Vernar dowiedział się paru rzeczy, jednak niczego istotnego. Zdziwił się natomiast, że Bonin nie wie nic o Gilmanie. W końcu w "Misiu" powinni wiedzieć gdzie są tacy ludzie.
Wampir pociągnął łyk wina, smakowało trochę jak piach, Vernar skrzywił się, po chwili wstał, zapłacił i wyszedł.
Medyk szedł ulicami Wyzimy. Zadawał sobie pytanie: Co robić? Szyfr mógł poczekać, sprawy wywiadu, aż tak go nie interesowały. Chyba, że dotyczyły jego, co było raczej wątpliwe w tym przypadku.
Idąc tak ulicami Vernar zawędrował do jakiegoś krasnoludzkiego kowala, korzystając z okazji zamówił pieczęć, dokładnie taką, jaką był zapieczętowany list.
Później zaś Vernar przypomniał sobie wzmiankę o czarodziejce Merigold. Żeby ją zbrzuchacić mogli musiała ona być w mieście. No, a jako się rzekło, Vernar nie do końca wiedział gdzie się zaczepić.
Dlatego też swoje kroki skierował do dimu czarodziejki, a drogę poznał od jakiegoś mieszczanina, wampir dobrze podejrzewał, że ludzie będą wiedzieć gdzie owa Merigold mieszka, w końcu to czarodziejka, a o takich głośno. |