Siedząc bezpiecznie przyczajony za 'rogiem', spoglądał na wejście zastanawiając się, jakim trzeba być typem, by pchać się nie do swojego domu, i to jeszcze z buta. Na pewno był lekkomyślny i stereotypowy, jak to przystało na szaraka z ciemnego zaułka. Ale o brawurze w tym fachu to on chyba słyszał tylko z opowiadań. 'Kretynie, bez mózgu...
I wiele więcej określeń i porównań przeleciało mu przez głowę co do osoby Sairusa, ale i na to przyjdzie stosowna chwila. Jak na razie wszystko co do jego osoby powiedział sprawdzało się w bez mała stu procentach.
Z wnętrza rozeszły się pierwsze dźwięki walki. Ryki, krzyki i przepychanki wymusiły nie tyle co szybką, a nagłą reakcję na Sevryku. Szybkim krokiem doszedł do futryny odrzwia, gdzie bardziej z wyuczenia niż z konieczności przystanął, po czym skandując już pod nosem inkantacje wszedł do ruiny, wypalając do pierwszego lepszego czworonoga z pocisku.
Czar ten miał to do siebie, że zawsze trafiał, a teraz konieczna była dynamika i stanowczość działania.
W pierwszej fazie lotu pocisk bezwładnie leciał w stronę pleców Sairusa, co mogło by go zadziwić, jeśli by stał do niego przodem. Lecz będąc tuż koło niego, przeleciał mu koło lewego ucha, trafiając jednego z Al`Mi-Raj. W tej właśnie chwili, jego osoba zamajaczyła jak ciepło unoszące się nad droga w sierpniowe popołudnie, a on sam stał się znów widoczny.
Czary ofensywne mają to do siebie, że przerywają tą część podtrzymywanej koncentracji, która była przeznaczona dla utrzymywania ukrycia.
__________________ "Ten, któremu starczy odwagi i wytrwałości, by przez całe życie wpatrywać się w mrok, pierwszy dojrzy w nim przebłysk światła"
Chan |