Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-03-2011, 15:59   #48
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Post wspólny

Lady Yllaatris siedziała w kuchni razem z Rudowłosą. Siedziały, prowadziły ożywioną konwersację, żywo gestykulując. A stojące na stole dwa kieliszki i butelka mówiły same za siebie.
Walenie do jakichkolwiek drzwi w środku nocy, bo było już koło północy nie leżało w normalnych zwyczajach Igana. Sytuacja była jednak wyjątkowa i wyjątkowe były podjęte działania. Chłopak miał nadzieję, że ktoś u Lady Yllatris jeszcze nie spał.
Nie spało kilka osób. Paliły się światła na piętrze. A drzwi otworzyła dziewczyna, którą Igan dobrze znał. I tak samo jak i przy poprzednich wizytach czerwieniąc się jak burak poprowadziła chłopaka do kuchni, bez żadnych pytań, bez słowa. Spokój jaki panował w przybytku rozkoszy był wręcz nienaturalny. Było tak pusto, tak cicho, że dało się słyszeć rozmowę, wcale nie cichą dochodzącą z kuchni.
- … i w ogóle rynsztok. - Ten głos chyba poznał, mógł należeć do Rudej.
- Innego zdania byłaś jeszcze dwie noce temu. - A tę złośliwość prawiła z pewnością kapłanka.
- Bo to było...
- Tak wiem, głupota.
- I to jeszcze jaka. - Potwierdziła Elisys.
- No wreszcie przestałaś myśleć macicą.
- Znalazła się ta co nią nie myśli.
- Ja przynajmniej nie rzucam się na pierwszego lepszego.
- Dzięki - powiedział Igan do służki i pchnął uchylone drzwi drzwi do kuchni. Podsłuchiwanie najwidoczniej zagościło w trwałym repertuarze jego działań w mieście - A-ha. - Rzucił w powietrze ni to jako powitanie ni jako zaprzeczenie czy potwierdzenie wcześniejszej dyskusji... pań. - Nie przerywajcie sobie tej fascynującej dyskusji, jak już będzie wiadomo, kto jest kto... Prawda Elisys?
- Jeszcze tego tu brakowało. - Rzuciła od niechcenia Rudowłosa.
Igan mógł nabrać podejrzeń, że kobieta jest wstawiona lekko. Nawet, że obie są wstawione, gdyż butelka winiaku stojąca przed paniami była już w ponad połowie pusta.
- To jakiś nowy rodzaj gry wstępnej?? - Dodała złośliwie Yllaatris i parsknęła śmiechem.
Zdecydowanie obie wypiły już sporo.
- Ja przynajmniej nie przerabiam tego tylko w teorii. - Może nie najostrzejsza riposta padła z ust Elisys.
- No jasne. Widać, że się nieźle zabawialiście wczoraj w nocy. - Wytknęła koleżance Yllatris wskazując jednocześnie na wielki siniak na twarzy rozmówczyni. - Coś ty się taka nerwowa w ogóle zrobiła?? - Kapłanka zmieniła ton wypowiedzi nalewając jednocześnie następną porcję alkoholu.
Na tworzy Elisys wykwitło coś pomiędzy niemym zapytaniem, głupawym uśmieszkiem spowodowanym alkoholowym upojeniem, a zmieszaniem.
Yllatris natomiast przegryzając seler naciowy wskazała na butelkę i przeniosła wzrok na Igana dodając
- Napij się. - Puściła mu jednocześnie oko w ten zalotny sposób. - I może ty zdradzisz mi szczegóły??
- Nie ma o czym tu mówić. - Elisys odwarknęła.
- Szczegóły? Mówimy o ppozamienianiu się ppłciami czy coś jeszcze jest nna tapecie? - sytuacja wcale nie wyglądała dobrze, ale na kolejną w dniu dzisiejszym burdę Igan nie miał ochoty.
- Eeeeeeeeeeee...?? - Z głupim wyrazem twarzy zastygły obie kobiety, ale to Yllaatris wydała z siebie owo jakże inteligentne zapytanie.
- Na mieście mmówią, że Elisys to nie ona tylko jakiś facet...
- Czegoś ty się napił?? - Rudowłosa pierwsza odzyskała głos.
- Ja? Niczego. Jeszcze...
Yllaatris nadal siedziała z tym głupim wyrazem twarzy.
- Co ty w ogóle sobie wyobrażasz?? - Teraz Elisys była wkurzona.
- Mam rozumieć, że zaprzeczasz?
- Oczywiście. - Odparła krótko.
- Nie mam czasu, ani ochhoty dochodzić kim jestteś. To nie jest mój pproblem. Próbowali dobrać się ddo mnie i wrobić mnie w jakieś morrderstwo. Teraz podstawiają ttobie świnię i jak widzę dobbrze im to idzie. Jeszcze kkilka kieliszków, a potem nóż ww żebra. Mało finezzyjne, ale skuteczne.
- No to nieźle się zabawiacie. - Yllaatris chyba była bardziej wstawiona od swojej koleżanki. Po chwili wahania podeszła do Elisys zajrzała jej za dekolt. Następnie spojrzała zdziwiona na Igana. - To na pewno kobieta.
- Zostały zzamienione ciała, czy jak wolisz - osobowości... Elisys i jakiegoś faceta. Za wwszystkim stoją nasi znajomi z kultu.
- Ty... - Elisys już podnosiła się z krzesła gdy Kapłanka chwyciła ją za rękę.
- Porozmawiajmy może gdzie indziej. - Yllaatris zwróciła się do Igana, a następnie zwróciła się do Rudej. - A ty tu zostań.
Yllaatris chwiejnym krokiem ruszyła w stronę drzwi. Wejście w takim stanie po schodach stanowiło nie lada wyzwanie. Kapłanka co rusz potykała się. Kilka razy o mało co nie spadła ze schodów. Po czasie znacznie dłuższym niż potrzeba na pokonanie takiego dystansu znaleźli się w prywatnym apartamencie Yllaatris.
- Jeszcze raz, ale powoli. - Kapłanka ciężko usiadła na swoim łóżku starając się jednocześnie skupić na tym co mówi chłopak.
Yllatris była jednak nieźle wstawiona, więc Igan mówił wolno i nawet się nie jąkał:
- Koncentrując się na najważniejszych faktach. Pod budynkiem należącym do zamordowanego kupca, przyuważyłem dwu rozbawionych kultystów. Zainteresowało mnie to o tyle, że w miarę dyskretne podsłuchałem co ich tak bawi. Z rozmowy wynikało, że ubaw wynika z tego, że jakiejś parce wywinięto numer z zamianą osobowości - i przynajmniej kobieta powinna być zaskoczona budząc się jako facet. Z rozmowy również wynikało, że to Elisys jest tą kobietą, chyba, że znasz więcej pięknych rudowłosych wśród naszych znajomych? Niestety podsłuchiwanie nie było aż tak dyskretne jak się początkowo wydawało... - odsłonił płaszcz pokazując pokiereszowaną rękę.
- Laski lecą na blizny. - Odparła uradowana kapłanka.
- A-ha. - odparł lekko zaskoczony tym stwierdzeniem - To, chyba nie jest największy probllem w chwili obecnej? Jeżeli w ogóle jjest to problem...
- Dla mnie żaden. - Przez chwilę wpatrywała się w Igana jak w obrazek. - A wracając do twojej sprawy. - Przestała się nagle głupio uśmiechać. - Co ty za bzdury w ogóle wygadujesz?? Jaka zamiana ciał?? I niby kiedy to miało nastąpić??
- Dzisiaj rano? W ciągu dnia? Nie mieliśmmy okazji za dobrze i długo porozzmawiać... Jest to jakaś ewenttualność, że osoba, która siedzi na ddole nie jest tą za którą się ppodaje. Istnieje tteż ewentualność, że ja coś pommieszałem - jeżeli jesteś ppewna za Elisys... lub uważasz zzamianę za całkkowicie niemożliwą.
- Oczywiście, że jestem pewna. - Odparła bez zastanowienia. - Znam ją od lat. Szybko poznałabym gdyby coś było nie tak.
- Skoro tak twierdzisz... A kto zapropponował picie i z jjakiej okazji?
Yllatris rozejrzała się po tajniacku po pokoju i palcem wskazującym prawej ręki pokiwał by zbliżył się do niej, tak jakby to co miała mu powiedzieć było wielką tajemnicą.
- Wiesz?? Ona leci na ciebie. Dawno jej takiej nie widziałam. - Uśmiechnęła się do niego krzywo. - A pijemy, bo faceci to takie świnie. Przyłączysz się?? Poopowiadasz nam o twoich problemach z facetami. no wiesz. Takie babskie pogaduchy przy kieliszku. A jeżeli nie jesteś pewien czy to ona, to po prostu zapytaj ją o jakiś szczególik. W końcu ona zna nagą... - Tu nastąpiła dłuższa pauza. - ...prawdę.
- Ty znasz ją lepiej. To zresztą nie jest mój pproblem. A co do picia - wolę się wyspać... w końcu.
- Jasne. - Westchnęła ciężko lady Yllaatris. - Odpoczywaj, odpoczywaj. - Zamknęła na chwilę oczy i zaczęła rozmasowywać sobie skronie. - Jeżeli chcesz, to mogę... - Tu wskazał na rękę. - No wiesz. Ale to musisz przyjść w bardziej sprzyjających okolicznościach. - I po chwili zastanowienia dodała. - Drogę znasz, więc nie muszę cię chyba odprowadzać??
- Zasmarowałem to jakąś nniby leczącą maścią. - uśmiechnął się - Zobaczymy co z ttego wyjdzie... - dodał nie precyzując co właściwie ma na myśli i wstał zmierzając do wyjścia. - Drogę znajdę. Do zobaczenia.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline