Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-02-2011, 16:46   #9
Wredotta
 
Wredotta's Avatar
 
Reputacja: 1 Wredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znany
Rano, zmęczona i niewyspana, zeszłam z Roxaną na śniadanie. Chodziłam jak w letargu, zupełnie nieprzytomna. Ciągle zastanawiałam się nad tymi dziwnymi „wizjami”, które nawiedzały mnie od jakiegoś czasu. Smarując chleb masłem, patrzyłam się przed siebie. I nagle zobaczyłam TEGO faceta. Emanował, czymś, jakąś energią, od której zakręciło mi się w głowie. Wstałam chcąc za nim iść. Ale zarobiło mi się strasznie słabo i napadła mnie kolejna wizja. Widziałam jezioro. Nie jakieś specjalnie wielkie. Takie zwyczajne jezioro. Na jego powierzchni unosiły się dwa ciała. Faceta i… Roxany. Ocknęłam się. Ujrzałam nad sobą twarz Japończyka. Jakby pod wpływem tej twarzy, uczucie słabości minęło. O własnych siłach podniosłam się z objęć wybawcy. Szukając w głowie odpowiedniego słowa, patrzyłam się na niego bezmyślnie.
-Arigato- wyjąkałam w końcu.
Chciałam wrócić z powrotem do swojego stolika, gdy zauważyłam, że coś jest nie tak. Nigdzie nie było Roxany. Rozejrzałam się wokół.
-Roxana?!- niemal krzyknęłam mając nadzieję, że nie zniknęła zupełnie. Nie zwracając uwagi na ludzi w restauracji, ruszyłam w stronę łazienki. Ale nagle moją głowę wypełniły przerażające obrazy. Tak przerażające, aż myślałam, że rozwali mi czaszkę. Ukucnęłam na podłodze zasłaniając rękami głowę. Widziałam Roxanę i tamtego faceta nad jeziorem. W ich stronę zmierzało coś okropnego i oślizgłego. Wizja ulotniła się niemal tak szybko jak się pojawiła. Oddychając głęboko próbowałam wstać. Przypadkiem mój wzrok trafił na okno. A za nim zobaczyłam właśnie to jezioro. Z trudem zauważyłam na brzegu 3 postacie. Wstrzymując oddech szybko wybiegłam z hotelu. Biegnąc na tyle szybko, na ile pozwalały mi buty na obcasie i obszerna spódnica, zmierzałam ku jezioru. Gdy usłyszałam krzyk, przyspieszyłam potykając się co kilka kroków. W końcu zobaczyłam idącą naprzeciw mnie sylwetkę postaci. Podbiegłam bliżej. To był TEN facet. Na szczęście niósł na rękach Roxanę. Otuliłam ją oddychając z ulgą.
 
__________________
"Już, już, bo nie będzie gier wideo..."
Wredotta jest offline