Post wspólny Lady Yllaatris siedziała w kuchni razem z Rudowłosą. Siedziały, prowadziły ożywioną konwersację, żywo gestykulując. A stojące na stole dwa kieliszki i butelka mówiły same za siebie.
Walenie do jakichkolwiek drzwi w środku nocy, bo było już koło północy nie leżało w normalnych zwyczajach Igana. Sytuacja była jednak wyjątkowa i wyjątkowe były podjęte działania. Chłopak miał nadzieję, że ktoś u Lady Yllatris jeszcze nie spał.
Nie spało kilka osób. Paliły się światła na piętrze. A drzwi otworzyła dziewczyna, którą Igan dobrze znał. I tak samo jak i przy poprzednich wizytach czerwieniąc się jak burak poprowadziła chłopaka do kuchni, bez żadnych pytań, bez słowa. Spokój jaki panował w przybytku rozkoszy był wręcz nienaturalny. Było tak pusto, tak cicho, że dało się słyszeć rozmowę, wcale nie cichą dochodzącą z kuchni.
- … i w ogóle rynsztok. - Ten głos chyba poznał, mógł należeć do Rudej.
- Innego zdania byłaś jeszcze dwie noce temu. - A tę złośliwość prawiła z pewnością kapłanka.
- Bo to było...
- Tak wiem, głupota.
- I to jeszcze jaka. - Potwierdziła Elisys.
- No wreszcie przestałaś myśleć macicą.
- Znalazła się ta co nią nie myśli.
- Ja przynajmniej nie rzucam się na pierwszego lepszego.
- Dzięki - powiedział Igan do służki i pchnął uchylone drzwi drzwi do kuchni. Podsłuchiwanie najwidoczniej zagościło w trwałym repertuarze jego działań w mieście - A-ha. - Rzucił w powietrze ni to jako powitanie ni jako zaprzeczenie czy potwierdzenie wcześniejszej dyskusji... pań. - Nie przerywajcie sobie tej fascynującej dyskusji, jak już będzie wiadomo, kto jest kto... Prawda Elisys?
- Jeszcze tego tu brakowało. - Rzuciła od niechcenia Rudowłosa.
Igan mógł nabrać podejrzeń, że kobieta jest wstawiona lekko. Nawet, że obie są wstawione, gdyż butelka winiaku stojąca przed paniami była już w ponad połowie pusta.
- To jakiś nowy rodzaj gry wstępnej?? - Dodała złośliwie Yllaatris i parsknęła śmiechem.
Zdecydowanie obie wypiły już sporo.
- Ja przynajmniej nie przerabiam tego tylko w teorii. - Może nie najostrzejsza riposta padła z ust Elisys.
- No jasne. Widać, że się nieźle zabawialiście wczoraj w nocy. - Wytknęła koleżance Yllatris wskazując jednocześnie na wielki siniak na twarzy rozmówczyni. - Coś ty się taka nerwowa w ogóle zrobiła?? - Kapłanka zmieniła ton wypowiedzi nalewając jednocześnie następną porcję alkoholu.
Na tworzy Elisys wykwitło coś pomiędzy niemym zapytaniem, głupawym uśmieszkiem spowodowanym alkoholowym upojeniem, a zmieszaniem.
Yllatris natomiast przegryzając seler naciowy wskazała na butelkę i przeniosła wzrok na Igana dodając
- Napij się. - Puściła mu jednocześnie oko w ten zalotny sposób. - I może ty zdradzisz mi szczegóły??
- Nie ma o czym tu mówić. - Elisys odwarknęła.
- Szczegóły? Mówimy o ppozamienianiu się ppłciami czy coś jeszcze jest nna tapecie? - sytuacja wcale nie wyglądała dobrze, ale na kolejną w dniu dzisiejszym burdę Igan nie miał ochoty.
- Eeeeeeeeeeee...?? - Z głupim wyrazem twarzy zastygły obie kobiety, ale to Yllaatris wydała z siebie owo jakże inteligentne zapytanie.
- Na mieście mmówią, że Elisys to nie ona tylko jakiś facet...
- Czegoś ty się napił?? - Rudowłosa pierwsza odzyskała głos.
- Ja? Niczego. Jeszcze...
Yllaatris nadal siedziała z tym głupim wyrazem twarzy.
- Co ty w ogóle sobie wyobrażasz?? - Teraz Elisys była wkurzona.
- Mam rozumieć, że zaprzeczasz?
- Oczywiście. - Odparła krótko.
- Nie mam czasu, ani ochhoty dochodzić kim jestteś. To nie jest mój pproblem. Próbowali dobrać się ddo mnie i wrobić mnie w jakieś morrderstwo. Teraz podstawiają ttobie świnię i jak widzę dobbrze im to idzie. Jeszcze kkilka kieliszków, a potem nóż ww żebra. Mało finezzyjne, ale skuteczne.
- No to nieźle się zabawiacie. - Yllaatris chyba była bardziej wstawiona od swojej koleżanki. Po chwili wahania podeszła do Elisys zajrzała jej za dekolt. Następnie spojrzała zdziwiona na Igana. - To na pewno kobieta.
- Zostały zzamienione ciała, czy jak wolisz - osobowości... Elisys i jakiegoś faceta. Za wwszystkim stoją nasi znajomi z kultu.
- Ty... - Elisys już podnosiła się z krzesła gdy Kapłanka chwyciła ją za rękę.
- Porozmawiajmy może gdzie indziej. - Yllaatris zwróciła się do Igana, a następnie zwróciła się do Rudej. - A ty tu zostań.
Yllaatris chwiejnym krokiem ruszyła w stronę drzwi. Wejście w takim stanie po schodach stanowiło nie lada wyzwanie. Kapłanka co rusz potykała się. Kilka razy o mało co nie spadła ze schodów. Po czasie znacznie dłuższym niż potrzeba na pokonanie takiego dystansu znaleźli się w prywatnym apartamencie Yllaatris.
- Jeszcze raz, ale powoli. - Kapłanka ciężko usiadła na swoim łóżku starając się jednocześnie skupić na tym co mówi chłopak.
Yllatris była jednak nieźle wstawiona, więc Igan mówił wolno i nawet się nie jąkał:
- Koncentrując się na najważniejszych faktach. Pod budynkiem należącym do zamordowanego kupca, przyuważyłem dwu rozbawionych kultystów. Zainteresowało mnie to o tyle, że w miarę dyskretne podsłuchałem co ich tak bawi. Z rozmowy wynikało, że ubaw wynika z tego, że jakiejś parce wywinięto numer z zamianą osobowości - i przynajmniej kobieta powinna być zaskoczona budząc się jako facet. Z rozmowy również wynikało, że to Elisys jest tą kobietą, chyba, że znasz więcej pięknych rudowłosych wśród naszych znajomych? Niestety podsłuchiwanie nie było aż tak dyskretne jak się początkowo wydawało... - odsłonił płaszcz pokazując pokiereszowaną rękę.
- Laski lecą na blizny. - Odparła uradowana kapłanka.
- A-ha. - odparł lekko zaskoczony tym stwierdzeniem - To, chyba nie jest największy probllem w chwili obecnej? Jeżeli w ogóle jjest to problem...
- Dla mnie żaden. - Przez chwilę wpatrywała się w Igana jak w obrazek. - A wracając do twojej sprawy. - Przestała się nagle głupio uśmiechać. - Co ty za bzdury w ogóle wygadujesz?? Jaka zamiana ciał?? I niby kiedy to miało nastąpić??
- Dzisiaj rano? W ciągu dnia? Nie mieliśmmy okazji za dobrze i długo porozzmawiać... Jest to jakaś ewenttualność, że osoba, która siedzi na ddole nie jest tą za którą się ppodaje. Istnieje tteż ewentualność, że ja coś pommieszałem - jeżeli jesteś ppewna za Elisys... lub uważasz zzamianę za całkkowicie niemożliwą.
- Oczywiście, że jestem pewna. - Odparła bez zastanowienia. - Znam ją od lat. Szybko poznałabym gdyby coś było nie tak.
- Skoro tak twierdzisz... A kto zapropponował picie i z jjakiej okazji?
Yllatris rozejrzała się po tajniacku po pokoju i palcem wskazującym prawej ręki pokiwał by zbliżył się do niej, tak jakby to co miała mu powiedzieć było wielką tajemnicą.
- Wiesz?? Ona leci na ciebie. Dawno jej takiej nie widziałam. - Uśmiechnęła się do niego krzywo. - A pijemy, bo faceci to takie świnie. Przyłączysz się?? Poopowiadasz nam o twoich problemach z facetami. no wiesz. Takie babskie pogaduchy przy kieliszku. A jeżeli nie jesteś pewien czy to ona, to po prostu zapytaj ją o jakiś szczególik. W końcu ona zna nagą... - Tu nastąpiła dłuższa pauza. - ...prawdę.
- Ty znasz ją lepiej. To zresztą nie jest mój pproblem. A co do picia - wolę się wyspać... w końcu.
- Jasne. - Westchnęła ciężko lady Yllaatris. - Odpoczywaj, odpoczywaj. - Zamknęła na chwilę oczy i zaczęła rozmasowywać sobie skronie. - Jeżeli chcesz, to mogę... - Tu wskazał na rękę. - No wiesz. Ale to musisz przyjść w bardziej sprzyjających okolicznościach. - I po chwili zastanowienia dodała. - Drogę znasz, więc nie muszę cię chyba odprowadzać??
- Zasmarowałem to jakąś nniby leczącą maścią. - uśmiechnął się - Zobaczymy co z ttego wyjdzie... - dodał nie precyzując co właściwie ma na myśli i wstał zmierzając do wyjścia. - Drogę znajdę. Do zobaczenia.
__________________ - I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.
"Rycerz cieni" Roger Zelazny |