Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-02-2011, 20:05   #41
Banned
 
Reputacja: 1 Revan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znany
- Revan jestem. – odparł, podchodząc do „towarzyszy”, zapinając klamrę od spodni i uśmiechając się przy tym. Ten uśmiech, choćby był szczery, wygląda paskudnie. Widać, że zniknął na chwilę za potrzebą. Był zbyt zajęty, by zareagować na krzyki, znaczy się, potrzeba siłą wyższą. A że w drużynie była kobieta… to poszedł w las trochę głębiej. Cóż, miał tylko nadzieję, że nie wezmą go za konfidenta jakiegoś.

Zauważył twarz Hugo i jego bandaż. Wyszczerzył kły w paskudnym grymasie, który ledwo przypominał uśmiech.
- Ładnie. – skwitował.

Wzrokiem poszukał reszty kompanii, znaczy się, kupca i dziewczyny.
- Doszliście już do jakichś ciekawych wniosków podczas mojej nieobecności? – co szkodziło zapytać. Może nie tylko dla niego sprawa śmierdziała mistyfikacją?
 
Revan jest offline  
Stary 26-02-2011, 17:07   #42
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
-Niedługo zacznie świtać- odezwał się głos od strony drogi. Zwróciliście się w tym kierunku i ujrzeliście kupca, stojącego w asyście dwóch drwali. –Nic tu po nas, naradziliśmy się i doszliśmy do wniosku, że najlepiej będzie, jeśli teraz wrócimy do wioski i tam pochowamy zmarłych. Będę czekał tam na was. Posłałem też tych dwóch drwali do Bogenhofen, aby sprowadzili moich ludzi. Będę czekał na was. Mam nadzieję, że uda wam się uratować moją córkę. Pamiętajcie, nagroda was za to nie minie. Jestem hojny, jeśli idzie o nagradzanie za pomoc.- dodał.

Na koniec rzucił w waszą stronę błagalne spojrzenie pełne nadziei na odzyskanie ukochanej córeczki, a następnie udał się w stronę wozu, podniesionego już przez chłopów, którzy byli gotowi pchać go aż do wsi.
Wóz ruszył. Jeszcze przez kilka minut dało się widzieć światło pochodni, aż mrok pochłonął i kupca, i wóz, i chłopów.

Kiedy tylko weszliście na ścieżkę, trzeba było ustawić się gęsiego, bowiem była bardzo wąska. Jak tylko się na niej znaleźliście otoczyło was to samo uczucie, które towarzyszyło wam przy wejściu do lasu. Mrok zdawał się bardziej gęsty i nieprzenikniony. Nawet osoby, które widziałyby w ciemności, nie mogły nic przez niego dostrzec. Także pochodnia zdawała się rzucać mniej światła. Poczuliście na sobie czyjś wzrok. Ciemność zdawała się lgnąć do was, zupełnie jakby jakaś gęsta ciecz lepiła się do waszej skóry. Oddychało się ciężej. Nie dobiegały do was dźwięki leśnych stworzeń.

Staliście teraz wszyscy na ścieżce. Jeszcze jest szansa, żeby zawrócić, ale to wyjście dla tchórzliwych. Padła propozycja, aby przodem szła osoba, która zna się, co nieco na przeszukiwaniu, tropieniu lub jest bardziej spostrzegawcza...
 
Mortarel jest offline  
Stary 26-02-2011, 23:47   #43
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Ludziska rozgadały się niczym przekupki na Piazza Balliano w Miragliano. Każdy teraz przedstawiał się i opowiadał w czym to jest najlepszy, dobry albo do dupy. Krasnolud znów wodził po twarzach ludzi i w końcu nie wytrzymał. Odcharknął i splunął obficie na ściółkę tuż obok buta doktora.
- Stulcie mordy, psiamać - zaklął. - Pogadacie sobie jak już będzie po sprawie, przy kuflu piwa czy cokolwiek innego pijacie. Teraz trzeba ruszać!

Jakby ponaglony słowami najemnika, kupiec zadecydował o swoim powrocie do wsi. Wóz już był postawiony na koła a chłopi gotowi ciągnąć go przez całą drogę. Kupiec rzucił jeszcze ostatnie, błagalne spojrzenie i odjechał. Po chwili światło pochodni dzierżonych przez chłopów zginęło zupełnie w mroku nocy.

Nie miał co liczyć na towarzyszących mu ludzi. Musiał iść pierwszy, całkowicie zdając się na swoje umiejętności w dziedzinie skradania, tropienia i wykrywania pułapek. „Nosz kurwa mać, przez tą bandę rozgadanych durniów jeszcze wlezę w jaką dziurę albo co mnie ustrzeli w ciemności. Ale przecie nikt z nich pierwszy nie pójdzie, zaraz zaczną się licytować albo losy ciągnąć...” - pomyślał i zarzucił tarczę na plecy. Z plecaka wyciągnął pochodnie, którą zapalił i ruszył wolno, bacznie patrząc pod nogi.

Skalfkrag czuł, że coś go obserwuje. Że coś czai się w ciemnościach i patrzy na jego plecy. Co chwilę oglądał się na boki, starając wypatrzyć w ciemnościach zalegających między drzewami, tajemniczego obserwatora. Nic nie dostrzegł, zwłaszcza że światło pochodni wydawało mu się nieco przytłumione, nie tak jasne jak być powinno.
- Na brodę Grimnira! - wyszeptał i strach, jaki zakiełkował w jego sercu, zniknął. Przeszedł jakieś sto metrów, wijącą się między drzewami ścieżką. Nie było na niej żadnych pułapek, w każdym razie w żadną nie wpadł. Teraz stał na rozwidleniu. Jedna odnoga prowadziła w prawo, druga w lewo.
- No mądrale! - zakrzyknął do idących za nim ludzi. - Gdzie teraz proponujecie się udać?
 
xeper jest offline  
Stary 27-02-2011, 16:26   #44
 
Balzamoon's Avatar
 
Reputacja: 1 Balzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputację
Brutalne słowa krasnoluda poruszyły Gregora, ale walczył by tego nie okazać. ”Moim zdaniem lepiej wiedzieć z kim się podróżuje, niż tylko się tego domyślać. Skoro nie wiem czy jesteś wojownikiem, tropicielem czy sprzedajną dziewką to skąd mam wiedzieć jak cię traktować i czego po tobie oczekiwać? Obrony w potrzebie czy ciepłego przyjęcia w nocy?” Nie wypowiedział jednak tego na głos. Brodacze nie słynęli z rozwagi, a raczej z waleczności i wybujałego mniemania o sobie. ”Nadziak krasnoluda może być szybszy niż jego rozsądek. Praktycznie na pewno jest szybszy. Lepiej nie dawać mu powodów do okazania głupoty, w końcu jak inaczej można nazwać poranienie jedynego w grupie dobrze wyszkolonego uzdrowiciela? A na tym by się skończyło, gdybym mu powiedział co o nim myślę. Jeszcze przyjdzie ta chwila, gdy poraniony sam zaskamle o opatrzenie. Wtedy też mu rzeknę żeby stulił mordę, psiamać.” Kącik ust Gregora drgał jeszcze chwilę w nerwowym tiku, nim się opanował. Zmrużonymi oczyma wpatrywał się w plecy krasnoluda, gdy ten stawał na czele grupy. W tej chwili nie życzył mu dobrze.
Ruszyli wąską ścieżką. Gregor ustawił się w środku szyku, tak aby w razie konieczności móc szybko dotrzeć do każdego z towarzyszy i zacząć opatrywać. Ciężka atmosfera lasu nie mogła pogorszyć i tak już parszywego nastroju młodzieńca. Jednak uczucie bycia obserwowanym sprawiło, że zaczął się nerwowo rozglądać, a kostki palców, zaciśniętych kurczowo na drzewcu kija podróżnego, pobielały wyraźnie. Gdy krasnolud zatrzymał się i rzucił coś co w jego brodatym mniemaniu miało być chyba żartem, Gregor odpowiedział.
- Pewnie w tą stronę w którą idą ślady. Zwłaszcza te zostawiane przez poszukiwaną przez nas dziewczynę. To raczej oczywiste. - w jego głosie nie było trudno doszukać się drwiny – Skoro ruszyłeś krasnoludzie przodem pewnie znasz się na tropieniu. Tak czy inaczej, spośród tych którzy zechcieli coś powiedzieć o sobie nikt nie zdradził że zna się na śladach. Zatem zgaduj kto może jeszcze prócz ciebie tropić, bo przecież kazałeś się wszystkim przymknąć, ufając chyba, że odczytasz w myślach kto w czym jest dobry.
 
__________________
"Prawdziwy mężczyzna lubi dwie rzeczy – niebezpieczeństwo i zabawę, dlatego lubi kobiety, gdyż są najniebezpieczniejszą zabawą."
Fryderyk Nietzsche
Balzamoon jest offline  
Stary 27-02-2011, 19:07   #45
 
seto's Avatar
 
Reputacja: 1 seto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znany
Hermana nieco zdziwiło zachowanie khazada. Mieli, czy raczej musieli być drużyną więc znajomość takich rzeczy jak umiejętności czy chociaż imię kompana była wymagana. Tak czy inaczej krasnolud ruszył przodem. Widać znał się na tropieniu czy czymś takim.

Las wydawał się wyjątkowo nieprzyjazny. Grundstein mógłby przysiąc, że mieszkają w nim mroczne siły. Mężczyzna stąpał ostrożnie, był nieco pochylony. Jedną rękę trzymał na medalionie, a drugą na rękojeści korbacza.
- Sigmarze, miej w opiece swego sługę. - wyszeptał.
Kiedy dotarli do rozwidlenia Herman już miał wypowiedzieć swoje zdanie gdy odezwał się medyk. Mówił całkiem rozsądnie. Na swój sposób.

- Jeśli nigdzie nie ma śladów to nie ma różnicy. Musimy zdać się na łaskę bogów i pójść którąkolwiek droga. Chociażby tędy - Mężczyzna wskazał ręką drogę po prawej.
 
__________________
"Wolność oznacza prawo do twierdzenia, że dwa i dwa to cztery. Z niego wynika reszta. " - George Orwell
seto jest offline  
Stary 02-03-2011, 23:26   #46
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Smutnym było, jak zapał miejscowych szybko zniknął. Nie można się im jednak dziwić – jak rozmyślał Wesser – ten las naprawdę wywoływał bowiem dziwne emocje. Sam nie mógł w to uwierzyć, ale nastrój i ponura, dziwna ciemność panujące w tym miejscu budziły w nim niepokój. Starał się jednak powstrzymać strach i skupić na zadaniu. Nigdy wcześniej nie był w głuszy, nic dziwnego więc, że czuł się niepewnie – racjonalizował. Chwycił coś znajdującego się pod ubraniem na piersi i trzymał, idąc za innymi.

Wcześniej, choć nie pochwalał do końca wulgarnego tonu, poniekąd zgadzał się z krasnoludem, bo również uważał, że czekając – i opowiadając historię, co tyczyło się jego – marnowali czas. Jednak nie mógł nie uśmiechnąć się, słysząc Gregora. Obaj zresztą – młodzian i krasnolud – zdawali się być nieco porywczy. To, czego tutaj – ogólnie – brakowało, to dyscyplina, zrozumienie i wspólny cel.

Nie znając się w ogóle na tropieniu, Hugo przyglądał się biernie akcjom innych uczestników wyprawy. Nie wydawali się za nadto próbować; na najbardziej konstruktywną wyglądała propozycja Hermana, która spotkała się z wewnętrznym sprzeciwem Wessera – zdawać się na bogów tak na każdym kroku? Czuł irytację wywołaną faktem, że już tak wcześnie napotkali przeszkodę, której nie potrafili samodzielnie i świadomie pokonać.

Nagle coś przyszło mu do głowy, jakby został oświecony przez Sigmara – chyba rzeczywiście warto ufać bogom. Ale to zadziała tylko, jeśli cyfry są kolejno… – myślał gorączkowo. – Zgadza się! – zakrzyknął w duchu, wyciągając kawałek pergaminu znaleziony wcześniej, który niósł ze sobą, jako że nikt inny nie wydawał się być nim zainteresowany. „1L2P3P4L”.

– Powinniśmy skierować się w lewo – powiedział dość cicho, żeby nie tworzyć niepotrzebnego hałasu, lecz stanowczo, wychodząc na przód. – A na następnym rozwidleniu w prawo. Szybciej teraz, czasu możemy mieć bardzo mało, a ja jestem ciekaw, gdzie dojdziemy.
 

Ostatnio edytowane przez Yzurmir : 03-03-2011 o 00:18.
Yzurmir jest offline  
Stary 03-03-2011, 09:29   #47
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Jonas miał już wyjść na przód by wspomóc swych "towarzyszy", lecz oto Hugo wysunął się z propozycją. Może jego Bóg dał mu wskazówkę, dając mu natchnienie a może po prostu znał się na tropieniu.

Jonas jednak nie należał do ludzi, kryjących się za plecami innych toteż spróbował przedostać się tak by stać tuż za krasnoludem lub "nowym przewodnikiem". Spokojnie dalej pykając swoją fajkę patrzył spokojnie na Sigmaritę, i tego jak nas prowadzi. Cały czas jednak bacznie obserwował otaczający go mrok. Jednak coś mu tu nie grało... Zaczął się zastanawiać aż w końcu rzekł pod nosem, tak by tylko Ci którzy stali obok niego rzekli:

- A może córeczka nie chce być odnaleziona? - wyrzucił w końcu z siebie
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 06-03-2011, 01:55   #48
Banned
 
Reputacja: 1 Revan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znany
- To ma problem, bo my chcemy odnaleźć ją. – odpowiedział Revan na słowa Villmara.

Revan zastanawiał się, skąd takie myśli nachodzą tego człowieka, który wyglądał przecież na najemnika. Jakiekolwiek motywy kierowały napastnikami, dziewczyną, czy kimkolwiek powiązanym z tą sytuacją, Revan ścigał teraz nie dziewczynę, a 30 koron. Jako najemnik nie miał tego komfortu spojrzeć na sprawę z innej strony. Jest zlecenie, jest chleb. Nikt jeszcze nie zarobił na siedzeniu i obijaniu się.

- Skoro tak, to nie ma czasu się obijać. – odparł Hugonowi i stanął obok krasnoluda. W drodze „ubezpieczał” tyły kolumny. Khazad był dobrą osobą na szpicy, jeśli były jakieś pułapki, to przynajmniej ich konstruktorzy mogli nie przewidzieć, że będą „korzystać” z nich przedstawiciele niższych ras niż ludzka.
 
Revan jest offline  
Stary 06-03-2011, 09:44   #49
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Staliście na rozwidleniu zastanawiając się, którą drogę obrać. Pierwszą myślą, było znalezienie tropów, jednak ślady na ziemi biegły zarówno w lewo, jak i w prawo. Z patowej sytuacji wybawił was Hugo, który skojarzył napis na notatce, znalezionej przez was wcześniej, z instrukcją drogi. Udaliście się w lewo i chyba słusznie, bowiem po niecałych 10m natknęliście się na kolejną pułapkę. Tym razem lepiej widoczną. Najwyraźniej ktoś się zbyt śpieszył z jej zastawieniem i nie wykazał należytej staranności przy maskowaniu.

Skalfrag idąc przodem dostrzegł kupkę liści na środku ścieżki. Wydało mu się to podejrzane, bowiem skąd miały się wziąć liście między drzewami iglastymi.
Odgarniając delikatnie liście i gałązki, które były pod spodem, dało się dojrzeć niewielki dół w ziemi a na jego dnie ostry szpikulec. Pułapka może nie śmiertelna, ale ten, kto postawiłby stopę w tym miejscu, zostałby poważnie okaleczony i nie mógłby kontynuować marszu.

Nawet nie zauważyliście, kiedy Kaya, została nieco z tyłu. Ona jedyna nie niosła w ręku pochodni. Wyszła z kręgu światła, prosto w ciemność nocy. Nie minęła chwila, gdy usłyszeliście jej krzyk. Wróciliście się, aby sprawdzić, co się stało, ale niczego nie znaleźliście. Co więcej, jej ślad na ziemi po prostu nagle się urwał. Nie zawróciła, ani nie zeszła ze ścieżki.

Minęliście cztery rozwidlenia, na każdym kierując się jak w instrukcji. W pewnym momencie droga rozszerzyła się, a zagajnik stał się mniej gęsty. Ścieżka wybiegała na sporą polanę. To chyba koniec drogi. Wasze pochodnie już ledwo się paliły, niedługo się dopalą. Do wschodu było jeszcze trochę czasu, a mrok zdawał się być coraz bardziej zaborczy i natarczywy. Wszyscy poczuliście także głód.
 
Mortarel jest offline  
Stary 07-03-2011, 19:24   #50
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
„No proszę, proszę. Nie jesteśmy tacy głupi, na jakich wyglądamy”, pomyślał Skalfkrag, gdy Hugo wskazał drogę, posiłkując się pergaminem, jaki znalazł w krzakach."Ciekawym czy oni aby przypadkiem to zgubili? Przecież to równie dobrze może być droga wprost w ogrzą dupę”. Jednak mimo swoich wątpliwości, podążał wedle wskazówek Hugona.

Zatrzymał się nagle, przyglądając czemuś, co dostrzegł na środku ścieżki. Kolejna pułapka była marnie zamaskowana, tak że nawet on, zupełnie nieobeznany z zagadnieniem dostrzegł ją bez trudu. Rozgarnął liście i spojrzał na ukryty w ziemi szpikulec.
- Dobrze, że nikt tu nie usiadł, bo by miał drugą dziurę w dupsku - zaśmiał się wyrywając z ziemi kołek i prezentując go towarzyszom. Kilka uderzeń serca później, dziewczyna krzyknęła. „A cóż to za wrzaski?”, Skalfkrag zatrzymał się i odwrócił na pięcie.
- Nie krzycz dzierlatko, bo co złego przywołasz. Czego wrzeszczysz, na kołek nadepnęłaś jaki, co go me bystre oczy przegapiły? - zapytał. Odpowiedziała mu cisza. Dziewczyny nie było. Wyglądało, jakby rozpłynęła się w mroku.

- Na kilof Grungniego - mruknął Skalfkrag, drapiąc się po nosie. - Gdziesz ona jest? Widział kto, czy w krzaki za potrzebą nie poszła?
- Tu nieczyste siły działają - orzekł po chwili, patrząc z niepokojem na przestraszone twarze wokół niego. - Widzicie co tam w mroku?

***

- Niezła robota, amico. - Poklepał Hugona po barku, na znak uznania, za wskazanie drogi. Stali na jakiejś polanie, w gęstniejącym mroku. Krasnolud położył na ziemi plecak i odkorkował manierkę.
- Strudziwszy się, trzeba dać nogom odpocząć krzynę - orzekł i wygrzebał z plecaka kawałek suszonej kiełbasy i pajdę chleba. Mlaskając i posapując zaczął się posilać. Po kilku minutach, gdy skończył, wstał, zarzucił plecak na plecy i chwycił w rękę nadziak.
- No. Avanti, compagni! - zakomenderował.
 
xeper jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:05.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172