Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-02-2011, 23:47   #43
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Ludziska rozgadały się niczym przekupki na Piazza Balliano w Miragliano. Każdy teraz przedstawiał się i opowiadał w czym to jest najlepszy, dobry albo do dupy. Krasnolud znów wodził po twarzach ludzi i w końcu nie wytrzymał. Odcharknął i splunął obficie na ściółkę tuż obok buta doktora.
- Stulcie mordy, psiamać - zaklął. - Pogadacie sobie jak już będzie po sprawie, przy kuflu piwa czy cokolwiek innego pijacie. Teraz trzeba ruszać!

Jakby ponaglony słowami najemnika, kupiec zadecydował o swoim powrocie do wsi. Wóz już był postawiony na koła a chłopi gotowi ciągnąć go przez całą drogę. Kupiec rzucił jeszcze ostatnie, błagalne spojrzenie i odjechał. Po chwili światło pochodni dzierżonych przez chłopów zginęło zupełnie w mroku nocy.

Nie miał co liczyć na towarzyszących mu ludzi. Musiał iść pierwszy, całkowicie zdając się na swoje umiejętności w dziedzinie skradania, tropienia i wykrywania pułapek. „Nosz kurwa mać, przez tą bandę rozgadanych durniów jeszcze wlezę w jaką dziurę albo co mnie ustrzeli w ciemności. Ale przecie nikt z nich pierwszy nie pójdzie, zaraz zaczną się licytować albo losy ciągnąć...” - pomyślał i zarzucił tarczę na plecy. Z plecaka wyciągnął pochodnie, którą zapalił i ruszył wolno, bacznie patrząc pod nogi.

Skalfkrag czuł, że coś go obserwuje. Że coś czai się w ciemnościach i patrzy na jego plecy. Co chwilę oglądał się na boki, starając wypatrzyć w ciemnościach zalegających między drzewami, tajemniczego obserwatora. Nic nie dostrzegł, zwłaszcza że światło pochodni wydawało mu się nieco przytłumione, nie tak jasne jak być powinno.
- Na brodę Grimnira! - wyszeptał i strach, jaki zakiełkował w jego sercu, zniknął. Przeszedł jakieś sto metrów, wijącą się między drzewami ścieżką. Nie było na niej żadnych pułapek, w każdym razie w żadną nie wpadł. Teraz stał na rozwidleniu. Jedna odnoga prowadziła w prawo, druga w lewo.
- No mądrale! - zakrzyknął do idących za nim ludzi. - Gdzie teraz proponujecie się udać?
 
xeper jest offline