Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-03-2011, 00:18   #87
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Dretogor, Redania:

Brego, Galen:

Ostatnia zapora do pokonania. Potężne drzwi zdolne powstrzymać pędzącego tura... lub rozwścieczoną hałastrę więźniów pragnących za wszelką cenę wydostać się na wolność.

Widać było, że architekci nad projektem wrót spędzili nieco więcej czasu niż przy pozostałych drzwiach.
Te zdawały się być całkowicie odporne na próby ich sforsowania.

Zabezpieczeniem przed "zręcznopalcymi" więźniami były trzy zamki umieszczone na trzech różnych poziomach oraz, zapewne, owe bolce wbudowane w ścianie.

Grube, solidne drewno wzmacniane stalą nabijaną nitami uniemożliwiało przerąbanie się przez zaporę czy wyważenie jej, zaś trzy solidne, trójdzielne zawiasy chroniły przed zdjęciem skrzydła.
Co prawda i tak byłoby to niemożliwe ze względu na ciężar odrzwi, z łatwością mogących zgnieść człowieka.

Były również całkowicie odporne na działanie płomieni czy kling lub obuchów wszelkiej maści.
Zapora prawie niemożliwa do przejścia.

Prawie.
Twórca najwyraźniej nie przewidział, iż z Dretogoru będzie próbował uciec mag. Bądź wiedźmin.

Dwaj zabójcy potworów weszli po ostatnich schodach.

Nagle zobaczyli spawy łączące zawiasy z pasami stali przymocowanymi do drzwi!
Wystarczyło tylko rozgrzać łączenia i zniszczyć je, by zapora padła!

Niestety padłaby dosłownie, miażdżąc dwójkę uciekinierów.
Dlatego też Brego zaproponował, by obaj podtrzymali drzwi i powoli je opuszczali.
Przynajmniej do momentu, do którego będą w stanie.

Jako pierwszy do rozgrzewania spawów zabrał się Galen, zgodnie z sugestią towarzysza, przymierzając się do zniszczenia dolnego zawiasu.
Dłonie mutanta machinalnie złożyły się do znaku.
Buchnął wąski płomień, padający wprost na cel.

Galen wiedział, że do tego potrzebują najwyższej temperatury, jaką jest w stanie uzyskać za pomocą Igni, lecz wiązało się to z ogromnym nakładem sił.
Medalion błyskawicznie opróżniał się z energii magicznej, lecz i skutki były widoczne!
Stal zaczęła nabierać czerwonego koloru, szczególnie w miejscu połączenia, a kiedy osiągnęła właściwą temperaturę, łowca potworów przerwał działanie znaku, cofając się błyskawicznie.

Natychmiast do pracy zabrał się Brego, uderzając raz po raz w gorące miejsce.
Nagle w coraz cieńszej od uderzeń stali, zaczęły pojawiać się otwory powiększające się z chwili na chwilę, by w końcu...!

Stalowy pas pękł!

Pierwsza część była zakończona, lecz energia włożona przez Galena w znak była tak wielka, że niewiele jej zostało.
Z pewnością nie mógł ponownie podjąć termicznej walki.

Role zostały odwrócone. Tym razem to Brego pochylił się ze złożonymi dłońmi.
Gwałtowny strumień żaru, który wypłynął wprost od wiedźmina, trafił w cel, który po krótkiej chwili zmienił barwę!

Jak widać, eliksir dalej działał, zaś mężczyzna przerwał znak, odskakując, by drugi element planu mógł wejść w życie.
Tak jak poprzednim razem, po kilkunastu uderzeniach metal rozstąpił się.

Drzwi wisiały już tylko na jednych zawiasach!

Zbiorniki obu medalionów w zatrważającej części zostały opróżnione, a została jeszcze jedna przeszkoda, na którą mogło nie wystarczyć sił.
Gdyby tylko...

Nagle drzwi zatrzeszczały złowrogo, czemu towarzyszył niespokojny ruch!
To mogło oznaczać tylko...!

Obaj mutanci rzucili się biegiem na dół, nie zważając na ślizgające się, w kałużach posoki, stopy!
Gdy tylko opuścili ostatni schodek, rozbiegli się na boki, chcąc jak najszybciej zejść z drogi kawałowi drewna!

W końcu zatrzymali się, spoglądając w górę, ale nic się nie działo. Czyżby było to jedynie straszak?

Gwałtowny trzask i ogłuszający huk przeradzający się w łomot obwieścił sukces!
Drzwi wyjściowe runęły po schodach w dół, by w końcu zatrzymać się... Na otworze prowadzącym na niższe poziomy!

Wolność!


Kiedy jednak wiedźmini spojrzeli w górę, dostrzegli, iż wejście jest zakratowane.
Grube pręty stanowiły ostatnią przeszkodę, za którą widać było roślinność ukrywającą wejście do lochów.

Krata była wyraźnie podzielona na część pionową oraz poziomą.
Nie widać było również kłódki ani mechanizmów zabezpieczających lub otwierających ją.
Wyrastała z podłogi i sięgała górnej części "framugi", a także wychodząc z lewej części wyjścia, rozpościerała się ku prawej.


Obaj mężczyźni wspięli się na górę, a kiedy wyjrzeli na zewnątrz, ich oczom ukazał się brzeg rzeki wraz z łódką.
Środek transportu przykryty był gęstą roślinnością, przerzedzającą się lekko od strony wychodzących z więzienia.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline