Fabio praktycznie czołgał się, był niemal nieprzytomny z bólu, jeszcze ten idiota z mafii, kiedyś nikt by nie wymagał od ciężko rannego biegania, a teraz. Upadek obyczajów. Fabio doczołgał się za ścianę, odetchnął kilka razy, z trudem i pomocą drugiego Włocha wstał.
Następnie zaś wyrzucił broń i zaczął kuśtykać w kierunku z którego dochodziły syreny.
Miał bowiem do wybory, złą na niego mafię, złych Japończyków, złych "kumpli" i policję, w takim wypadku Fabio błyskawicznie potrafił podjąć decyzję.
Na odchodnym rzucił do Włocha:
-Ty się zmywaj, ja się jakoś z tego wykaraskam. Jakby co, nigdy mnie nie widziałeś. |