Awanturnik rozglądał się ciekawie po izbie gościnnej. - Powiadam Wam, kompanio, nigdy nie odmawia się darmowego noclegu. Chyba nawet dużo pluskiew tu nie ma. Ale, Orenie, wspominałeś coś o ciszy, więc chwytając aluzję, przemieszczę swoją osobę w inną partię domu.
Cokolwiek ślepiec zamierzał: odpoczywać, medytować, oddawać się jednoosobowemu ars amandi, czy co tam w trakcie podróży porabiał na biwakach, towarzystwo Szczura nie było mu potrzebne. - Powiem Wam jeszcze, że wyżerki też się nie odmawia. Gdzie tu jest kuchnia? Ciekawe, co na obiad? Zjadłbym rybę. Pstrąga. Ja z moim Mistrzem łapaliśmy pstrągi rękami, w górach, w rzece. I piekliśmy je na ogniu... - pociągnął nosem przypominając przy tym węszącego szczura - Nie, to chyba nie pstrąg.
Odwiesił na belkę swoją największą torbę, zawierającą ekwipunek podróżny i obozowy i pomaszerował za zapachem. Zamierzał przy okazji przyjrzeć się domostwu i powtykać nos w możliwie najwięcej miejsc.
__________________ Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań. |