Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-02-2011, 17:42   #23
JanPolak
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
Nieprzebrany mrok wciąż panowała na ulicach, ciemnym całunem okrywając umarłe miasto. W upiorny sposób czarna dziura wyjściowych drzwi rezydencji wydawała się portalem w inny świat, tunelem w otchłań, bądź rozdarciem w materii rzeczywistości. Jednak, jako ludzie rozumni, członkowie expedycyji nie pozwalali czczej imaginacji spowalniać swych przedsięwzięć. Przekroczyli próg, wychodząc w ciemność podwórza. Powietrze miasta było zimne, ciężkie i duszące. Nisko wiszący smog zgęstniał w nocy, drażnił nozdrza niemiłą wonią. Tak pachnąć może tysiącletni grobowiec otwierany przez archeologa, ukazujący oplecione pajęczynami truchło. To był zapach śmierci.

Pocieszali się, że wkrótce jutrzenka rozświetli wschodnie niebo, lecz póki co rozpalili jedną naftową lampę. Z pewnością takie działanie narażało na detekcję ze strony ewentualnego wroga, ale było konieczne dla podróży o tej porze. Kolejny strzał wyznaczył kierunek. Ulicą na północ podążyli w stronę rynku, nasłuchując rzednącej już strzelaniny. Jeśli kojarzyć dźwięki organów z kościołem, należało zmierzać ku parafii Świętego Mikołaja.

~*~
Spisane na marginesie

(W poniższych akapitach opisane zostaną miejsca mijane się na trasie expedycyji. Autor nie podejmuje się osądzać, czy zwróciły one uwagę bohaterów tego poranka, czy przy innej okazji, bądź może nigdy. Ich opis winien przybliżyć Czytelnikowi postać Interioru i przekonać, że nie tylko mury i mgła wypełniają lokacje tej opowieści.)
Cytat:
W ciasnej ulicy podróżnicy natrafili na widoczny dowód obecności życia. Dowód bezsporny, choć objawiający się pod nieprzyjemną postacią: końskich ekskrementów. Łajno było pojedyncze i jeśli zbadać je bliżej – pozostawione mniej więcej wczoraj. Czy fekalia zostawił wierzchowiec, czy dziki rumak, żyjący tu na podobieństwo mustangów amerykańskich? Czy jednak stado mustangów nie zostawiłoby więcej śladów? Wokół nie widać zaś było odcisków kopyt, ani podków. Wyprawa ruszyła więc dalej.
Cytat:
Z ciemnej mgły wyłoniły się masywne kształty, stalowe korpusy zardzewiałych tytanów stojących na straży umarłego miasta. Golemy. Na placu rdzewiały trzy parowe giganty, choć tylko jeden dotrwał do obecnych czasów w pozycji wyprostowanej. Pozostałe dwa czas i czyjeś chciwe ręce ogołociły z części i położyły na bruku. Najlepiej zachowany golem, choć rozszabrowany, zrudziały od rdzy i mający tryby wypełnione brudem, wciąż budziły niemałe wrażenie. Zbrojne ramiona, potężny korpus, rury silnika parowego sterczące z pleców musiały niegdyś wzbudzać grozę w przeciwnikach armii francuskiej. W pozbawionej optyki głowie maszyny tkwiło zasuszone ptasie gniazdo.
~*~

Cel był już bliski. Byli prawie pewni, że walka odbywa się w pobliżu kościoła Świętego Mikołaja. Podróżnicy przebywali rozległy Rossplatz, nawigując pomiędzy hałdami gruzu a kępkami skarłowaciałej roślinności, gdy wtem… Coś poruszyło się na krawędzi kręgu światła z lampy pana Ouwerkeerka. Wytężając wzrok wpatrywali się w ciemność i wtedy je zobaczyli. Kształty ciemniejsze od nocy, jakby wszelkie światło wchłaniały. Uformowane w antropomorficzne formy o wzroście i proporcjach ludzi, lecz pozbawione twarzy i indywidualnych charakterystyczności. Cienie szły bezgłośnie, pochylone i z jakowąś wrogą determinacją w ruchach, która podpowiadała ich nieprzyjazne zamiary. Było ich trzy i ruszały do ataku!
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.
JanPolak jest offline