Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-03-2011, 13:54   #35
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Opieka nad Thurgiem była wyczerpująca siedział u niego przez cały dzień. Odpoczywał i potem znów wracał, w międzyczasie medytując nad zagadką amuletu. Jedyne co trzymał wodza przy życiu to jego zaklęcia. Ale on sam nie miał złudzeń nie był cudotwórcą. Jego moc choć dla zwykłego śmiertelnika była ogromna w rzeczywistości była może nie znikoma ale niewielka. Jeśli miał sprawić cud musiał sięgnąć do amuletu czuł jego moc potencjał. Jednak sam amulet okazał się nie przewidywalny, bardziej niż elf sądził. Andaras nie mający w tym wprawy nie był wstanie nad tym zapanować. Ponadto był pewien że to nie tylko wynik jego błędu ale innej woli kierującej mocą amuletu. Niestety wola ta była przeciwstawna.... To co Andarasowi udawało się naprawić amulet nie wzmacniał a niszczył. Jednak subtelnie agonia Thurga jedynie się przedłużała. Jakby amulet czerpał korzyści z jego konania? A może starał się być subtelny? Zresztą o czym on myśli amulet nie może żyć! To musi być ktoś, ktoś po drugiej jego stronie.... Jeśli to w ogóle możliwe takie rzeczy się nie zdarzają. To muszą być urojenia....

Był w swoim pokoju kiedy poczuł falę energi przenikającej ciało, i gorąco emanujące od amuletu bardziej niż zawsze kto zginął ktoś w pobliżu. Całkiem jakby amulet był szczęśliwy i usłyszałeś jakby mruknięcie, westchnienie zadowolenia, satysfakcji wymieszanej z rozkoszą w swojej głowie.

- MMmmmmmmmmmyyyyhymmmmm.... taaaaaaakkk... - a oczy w tym momencie rozświetliły mu się ci czerwienią bardziej i dłużej jak zwykle.

Dość tego pomyślał elf. Muszę coś z tym zrobić czas bym spróbował sięgnąć odważniej do niego. Spędził ostatnich kilka nocy nad tym problemem... Gdy próbował skupić swe myśli na nim było to w jakiś sposób zakłocane, jakby musiał przebijać się przez mgłę. Rzucił czar na potwierdzenie swojej teorii teraz gdy amulet przed chwilą co wchłonął duszę. Gdy był podatny i okazało się że czar na wykrycie zła zadziałał. Jest on złym artefaktem, narzędziem do czynienia zła, który karmi się cierpieniem i śmiercią uzależniając tym samym jego samego od siebie. Jednak czemu obudził się tak jawnie dopiero teraz po tylu latach? Sprawdzał go wcześniej nie raz. Nie wykrywał w nim zła. Sądził że amulet jest jedynie magazynem mocy... Teraz był pewien że tą mocą ktoś zarządza. I nie był to on sam. Czas spróbować nawiązać kontakt z tym kimś.

Kiedy próbował z nim rozmawiać, skupiając wszystkie swoje siły mentalne na telepatycznej komunikacji. Poczuł jak potężna moc uderzyła go bezpośrednio w głowę. Wraz z nią przeogromny ból doprowadzający do szaleństwa. Przed oczami przeleciały mu obraz jego życia. Rejestrowany jego oczyma od momentu narodzin, bez fonii, same obrazy. Tak szybko jak okamgnienie, w tempie przyspieszonym a jednocześnie tak przejrzystym. Jakby przeżywał życie w czasie rzeczywistym po raz drugi. Nie wiedział ile to trwało, może ułamki sekund, może kilka godzin. Czuł twarde deski, gdy upadłeś twarzą na podłogę. Kiedy wrócił do zmysłów poczuł się jakoby "zgwałcony duchowo". Jedyne co pamiętałeś poza wspomnieniem wizji swojego dotychczasowego życia, to czerwone oczy świecące w ciemności. Do złudzenia przypominające te tej postaci z koszmarnego snu, które przenikały cię na wskroś. Pamiętał, że chciał zadać pytanie, cokolwiek, bałeś się, ale miałeś wiele pytań, lecz nagle wszystko pociemniało i odpłynęło ucięte. Wszystko się skończyło tak nagle jak się zaczęło.. Kiedy Andaras otworzył oczy było przed południem. Tośmy sobie pogadali-pomyślał. Wyrwał mi z mózgu wszystkie wspomnienia. Wie o mnie wszystko... A nie pozwolił mi zadać nawet pytania. Widać przyjdzie i na to odpowiedni czas. Był czwarty dzień po spaleniu stosów. Był bardzo słaby, z trudem położył się na łożu. Amulet był zimnym przedmiotem spoczywającym na jego rozpalonym ciele. Postanowił zasnąć, by zregenerować siły. Wystraszyła go konfrontacja z taką mocą siły, która bynajmniej nie była dobra. Zapadł w głęboki sen bez żadnym wizji. Obudził się wieczorem i zszedł na dół.

Endymion podał mu kawałek ostrza.
-Możesz mi powiedzieć co to jest. Pismo wygląda na elfickie.

- Co to masz za żelazo? - zapytał od razu zaciekawiony krasnolud

-To kawałek ułamanego ostrza, krótki miecz może duży nóż. Jest tu kawałek napisu w mojej mowie mówi “...etli niźli księżyc słońca blask” Rzadko w dzisiejszych dniach można spotkać coś takiego. Mistrzowska robota kiedyś to była. To relikt przeszłości, pamiątka po dobrych czasach. Endymionie skąd to masz?

- Znalazłem w rzeczach impresario trupy aktorów, i trochę mnie zaciekawiło skąd on może mieć coś takiego?

- Ani chybi, wygrał w karty...-rzucił Khazad

- W zasadzie mógł to od kogoś odkupić, wygrać pewnie też- tu elf się uśmiechnął. Może też pochodzić z jakiegoś zrabowanego groby czy dawnego pola bitwy. Masz coś przeciwko żebym to zatrzymał? Dla jednych może być to tylko kawałek metalu, kawałek miecza dla mnie ma to wartość sentymentalną. Rzadko trafiam na rzeczy wychodzące z elfiej ręki. Było własnością tego mordercy zatem jeśli nie masz nic przeciwko.... Ponadto chciałbym się w wolnej chwili temu dokładniej przyjrzeć. W zasadzie mówił prawdę.

PO ZAKOŃCZENIU DYSKUSJI O OSTRZU. PRZED POJAWIENIEM SIE UMBRATHA

-Panowie skoro już rozmawiamy, spotkała nas nie lada przygoda tu. Wiemy co nieco już o sobie wzajemnie. Niezależnie od tego co myślę o innych rzeczach wiem że jesteście osobami godnymi zaufania.-rozpoczął Animista

- Czyżby? - wtrącił krasnolud popijając miodem.

-Proponuje byśmy szczerze porozmawiali. Albowiem mroczne czasy nadchodzą i przyjazne ramie może być na wagę złota. Zacznę sam od własnych przemyśleć, pytań i wątpliowści. Jak wiemy obecne czasy są pozbawione dawnych potęg. Moi bracia niemal całkowicie odeszli ze Śródziemia. Jesteśmy pewnie obecnie najbardziej rzadką rasą.

- Inteligentni ludzie wydają się być w podobnej mniejszości... - zauważył Kh’aadz.

Lud krasnoludzki jest liczniejszy, ale i on występuje już nie tak często jak dawniej..
- Ostrożnie stąpaj elfie... Khazadzi jeszcze nie powiedzieli ostatniego słowa... - wtracił się w tyradę Andarasa z urażonym głosem.

-Nie twierdzę że powiedzieliście. Twierdzę jedynie że jesteście mniej liczni niż kiedyś. Obecną erę ludzie nazywają Erą Słońca. Pewnie dlatego że to oni doszli obecnie do władzy, świeci obecnie ich słońce... Jednak zasłyszane przeze mnie plotki i historie na szlaku, wskazują że wcale nie będzie dobrze. Ponoć mnożą się mroczne kulty. Wielu ludzi przechodzę na stronę ciemności, bliżej oczywiście nie sprecyzowanej.... Do tej pory siało to we mnie mieszane uczucia. Miałem wątpliwości ale po rozmowie z Thurgiem tam na górze... Pewne rzeczy zaczynają być pewne. Powiem wprost co wiem. Niech to będzie wyraz przyjaźni i dobrej woli. Thurg był wodzem Dunlandczyków i według jego słów idzie wojna...

- Jest to bardzo możliwe wszak wysłano mnie tu w celu zasięgnięcia języka i zbierania różnych informacji. Nigdy wcześniej nie zdarzyło się aby wysłano nas na tak niesprecyzowaną misję. Na dworze chyba też coś przeczuwają, ale nie wiedzą z której strony wypatrywać zagrożenia.- skomentował z kolei Endymion

- Wodzem? No to powinszować naszemu obrońcy prawa... Szybkich i trafnych decyzji... - krasnolud teatralnie przesadzonym gestem zaklaskał w dłonie z czystym, niczym najlepszy spirytus sarkazmem wymalowanym na brodatej twarzy. - Nic tylko pozazdrościć...

- Skąd miałem wiedzieć kim on jest?- powiedział zdziwiony Endymion.

- A skoro królestwo jest zjednoczone ma trwały sojusz z Ludem Koni to z kim ona będzie?- kontynuwał Andaras nie dając rozmowie zboczyć na inny tor. Skoro mówił to ze strachem, z kimś równie silnym zapewne. A kto taki może istnieć? Obecnie nawet zjednoczone siły Haradu, Estarlingów i innych sił nie stanowiłyby zagrożenie aż takiego. A przecież każdy wie, że i u nich są podziały. Zatem kto? To wojna z mrocznymi siłami właśnie musi być, nie inaczej. Mam nadzieję, że się mylę, ale na własne oczy widziałem jak dawne zło powraca w te strony. Orki, gobliny i inne bestie istnieją panowie. Dawno ich nie widziano. starały się ukrywać, ale są.
- Tu muszę przyznać elfowi rację... W najgłębszych sztolniach Khazad Dum do dziś można znaleźć cuchnące ślady tych pomiotów przeszłości... Ale sposób na nich jest prosty... Ot mały odstrzał i zawał tunelu, po sprawie.
- Kto wie co z tego wszystkiego wyniknie. Jedno jest pewne skoro wódz Dunlandczyków mający szpiegów i liczne kontakty był wojny pewien, pewnie ona będzie. Miejmy się na baczności... Czas na wieść pewną. Endymionie szanuje cię dobrym człekiem zapewne jesteś.

- Zapewne...-zakpił kolejny raz krasnolud.

- Aleś człowiekiem, do tego młodym i narwanym.

- Strzał w dziesiątkę elfie... Długo Ci to zajęło.

- Nie odbierz tego źle chce cie jedynie przestrzec, że będziesz miał kłopoty. I to moim zdaniem poważne w optymistycznym wariancie, w pesymistycznym cóż....

Kh’aadz przejechał palcem po szyji w wymownym geście...

- O tym tylko królowi sądzić.-rzucił hardo strażnik.

- Zabiłeś wodza Dunladu i jednego z jego dziedziców. Za samo to będą chcieli twojej głowy. Gdy wieść się rozejdzie za twoją głowę będzie nagroda i to pewnie nie mała. - rzekł elf.

- U kogo to się odbiera? - zapytał krasnolud z udawanym zaciekawieniem... A elf niemal parsknął śmiechem. Zdusił to jednak w zarodku. Kontynuował choć nie było to łatwe.

- Nie wspominając już, że każdy Dunlandczyk będzie chciał cie ukatrupić... Zatem wiele męt będzie cie ścigać. Nawet gdybyś nie puścił żywego Zarisa i tak by ci to nie pomogło o tym co tu zaszło dowiedzą się od karczmarza. A jak nie od niego to od okolicznych mieszkańców. Legenda to będzie i nic już nie zatrzyma ludzkich języków... Ale to nie największy z twoich problemów. Źle się przysłużyłeś swemu królowi oj źle. Thurg na rokowania jechał. Jego lud to liczne plemię ale tylko plemię.. Chciał układu z królem dla swoich ziem, większej autonomii. W zamian oferował miecze Dunlandu w walce z tym co nadchodzi. Z tego co mówił większość jego ludzi wroga jest królestwu. On jeden mógł być nadzieją na pokój. Którą ty ukatrupiłeś, może byłaby jeszcze nadzieja ale jego synowie również nie żyją. Zatem nie tylko odebrałeś swoim przyjazne miecze, ale również dałeś wrogów.
 
Icarius jest offline