Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-02-2011, 21:37   #23
Arvelus
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Ja śpię pierwszy. Dobrze. Nigdy nie miałem problemów z zasypianiem, a nie mam ochoty dać sobie czasu by myśleć. Wciąż widziałem te oczy dziewczynki. Teraz... gdy szok przeszedł a adrenalina się rozpłynęła przyszły wyrzuty sumienia. Zginęła. Dziecko. Czemu? Bo nie byłem dość szybki. Całe życie poświęciłem by ratować słabszych. Od głodu, od śmierci, od wstydu, od poniżenia. Od czego tylko się dało. A teraz? Dziecko. To dzieci najbardziej zasługują na ochronę. To one są najcenniejsze. Najważniejsze. One zbudują przyszłość, one zapewnią przetrwanie ludzkości gdy mnie już nie będzie. W życiu trzeba zostawić coś po sobie. Jeśli nie zostanie nic po Tobie to tak jakbyś nie istniał. Jeśli nie zostanie po mnie żaden ślad to tak jakbym sam nigdy nie istniał. Wtedy dopiero popadnę w niebyt. Co robiłem? Ratowałem kogo się dało. By ci którzy dzięki mnie żyją byli śladem po mnie. Anissa... cholera. Oczy mi zawilgotniały, przetarłem je palcami jakbym masował ich kąciki. Tak głupio zginęła... Nie ważne... Nie. To nie jest poczucie winy. To co innego. Na początku źle zrozumiałem własne uczucia. Nie obwiniam siebie o śmierć tej małej, to po prostu obrzydzenie do tego co się stało, początkowo brałem je za obrzydzenie do siebie, które jest bardzo podobne do poczucia winy. Gdybym ją uratował to byłby kolejny ślad po mnie. Nie mam dzieci, choć bardzo chciałem, więc muszę walczyć za inne. Każde dziecko to potencjalna wielka gałąź mojej spuścizny która by się nie wykształciła beze mnie. To jest celem mojego życia? Matka musiała mnie chyba upuścić na głowę gdy byłem mały...

To była moja ostatnia myśl. Potem nastał sen. Obudziłem się z krzykiem. Dyszałem ciężko, a te oddechy wprawiały w rytmiczny ruch całe ciało, choć wcale nie miałem zadyszki. Więcej, zaraz się hiperwentyluję, już mi ciemniało na granicy widzenia. Spróbowałem zwolnić oddech, ale byłem zbyt roztrzęsiony. Zacisnąłem mięśnie i po prostu wstrzymałem oddech. Czarna ni to mgła, ni to plaga kropek, ni cholera wie co od razu ruszyła do ataku, w pewnym momencie prawie nic nie widziałem. Zacząłem znów oddychać, teraz już spokojnie. Wracał mi wzrok.

//Jeszcze dokończę po ustaleniach z Buzonem
 
Arvelus jest offline