelować. Zatrzymał ją trochę powyżej pasa, ustawioną do wystrzału. Miał nadzieję, że Nadia go posłuchała i odsunęła się. Spojrzał jeszcze na towarzyszy będących z tyłu. Dopiero teraz zauważył, że nie było tam Sevryka. Podejrzewał już, że on musiał coś kombinować, a może po prostu zwiał. Lepiej, aby teraz zrobił coś przydatnego, bo mogło być źle. Sairus wystawił kuszę trochę do przodu i po bardzo krótkim celowaniu, strzelił do jednego z Al`Mi-Raj. Nawet nie patrzył, czy trafił, tylko rzucił kuszą w kierunku przeciwników. Ścisnął mocno rękojeść miecza, wysunął z jednego z rękawów ukryte tam ostrze i po prostu czekał na ich atak, aby wtedy samemu zaatakować. Dobrze, że były tu drzwi, bo one coś dawały. Przynajmniej w drzwiach nie zmieszczą się wszystkie króliczki, więc pewnie nie będzie trzeba walczyć ze wszystkimi naraz. Teraz Sairusowi pozostało mieć tylko nadzieję, że przeżyje tą walkę.
 
Saverock jest offline  
Stary 25-02-2011, 13:37   #32
 
Hermit's Avatar
 
Reputacja: 1 Hermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodze
Tymczasem wszystko przebiegało sprawnie, bez pułapek czy też zasadzek. Było tak sprawnie, że śmiało można by pomyśleć że coś tu nie gra.
Kilka kroków dalej, będąc już przy ścianie wieży, począł inkantować kolejny z swoich sprawdzonych czarów. Kombinacja tego co wiedział, z tym co mógł zrobić była jego domeną. To dlatego uważał się za jednego z lepszych w swoim fachu, a informacja... no cóż. Informacja jest zawsze na wagę złota oraz platyny.
Czar był dosyć skomplikowany, co wymagało od niego stałej koncentracji. Zdając się na pozostałych, odciął się od świata skanując teren w poszukiwaniu myśli.
'Muszę czekać… na pewno wróci, na pewno…'
Efekt był prawie natychmiastowy. Głos, cichy i jakby nieśmiały... Ktoś tam jest. Tylko kto?
Dźwięk wyłamywanych drzwi nie zrobił na nim większego wrażenia. Na pewno nie większego niż myśli o ucieczce jakie kłębiły się w głowie Sairusa. To, co usłyszał z zlepka kilku powierzchownych myśli tego typa sprawiło że wyszedł z koncentracji nad czarem. Coś tam siedziało, i najwidoczniej nie było to przyjaźnie nastawione.

Przy drzwiach był ścisk, gdzie na czele stał otwierający Sairus. Jego mina mówiła, że wdepnął w wielkie kaka, z którego łatwo się nie wyjdzie. A Sevryk? Cóż, na razie wzruszywszy ramionami patrzył z ukrycia magicznego na rozwinięcie sytuacji, analizując to, co usłyszał w myślach nieznajomej mu persony.
 
__________________
"Ten, któremu starczy odwagi i wytrwałości, by przez całe życie wpatrywać się w mrok, pierwszy dojrzy w nim przebłysk światła"
Chan
Hermit jest offline  
Stary 26-02-2011, 23:19   #33
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Popołudnie – 13 Mitrul 1385

Las Lethyr


Zanim Sairus wystrzelił ruszyła się Sybilla. Być może winę za to ponosiły jej niezwykłe umiejętności, albo może zwykłe szczęście. Podeszła bliżej, żeby widzieć co się dzieje. Zobaczyła wtedy je…

-Al’Mi-Raj… skąd ich tyle tam? – krzyknęła zdziwiona, potrząsnęła głową i zaczęła szeptać modlitwę. Jej wzrok był gniewny i kierował się w stronę jednego z królikorożców. Malec zaczął nagle uciekać w tył, przerażony wizją, którą zesłała mu wyrocznia.

Reszta spojrzała po sobie, Sairus przeklął. Teraz na pewno się wszyscy zlecą pomóc.

-Dam sobie radę!- odkrzyknął.

-Bzdura!- odezwała się w końcu Nadia-Jesteśmy teraz drużyną i walczymy razem!- nadal trzymała w dłoniach miecz gotowa do walki.

Sairus wystrzelił z kuszy będąc lekko zirytowany całą tą sprawą, to miała być jego wielka chwila, i znowu spudłował. Czy to z gniewu, czy oszczędności czasu rzucił kuszę w stronę Al’Mi-Raj raniąc lekko jednego z nich. Sięgnął po swoje ukryte ostrza, ale Nadia już była przy nim, we dwoje było w drzwiach nieco ciasno, ale w sumie spokojnie się tam obydwoje zmieścili. Jeden z potworów ruszył w waszą stronę, miecz wojowniczki zrobił łuk w powietrzu i ciął zwierzę prosto w brzuch. Wnętrzności wylały się z jego wnętrza oblepiając miecz. Wojowniczka strzepnęła z miecza resztki po Al’Mi-Raju i przyjęła poprzednią gardę.

Antara i Gaspare spojrzeli po sobie i… nic nie zrobili.

-Za ciasno tam, nie ma co marnować zaklęć na takie knypki- wyjaśniła Gaspare.

Gdyby Sairus i Nadia spojrzeli w tył zobaczyliby minę lekkoducha na twarzy Gaspare, ale nie mieli na to czasu. Al’Mi-Raj ruszyły w przód. Pierwszy wystrzelił w stronę [b]Nadii[/i], szarżując w jej stronę. Królicze nogi sprawiły, że maluch wyglądał jakby wystrzelił z procy. I choć boleśnie odbił się od nogawek płytowej zbroi Nadii to kobieta poczuła straszny ból. Oparła się o miecz, żeby zachować równowagę.

-Co to za ból… co jest grane?! Ich rogi miały być podobne do jednorożców?!- krzyknęła.

-Hmmm… może zamiast leczyć, jak kapłani dobrych bóstw, zadają rany, jak ci od złych?- zastanawiał się na głos Antara.

-Teraz mi to mówisz?

-To mityczne stworzenia… niewiele o nich wiadomo… . To co Antara powiedział jest zawsze lepsze niż nic. W każdym razie zbroja się na nic nie przyda przy właściwościach tych rogów…- stanęła w obronie towarzysza Gaspare.

Tymczasem kolejny królikorożec szarżował, tym razem w stronę Sairusa. Był on jednak przygotowany, a po tym co poczuła Nadia nie miał najmniejszej ochoty na dotknięcie tego rogu. Zrobił unik, a Al’Mi-Raj wybiegł na zewnątrz. Po nim ruszyły kolejne. Co prawda przy drzwiach nie było zbyt dużo miejsca, ale stwory te były małe. W miejscu gdzie stała jedna osoba spokojnie mieściły się dwa. Dwa pobiegły w stronę Sairusa, jednak zamiast trafić łotrzyka zderzyły się głowami. Nie zahaczyły rogami o siebie, ale Sairus również ich uniknął. Nadia miała mniej szczęścia, kolejny róg trafił w to samo miejsce.

Na szczęście była z niej dość wytrzymała dziewczyna, a przyzwyczajona do bólu za pierwszym razem nie dawała po sobie poznać, że ją boli.
 

Ostatnio edytowane przez Qumi : 26-02-2011 o 23:22.
Qumi jest offline  
Stary 27-02-2011, 11:46   #34
 
Saverock's Avatar
 
Reputacja: 1 Saverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemu
No tak, zdecydowanie lepiej byłoby unikać tych rogów. Może i Sairus przez długie treningi, był przyzwyczajony do bólu, ale nie, aż tak, aby samemu się o ten ból prosić. Gdyby nie to,że teraz musiał walczyć, to byłby bardzo zirytowany zachowaniem Nadii, która go nie posłuchała, ale jeszcze bardziej zachowaniem Antary i Gaspare, którzy nic nie zrobili. Już o Sevryku nawet nie wspominając. Pewnie się gdzieś ukrył albo uciekł, a teraz pozostali muszą sobie radzić bez niego. Chociaż po dłuższym zastanowieniu, nawet i dobrze, że Sevryk się wcale nie wtrącał. Przynajmniej teraz Sairus mógł się wykazać. No, ale takie myślenie w czasie walki nie było zbyt dobrym pomysłem. To wiedział każdy i nie było co do tego wątpliwości. Teraz trzeba było się skupić tylko na tej walce, aby szybko pozbyć się tych stworzeń oraz nie dostać z ich rogów. A pro po rogów, dobrze, że dwa króliko podobne stworzenia, znowu nie trafiły Sairusa i do tego zderzyły się głowami, więc pewnie były trochę oszołomione. Na pewno była to świetna sytuacja do ataku. Właśnie wtedy Sai postanowił zaatakować, aby nie stracić tej okazji. Spróbował ciąć mieczem jednego z Al`Mi-Raj. Ukryte ostrze nie było teraz przydatne, bo musiałby się pochylić, aby móc zaatakować przeciwnika, więc wolał zostawić je do obrony. Na przykład w momencie, gdy jeden z królikorożców skoczyłby w jego kierunku. Zabójca mógłby wtedy nabić go na swoje ukryte ostrze lub po prostu rozciąć go w locie.
 
Saverock jest offline  
Stary 28-02-2011, 21:48   #35
 
Hermit's Avatar
 
Reputacja: 1 Hermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodze
Siedząc bezpiecznie przyczajony za 'rogiem', spoglądał na wejście zastanawiając się, jakim trzeba być typem, by pchać się nie do swojego domu, i to jeszcze z buta. Na pewno był lekkomyślny i stereotypowy, jak to przystało na szaraka z ciemnego zaułka. Ale o brawurze w tym fachu to on chyba słyszał tylko z opowiadań.
'Kretynie, bez mózgu...
I wiele więcej określeń i porównań przeleciało mu przez głowę co do osoby Sairusa, ale i na to przyjdzie stosowna chwila. Jak na razie wszystko co do jego osoby powiedział sprawdzało się w bez mała stu procentach.
Z wnętrza rozeszły się pierwsze dźwięki walki. Ryki, krzyki i przepychanki wymusiły nie tyle co szybką, a nagłą reakcję na Sevryku. Szybkim krokiem doszedł do futryny odrzwia, gdzie bardziej z wyuczenia niż z konieczności przystanął, po czym skandując już pod nosem inkantacje wszedł do ruiny, wypalając do pierwszego lepszego czworonoga z pocisku.
Czar ten miał to do siebie, że zawsze trafiał, a teraz konieczna była dynamika i stanowczość działania.
W pierwszej fazie lotu pocisk bezwładnie leciał w stronę pleców Sairusa, co mogło by go zadziwić, jeśli by stał do niego przodem. Lecz będąc tuż koło niego, przeleciał mu koło lewego ucha, trafiając jednego z Al`Mi-Raj. W tej właśnie chwili, jego osoba zamajaczyła jak ciepło unoszące się nad droga w sierpniowe popołudnie, a on sam stał się znów widoczny.
Czary ofensywne mają to do siebie, że przerywają tą część podtrzymywanej koncentracji, która była przeznaczona dla utrzymywania ukrycia.
 
__________________
"Ten, któremu starczy odwagi i wytrwałości, by przez całe życie wpatrywać się w mrok, pierwszy dojrzy w nim przebłysk światła"
Chan
Hermit jest offline  
Stary 04-03-2011, 11:53   #36
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Popołudnie – 13 Mitrul 1385

Las Lethyr


Walka toczyła się dalej. Mimo tego, że gdybyście wszyscy zaatakowali to walka zapewne zakończyła się by szybciej to uwięzienie Al’Mi-Raj w drzwiach wieży nieco utrudniało tę sprawę. Strzały czy zaklęcia mogły zranić Nadię czy Sairusa, choć z drugiej strony pozwalało to lepiej kontrolować walkę.

Sybilla wyciągnęła z magicznej torby włócznię o srebrnym grocie i ruszyła na Al’Mi-Raja który wydostał się z wieży. Stwór nie zdążył co prawda uciec przed lśniącym błękitną poświatą grotem włóczni, ale uniknął większych obrażeń.

-Zwinne są te małe bestie…- skomentowała wyrocznia z irytacją.

Tymczasem Nadia zrobiła kolejny zamach swoim potężnym mieczem. Zbyt szeroki zamach. Zamiast trafić królikopodobne stworzenie… trafiła w kamienną futrynę nad wejściem. Wojowniczka miała wyjątkowo pecha chyba dzisiaj, bo stare, podniszczone drzwi wieży z trudem przyjęły kopniaka Sairusa, a gdy Nadia uderzyła w kamienną futrynę zaprawa, która była spoiwem konstrukcji została naruszona. Kamienie się obluzowały i 4 z nich spadły na dół.

Nadia ledwo uskoczyła przed nimi… oprócz jednego który przytrzasnął jej stopę! Chroniona zbroją płytową obeszła się bez złamania, ale stopa bolała, a na stali pozostało wgłębienie. Sairus w tym czasie ciął jednego z Al’Mi-Raj w bok, który zaczął obficie krwawić, jednak spadające kamienie wyrwały go ze stanu samozadowolenia. Uskoczył w tył, w przeciwieństwie do Nadii był bardzo zwinny i nie miał żadnych problemów z powodu spadających kamieni.

Sevryk z irytacją spoglądał na amatorszczyznę grupy. Zaplótł zatem swoje zaklęcie i z jego dłoni wyleciały dwa migoczące fioletowe pociski. Ominęły Sairusa i Nadię i dobiły stwora, którego atakował zabójca.

Gaspare wyciągnęła przed siebie dłoń z której poleciał strumień srebrnych płomieni. Nie wypowiedziała przy tym ani słowa ani nie zrobiła żadnego gestu. Ogień po prostu wystrzelił z jej dłoni trafiając stwora, którego atakowała Sybilla.

Antara natomiast zrobił parę tajemniczych gestów, wypowiedział magiczne słowa i na kamieniach zwalonych z futryny pojawił się ogromna kobra z żądłem na końcu ogona, o złotej łusce. Owinęła wokół siebie dwa Al’Mi-Raj i ścisnęła mocno dusząc je.

-Chyba jednak przyda się wam mała pomoc- uśmiechnęła się wrednie Gaspare.

Dwa kolejne Al’Mi-Raj były martwe, jeden wciąż chował się w kącie wieży, dwa kolejne były unieruchomione przez ogromną kobrę Anatary, jeden wciąż był żywy i gotowy do ataku. Widok olbrzymiej kobry jednak całkowicie go zaskoczył. Większość jego stada była martwa, tylko on był wstanie jeszcze walczyć… i cóż… Al’Mi-Raj nie są zbyt odważne. Stwór zaczął uciekać w tę samą stronę co poprzedni pod wpływem zaklęcia Sybilli. Wyglądało na to, że to koniec walki.

Kobra w końcu udusiła swoje ofiary pod czym rozpłynęła się w powietrzu. Wyrocznia pobiegła w stronę Nadii.

-Spokojnie, już biegnę ci pomóc, nie ruszaj się!- po dotarciu do wojowniczki wypowiedziała słowa modlitwy i delikatne błękitne światło rozeszło się po ciele kobiety lecząc jej rany. Wgniecenie w zbroi nie było zbyt wielkie, ale zdecydowanie przeszkadzało. Nadia musiała zdjąć metalowy buty i założyć normalne obuwie. Nie mogła chodzić w jednym metalowym i jednym normalnym bucie. Nie chodziło o modę, ale jeden był wyższy od drugiego i chodzenie w taki sposób było bardzo uciążliwe.

Wnętrze wieży było zniszczone, choć jakby uprzątnięte, jeśli nie liczyć trupów zabójców i około 13 Al’Mi-Raj. W rogu gdzie uciekły dwa ostatnie osobniki była dziura, tunel, który musiały wykopać. Niedaleko była klapa z zejściem do piwnicy wieży.

Jeśli chodzi o ciała to nie miały przy sobie zbyt wiele. Po parze sztyletów o paskudnym zielonym poblasku i czarny matowy pierścień. Ich czarne zbroje okazały się warstwami czarnego materiału owiniętego wokół ciała. Bez odpowiedniego przeszkolenia ciężko byłoby założyć to na siebie. Nie było też ciał strażników...

-Brakuje ciał strażników miejskich wysłanych w poselstwie... co prawda są ich zabójcy, ale strażnicy mogą mieć dodatkowe informacje- zaznaczyła bardzo pragmatycznie wyrocznia.
 

Ostatnio edytowane przez Qumi : 05-03-2011 o 00:43. Powód: pewne dodatkowe informacje...
Qumi jest offline  
Stary 05-03-2011, 14:42   #37
 
Saverock's Avatar
 
Reputacja: 1 Saverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemu
Normalnie do czego to doszło, aby mieć problemy z kilkoma króliko-podobnymi stworzeniami? To wszystko przez to, że Sairus był przystosowany do walki samemu i ta zwykle lepiej mu wychodziła. Jednak tym razem musiał walczyć, mając do pomocy innych. Jako tako, to przeszkadzała mu obecność wszystkich. Oczywiście z wyjątkiem Sybilly. Jej obecność mu na pewno nie przeszkadzała. Może i trochę mogła go rozproszyć, ale nie miał jej tego za złe. W końcu nie było w tym jej winy. Mężczyzna spokojnie walczył do momentu, aż nie było już żadnego Al`Mi-Raj. U niego obyło się bez ran i nie było to dla niego niczym niezwykłym. W końcu był stworzony do zabijania. Gdyby nie potrafił przetrwać tak prostej walki bez obrażeń, to okazałoby się, że wszystkie jego treningi poszły na marne. Po walce każda z jego broni trafiła na miejsce. Miecz do pochwy przy pasie, wysuwane ostrze znowu było ukryte w skórzanym karwaszu. Tylko kusza leżała w wieży. Sai podniósł ją i westchnął cicho. Pewnie nie nadawała się do użytku, ale postanowił ją zabrać. Chociażby, aby móc użyć jej jako broni obuchowej. Spojrzał na Nadię. Miała się ona nie wtrącać i się wycofać, ale oczywiście go nie posłuchała. Dobrze, że wyrocznia potrafiłą ją wyleczyć. Sai postanowił poszukać czegoś cennego. Przeszukał ciała zabójców. Zabrał z jednego z ciał pierścień i jeden ze sztyletów.
- Myślicie, że można to spokojnie założyć? - Zapytał, pokazując swój pierścień pozostałym. Równie dobrze mógł to sprawdzić, zakładając pierścień na palec, ale wolał nie ryzykować. Skoro nie był tu sam, to jego towarzysze mogli się na coś przydać.
- I czy ktoś zna się na usuwaniu rogów tym stworzeniom w taki sposób, aby ich nie uszkodzić? - Po chwili zadał kolejne pytanie. Skoro musiał walczyć z Al`Mi-Raj, to chciał coś z tego mieć, a taki róg lub rogi, mogły być odpowiednią pamiątką. No i oczywiście cenną, a to było chyba ważniejsze.
- Skoro nie ma strażników, to chyba muszą nam wystarczyć sami zabójcy. Oni też powinni posiadać dużo informacji, które mogą okazać się przydatne. - Zwrócił się do Sybilly, gdy oczekiwał odpowiedzi na swoje wcześniej zadane pytania.
 
Saverock jest offline  
Stary 13-03-2011, 10:26   #38
 
Hermit's Avatar
 
Reputacja: 1 Hermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodze
Cała akcja przebiegła chaotycznie, co było widoczne nawet z odległości strzału z balisty, ale nad podziw skutecznie. Wrogowie w krótkim odstępie czasu w końcu padli, sprawiając pozostałym niewielkie szkody. Na Sevryka postępem było to, że nikt nie zginął. Przynajmniej jeszcze.

Kiedy tumany kurzu opadły, skierował się do wnętrza zrujnowanej wierzy zaraz za pozostałymi. Jeszcze na odchodnym jak by cierpiał na manie prześladowczą spojrzał po okolicy doszukując się "gości".

Wewnątrz leżał odłogiem ciała, najprawdopodobniej zabójców. Posiadali pierścienie oraz typowe sztylety z nałożoną już trucizną. Owinięci byli w jakieś typowe szmaty do skradania się w nocy. Wstępne oględziny nie przyniosły zbyt wiele.
Kiedy już miał podejść do pierwszego lepszego trupa, i zbadać go bardziej szczegółowo, uwagę Sevryka przykuł Sairus pytaniem czy może go założyć.

- Do licha, zostaw to- rzekł w miarę spokojnym głosem, choć emocje w nim wrzały - to może być przeklęte...

Następnie odwracając się z powrotem do ciała, spostrzegł nieopodal klapę w podłodze i przypomniał sobie to co wcześniej słyszał...
Ktoś tu jest.

Spinając się w jednej chwili jak kot, wskazał pozostałym znany chyba na całym świecie gest, by się nie odzywali, a sam skierował się miękkim krokiem pod właz. Coś co tam było zdawało się być myślące, ale czy przyjaźnie nastawione? A czort, raz się żyje.
W miarę cichym, lecz wyraźnym głosem zwrócił się do pozostałych
-Osłaniajcie mnie...
Klapa wyglądała na niezabezpieczoną, więc pewnym ruchem chwycił za klamkę i szarpnął nią do góry.
 
__________________
"Ten, któremu starczy odwagi i wytrwałości, by przez całe życie wpatrywać się w mrok, pierwszy dojrzy w nim przebłysk światła"
Chan
Hermit jest offline  
Stary 13-03-2011, 18:43   #39
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Popołudnie – 13 Mitrul 1385

Las Lethyr


Po walce przyszedł czas dzielenia się łupami. Antara i Gaspare byli żywo zainteresowani rogami tych dziwnych stworzeń, mniej Nadia.

- Nie wiem… ucięcie rogu przy czaszce powinno załatwić sprawę chyba… tak się robi z jednorożcami…- odpowiedziała Gaspare Sairusowi, choć zastanawiające było skąd wie o takich rzeczach…

Gaspare podszedł do jednego z Al’Mi-Raj, wyciągnęła sztylet i spróbowała odciąć róg. Okazał się on jednak niezwykle twardy i na nic nie przydały się wyzwiska, które wykrzyczała kobieta.

-Ok, spróbujemy inaczej.- wyciągnęłą dwa palce w dłoni, resztę zgieła, przypominając jeden z tych laotańskich „pistoletów”. Na końcu dwów wyprostowanych palców pojawił się srebrny płomień długi na 5 cm. Przyłożyła go do podstawy rogu i… udało się. Róg odpadł. Antara zaczął jej przynosić kolejne rogate stwory…

Tymczasem Sybilla spojrzała karząco na Sairusa.

-Nie, tutaj gdzieś powinni być gwardziści. Zabójców też można przepytać, ale moje wizje dotyczyły gwardzistów!- tupnęła stopą rozglądając się. Severyk skupił zaraz uwagę na sobie wskazując klapę w podłodze. Powoli ją uniósł, Gaspare tymczasem dalej odcinała rogi.

-Pokaż się i wyjdź, spokojnie i beż sztuczek, a nic ci się złego nie stanie.- krzyknął w ciemność która znajdowała się na dole piwnicy wieży. Nikt nie odpowiedział. W dole była tylko ciemność i cisza. Sybilla podszedł do Sevryka.

-Ktoś tam jest… to miejsce… coś tam jest…- nie wyglądała teraz na ani wściekłą, ani na zirytowaną. Była przejęta, zdawała się wsłuchiwać w jakiś głos… obejrzała się w tył. Za nią, gdzie krew zmieszana ze sobą krew Al’Mi-Raj powoli płynęła na środek wieży. Tam krew zaczęła się układać w litery, stare, nieznane. Sybilla skrzywiła się i zaczęła czytać.

-Dom Niezwykłości Shverlama...- wpadła na chwilę w zadumę.

Tymczasem z dołu nadal nie było nic słychać. Do piwnicy prowadziły kamienne schody. Były stare i zakurzone, ale widać było na nich świeże odciski butów.
 
Qumi jest offline  
Stary 13-03-2011, 19:48   #40
 
Hermit's Avatar
 
Reputacja: 1 Hermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodze
Głucho. Czyli najwidoczniej albo tam nic nie ma, albo też coś co tam siedzi nie ma najmniejszego zamiaru dać o sobie znać. Nic dziwnego, myśl jaką udało mu się usłyszeć sprawiała wrażenie zagubionej, przestraszonej oraz oczekującej na właściwą osobę. Ale ona teraz nie nadeszła.

Typowo dla zmieszanego człowieka, Sevryk podrapał się po głowie nie wiedząc przez chwile czy schodzić na dół, czy też zostać i poszukać innego rozwiązania. Z strategicznego punktu położenia on był w lepszej pozycji pozostając na górze, a schodząc narażał się w wielu możliwych przypadkach...

-Ktoś tam jest… to miejsce… coś tam jest…-

Na słowa Sybilli przeszły mu ciarki od samej szyi, aż do stóp. Nie spodziewał się jej tuż obok siebie, albo to był wynik zamyślenia...

-Tak, wiem że ktoś, albo coś tam jest...-odparł flegmatycznie starając się zachować szept. Dopiero teraz spostrzegł, jak pozostali męczą się z rogami tych dziwnych króliczków.
'Ja tam bym odciął głowę...
Tak czy inaczej, nie spiesząc się, wstał z przysiadu. Szybkim, drętwym ruchem ogarnął ekwipunek, a następnie spojrzał na pozostałych. Z jego oczy można było wyczytać "schodzę, i co by się działo, nie zamykajcie klapy"

Chwytając "księgę" przewertował kilka stronic, a następnie zaczął inkantować jakiś czar. Był to bardzo przydatny, magiczny efekt poprawiający chwilowo percepcje i precyzje ciosu, ale kończył się po pierwszym trafieniu. Chodzą słuchy w kręgach magicznych, że efekt ten jest tak szybko niwelowany powiewasz w organizmie podmiotu wydziela się pewna grupa emocji, wysoce poprawiających działanie organizmu, tak więc jakoś te dwa czynniki na siebie wpływały, wykluczając się... Wniosek: Trzeba poczytać o nowinkach.
Kończąc pierwszy czar, niemal z pamięci począł od razu inkantować następny, nieco krótszy. Jeśli na dole znajdowała się osoba całkowicie zielona w tych sprawach, mogła by dać za to głowę że to jest kontynuacja tamtego. Czar ten był prosty, nawet tak bardzo, że wyćwiczenie go było przyjmowane za formułkę na większości akademii magii. Tańczące Światła.
Przed Sevrykiem pojawił się wielki obłok świecącej energii, przypominający przerośniętego ognika. Ognika, który wolno lewitując ruszył na dół, a tuż za nim jego właściciel dobywając z boku dawno nie używany miecz. W większości akcji nie był konieczny, lecz zawsze przydatny.
"Lepiej nosić, niźli się prosić"
Zdawał sobie sprawę z tego, że jego posunięcie było egoistyczne, lecz był typem człowieka który zwykł działać sam, albo wraz z ludźmi których dobrze znał i wiedział, że może na nich liczyć. Takiej postawy wymagał jego fach...
Na odchodnym spojrzał na Sybille, jak gdyby tylko ona była na parterze.
-Zaraz wracam
Po czym starając się przewidzieć nieprzewidziane i spodziewać się niespodziewanego ruszył do piwnicy.
 
__________________
"Ten, któremu starczy odwagi i wytrwałości, by przez całe życie wpatrywać się w mrok, pierwszy dojrzy w nim przebłysk światła"
Chan
Hermit jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:25.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172