Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-02-2011, 14:27   #21
Vivianne
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
- Macie bardzo wyszukane powody do radości, tylko współczuć - stwierdziła. Jabłko wypadło z jej dłoni i potoczyła po soczyście zielonej trawie. - Wara od mojej duszy - szepnęła z ustami przy jego ustach.

Jego oczy iskrzyły wesołością gdy na nią spojrzał.
- A usta? - zapytał niemal przy tym muskając jej wargi. - Oddasz mi swe usta, piękna Mijo? Czy prędzej wbijesz sztylet w plecy?

- Sztylet w plecy? To wystarczy, bo zabić anioła? - zapytała przesuwając paznokcie po jego kręgosłupie.

- Nie. - Odpowiedział po czym wbił się z pasją w jej wargi.

- Hmm, a jednak nie obce są wam ludzkie przyjemności - stwierdziła odrywając się niechętnie od jego ust. - No chyba, że próbujesz wyssać ze mnie duszę? - zapytała z ustami przy uchu Kamaela.

Śmiejąc się beztrosko wypuścił jej włosy by powędrować dłonią niżej, aż do miejsca w którym na dalszej drodze stanął pas.
- Jesteśmy ich więźniami. - wyszeptał prosto w jej ucho po czym delikatnie przygryzł małżowinę. - I nie wysysam z ciebie duszy, Mijo. Gdy zacznę, nie pomylisz tego uczucia z żadnym innym. Jest jak śmierć, nie daje się łatwo przegapić.

- A masz zamiar - powiedziała niemal bezgłośnie - masz zamiar pozbawić mnie duszy? - Ręce kobiety zatrzymały się na łopatkach, w miejscu, w którym kończyły się plecy a zaczynały skrzydła.

- Nie dzisiaj. - odparł wymijająco jednocześnie przesuwając dłoń do przodu. - Czy zawsze nosisz tak nieporęczne stoje? - W jego głosie dało się wyczuć lekką irytację.

Zaśmiała się wesoło. - Więc powiedzenie anielska cierpliwość też ma niewiele wspólnego z prawdą... - Wiesz, zależy jak na to patrzeć. Strój jest bardzo poręczny - mówiła rozbawiona - można schować, pistolet, shurikeny i inne pożyteczne przedmioty. - Dłoń kobiety powędrowała na jago kark, później wplątała się we włosy. Mija stanęła na palcach i wpiła się w jego usta w krótkim, namiętnym pocałunku. - Czy nie mówiłeś przed chwilą, że powinniśmy się zbierać? - zapytała ciągnąc go lekko za włosy.

- Rozbierać? - zapytał rozbawiony. - Czyżbyś posiadała zdolność czytania w anielskich myślach? - Odstąpił od niej nagle niemal ją przy tym przewracając. - To miejsce nie jest wystarczająco bezpieczne. - Skrzydła zaczęły się coraz szybciej poruszać tworząc silne podmuchy wiatru. - Chodź, zabiorę cię do siebie. - Chwycił ją za łokieć i mocno przyciągnął do siebie oplatając ramionami. - Przez najbliższy czas możesz się uważać za mieszkankę Edenu, Mijo. Nie licz na szybki powrót do reszty.

- Zbierać. Czyżbyś miał problemy ze słuchem? Albo interpretacją moich słów? Hmm, ma to traktować jako groźbę? - znów zadziorny uśmiech. "Miaj wyhamuj, nie ufaj..." - znów wewnętrzny głos. - Nie wiem czy mogę Ci zaufać - powiedziała dość poważnie będąc w silnych objęciach anioła.

- Za późno już na wahanie. - Oznajmił podrywając się do lotu. Pęd powietrza zdawał się ich omijać. Słyszała każdy jego oddech, podobnie jak każde uderzenie własnego serca. - Tam gdzie cię zabieram zazwyczaj mieszkają i inni. Nie powinno ich jednak być. Nie teraz gdy armia została zebrana pod murem. Będziemy więc bezpieczni przed ich spojrzeniami. - Mówił cicho, nie musiał podnosić głosu by go słyszała. - O ile więc twoja opiekunka nie upomni się o ciebie, stanowisz moja zdobycz.

- A gdy się upomni? A mam dziwne przeczucie, że zrobi to szybko... natychmiastowo odstawiasz mnie na drugą stronę bariery? Ona ma do mnie jakieś, hmmm prawa? Jakkolwiek to brzmi.

- Odstawię cię, chociaż niekoniecznie natychmiastowo. Ona co prawda nie ma do ciebie praw, nikt ich nie ma o ile ich nie oddasz, to jednak nie zaryzykuję jej gniewu.

- Mogę oddać prawa do siebie? Dziwny ten wasz świat - wzruszyła minimalnie ramionami. - Nieważne. Daleko jeszcze? - zapytała muskając lekko jego szyję.

- Już dolatujemy - musiała to być prawda gdyż skrzydła widocznie zwolniły swoje uderzenia, a po kilku chwilach które Kamael wykorzystał by sycić swe wygłodniałe usta pocałunkami, zatrzymały się, a Mija poczuła pod stopami twardy grunt. - Witaj w mych skromnych progach - balkon na którym stali nie miał bariery, pod nim zionęła bezkresna przepaść w dole której sunęły białe smugi. Stali na samym jej brzegu.
Za aniołem widniało łukowe wejście do pogrążonego w jasnych promieniach słońca, pokoju. Po obu jego stronach znajdowały się wysokie okna ozdobione kolorowymi witrażami przedstawiającymi kwitnące ogrody. Jedynym meblem widocznym z miejsca w którym stała kobieta, było ogromne łoże mogące śmiało pomieścić sześć osób, a i tak musieliby się wysilić by dotknąć swoich dłoni.

Spojrzała w dół i odsunęła się gwałtownie natrafiając na ciało anioła. Złapała go mocno za nadgarstek. Nie lubiła krawędzi, zdecydowanie. Odwróciła się szybko, zrobiła krok do przodu. - No, no - burknęła pod nosem - Anioły śpią? - zapytała wyraźnie zaciekawiona. - Nie, po cholerę do snu takie wielkie łóżko. To jak?- zapytała okrążając go. Teraz stał plecami do przepaści.

- Lubimy od czasu do czasu poleniuchować. - Odparł rozbawiony jej reakcją. - Takie rozmiary łoża są konieczne. - Rozłożył skrzydła na pełną szerokość. - Głównie dla wygody. - Złapał na dłoń trzymającą jego nadgarstek po czym uniósł ją do ust i złożył na niej długi pocałunek. Nie wypuszczając swej zdobyczy ruszył w stronę pokoju. - Ma ono jeszcze jedno, całkiem przyjemne zadanie.


- No kto by się spodziewał -
powiedziała bardziej do siebie niż do niego. Wyprzedziła go lekko, tak jakby to ona ciągnęła go teraz w stronę pomieszczenie. Zatrzymała się w drzwiach. Oparła o łukowatą futrynę. - Cóż za bogate umeblowania - stwierdziła odwracając się je jego stronę. Pogładziła go lekko po niewiarygodnie gładkim policzku.

W pokoju poza łożem stało duże biurko oraz prosta, drewniana szafa. Kamael powiódł wzrokiem po meblach po czym powrócił do pożerania nim swej zdobyczy.
- Niewiele mi potrzeba. Powinnaś zobaczyć komnaty Gabrieli. - mruknął napierając na nią swym ciałem. - Bibliotekę, kuchnię, ogrody, wodospad... - wymieniał pochylając się coraz niżej z każdym kolejnym słowem. Gdy wreszcie przykląkł przed nią z jego gardła wydobył się krótki, chrapliwy śmiech. - Oto nieśmiertelny anioł klęczący przed śmiertelną kobietą. Czy wiesz ilu oddałoby za to nie tylko swą dusze? Być tu na twoim miejscu... - Uniósł dłonie by położyć je na jej zgrabnych pośladkach. - Ciekawe kto na tym więcej straci...

- Nie i średnio mnie to interesuje. Właściwie wcale mnie to nie interesuje. Za dużo myślisz, a już za późno na myślenie. Aniele - ostatnie słowo powiedziała bardzo cicho. Powoli zdjęła z siebie kurtkę, po czym patrząc mu w oczy odrzuciła niedbale na ziemię

- To przekleństwo naszej rasy, Mijo. - Oznajmił aczkolwiek nie zabrzmiało to nazbyt zrozumiale gdyż twarz miał wtuloną w jej brzuch. - Oddałbym wiele by nie myśleć, nie wspominać. - Uniósł czarny top, który miała na sobie podążając dłońmi za materiałem. Jego gorące usta odciskały swoje piętno na jasnej skórze tuż nad linią pasa.

- Anioły, idealne stworzenie, okazują się nie być idealne - słowa sączyły się wolno i cicho, co spowodowane było w pewnym stopniu nierównym oddechem. Uniosła lekko jego brodę, tak, by widzieć błękitne oczy mężczyzny. - Nie myśl, nie wspominaj. Choć przez chwilę - powiedziała łagodnym głosem. Zsunęła się po framudze, uklękła przy nim i natychmiast wpiła łapczywie w usta anioła.

Zamiast odpowiedzieć słowami, zrobił to ustami, które niemal boleśnie wbiły się w jej własne. Delikatne muśnięcie języka przerodziło się w gwałtowny szturm mający na celu wdarcie się w nią i zawładnięcie. Niecierpliwe dłonie coraz wyżej unoszące top, nie omieszkały natarczywymi muśnięciami pobudzić otulone skrawkami materiału, piersi. Oderwał się od niej tylko na chwilę, by przełożyć ubranie przez głowę po czym skrępować nim jej ręce. Niczym wygłodniałe zwierzę przywarł do kuszących krągłości obdarzając je natarczywymi, pełnymi pasji pocałunkami.

Nawet nie próbowała się bronić, czy grać świętej. Świętej - zaśmiała się w myślach na to skojarzenie. Poddawała się silnym dłoniom i gorącym ustom Kamaela w międzyczasie próbują uwolnić swoje ręce. - Mógłbyś? - zapytała zarzucając mu skrępowane nadgarstki na szyję.

Zamiast ją wyswobodzić podniósł się do pozycji stojącej, pociągając ją za sobą.
- Będę się musiał nad tym zastanowić. -
odparł składając lekki pocałunek na jej nosie. Bez wysiłku, zupełnie jakby nic nie ważyła, wziął ją na ręce i przeniósł przez próg oraz dalej, aż do wielkiego łoża na którym ostrożnie ją ułożył wyswobadzając się z otaczających jego szyję ramion. Czułym ruchem odgarnął kosmyk włosów które opadły jej na oczy. - Taka krucha i piękna. Tak podatna na ból. Gdyby to ode mnie zależało zamknąłbym cię tutaj, aż do końca twoich dni. - Mówiąc wodził opuszkami palców po jej jedwabistej skórze.

Jej piersi unosiły się i opadały doskonale demaskując przyspieszony oddech. Na twarzy pojawiły się delikatne rumieńce. - Piękna - zaśmiała się krótko - I mówi to anioł żyjący w otoczeniu piękna idealnego. Aż strach zapytać jak wyglądają anielice. - Usiadła na łóżku wodząc skrępowanymi rękami po jego nagim torsie co chwila dając wzrokiem znak, żeby w końcu ją wyswobodził.

- Idealne piękno potrafi być śmiertelnie nudne, Mijo. -
Odpowiedział na jej słowa, jednocześnie uwalniając dłonie. - Z jedną z nich spędziłaś noc i nieznaczną część dnia, moja droga. Odpowiedź na twoje pytanie znajduje się więc w twym umyśle, wystarczy poszukać. - Pochyliła się by skraść jej niezbyt niewinnego całusa. - Pozwolisz że przyniosę nam coś do jedzenia? - zapytał bawiąc się jednocześnie zapięciem paska. - Nie chciałbym by posądzono mnie o brak gościnności. - Mrugnął i leniwie się uśmiechnął. Wstając wciąż miał ów uśmiech na twarzy. Odwrócił się, postąpił dwa kroki w stronę wnęki za którą widać było krótki korytarz oraz biegnące w dół schody, po czym krzyknął nagle i opadł na kolana. Na jego idealnych, lśniących bielą skrzydłach pojawiła się najpierw jedna, a za nią następne krople krwi.

- Co Ci jest?! - zeskoczyła szybko z łóżka. Będąc blisko zwolniła nieco - Kamael? - zapytała przestraszonym głosem kucając powoli obok anioła.
 
__________________
"You may say that I'm a dreamer
But I'm not the only one"

Ostatnio edytowane przez Vivianne : 28-02-2011 o 13:26.
Vivianne jest offline