Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-02-2011, 21:07   #38
Arsene
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
Coraz to nowe eksplozje spowijały czarnym i gęstym dymem krążownik Inaków. Na ziemię spadały liczne szczątki pancerzy i zawartość ładowni. Zgliszcza statku Alexiego tliły się jeszcze gdzieś daleko pod walczącymi. Ludzie w mieście mogli obserwować liczne rozbłyski i kolorowe smugi przypominające świąteczne fajerwerki. Dla pilotów było to jednak istne piekło.

Wrogi okręt mimo iż szyty raz po raz z wszystkich dział trzymał się aż nazbyt dobrze. Nadal strzelał, chociaż działa na jednej z burt mocno kulały. Agent wywiadu ledwie uniknął trafienia pociskiem z głównego działa. Pocisk dzięki swym właściwością nawet nie trafiając czynił szkody. "Shadow" był przez chwilę ślepy i głuchy. Trójwymiarowy obraz zniknął, a radio padło. Energia wróciła w ostatniej chwili, gdyż jakaś Inacka maszyna leciała wprost na czołowe zderzenie. Wykręcając na prawą burtę odpalił torpedę i podziwiał przez sekundę lub dwie kantem oka efektowną eksplozję.

Wreszcie bezcelowa wymiana ognia zaczęła zbliżać się do końca. Hans oznajmił to wszystkim przez radio.

- Panowie, udało się uruchomić systemy bojowe niszczyciela "Alfa", możecie wracać do portu.

Wszyscy zdziwieni patrzyli jak dziesiątki promieni, setki kul i liczne pociski z dział pomknęły w stronę krążownika. Podziurawiony niczym durszlak zniknął w chmurze dymu, pyłu, płomieni i coraz to nowych wybuchów. Ostatnie myśliwce jakie zostały na polu walki zniknęły wykonując szybki skok gdzieś poza zasięg potężnych dział.

Dzielni obrońcy pomknęli ku portowi. Był on w centrum miasta, stacjonowała tutaj część garnizonu, który jeszcze nie był gotowy by ruszyć na pomoc. Żółtodzioby, to było widać.

Wylądowawszy kapitanowie w asyście dowódców myśliwców połączyli się przez sieć radiową. Jako pierwszy oczywiście głos zabrał Hans.

- Udało nam się skierować całą moc z mojego statku do niszczyciela, co zapieczętowało nasze zwycięstwo, lecz okręt admirała jeszcze długo sam nie będzie w stanie przemierzać przestrzeni. Jak widzicie wróg zapuścił się już tak daleko. Musicie skakać niemalże natychmiast. Roboty naprawcze sprawdzą wasze systemu i za równo godzinę będziemy skakać. Pytania ? Nie ? Bardzo dobrze.

Nie dając nawet czasu na zadawanie jakichkolwiek pytań dowódca owej zbieraniny rozłączył się i nie było z nim kontaktu aż do czasu odlotu.

Roboty naprawcze były w stanie błyskawicznie przeskanować poszycia statków w poszukiwaniu uszkodzeń, wskazać je oraz przejść do naprawy. Pomijając zestrzelony statek jednego z kapitanów to wszystko było w porządku.

Godzinę później wszystkie statki były już poza osłoną uniemożliwiającą skok. Na mostkach ponownie pojawił się Hans i po przywitaniu zabrał głos.

- Panowie, mam nadzieję, że jesteście gotowi. Wykonamy skok, a następnie postaramy się przedostać do miejsca zniszczenia "Krwawego Orła". Na miejscu możemy napotkać flotę rebeliancką, bandytów lub flotę handlową wraz z eskortą. Napotkanie Inaków jest mało prawdopodobne. Dobrze, rozpoczynamy procedury skoków. Trzy, dwa, jeden, teraz!

Wszystko trwało może sekundę, może dwie, nie więcej. Nie było żadnych zmian poza tym, że urządzenia na statkach na chwilę zwariowały. Kilka sekund minęło nim wszystkie wskaźniki na pokładach ustatkowały się i wyrównały. Po potwierdzeniu, że wszystko jest w porządku głos zabrał "Blizna".

- Moje czujniki wykryły siedem jednostek. Za piętnaście minut będą w zasięgu strzału. Co robimy ?


- Czekamy aż będziemy mogli ich zidentyfikować. - Hans odpowiedział. - Kapitanie Freewalker, proszę o wywołanie ich przez radio. Reszta niech szykuje się na ewentualną potyczkę.
 
__________________
Także tego
Arsene jest offline