Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2011, 10:44   #62
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Z jakimś... grajkiem? - upewnił się Celryn. - Razem odjechali?
- Tak, panie.
- Chłopiec stajenny, jedyna osoba w “Czerwonym Jabłku” która widziała Aurayę po tym, jak skończyła swój koncert, zdawał się być pewny tego, co mówi. - Wsiedli razem na jego wierzchowca i pojechali. Ona wtulona w niego, zdawała się nie widzieć świata. A koń był przedni. Do zwykłego barda, co po byle tawernach grywa, nie pasował.

Złota moneta zmieniła właściciela, a nowy wpatrywał się w nią w sposób świadczący o krańcowym zdziwieniu.
Celryn nie miał zamiaru zastanawiać się nad przeżyciami chłopca. Miał ciekawszą sprawę do rozwiązania - Kaldor zniknął, nie pozostawiając żadnej wiadomości, za to zostawiając trzy trupy, zaś Auraya zniknęła również bez słowa wyjaśnienia, za to zostawiając swoje rzeczy i lutnię, bez której dotychczas jej nie widział.
Można było wnioskować, że Kaldora odwołały bardzo ważne, życiowe nawet sprawy. To, że się nie pożegnał nawet zbytnio nie zdziwiło Celryna, ponieważ dało się ostatnio zauważyć, że Kaldor do konwenansów zbyt wielkiej wagi nie przywiązywał, zaś uczucia rodzinne, przynajmniej te uzewnętrzniane, nie znajdowały się na takim stopniu rozwoju jak kiedyś.
Może to i lepiej, że się rozstali, bowiem między Kaldorem i Aurayą zaczął narastać dziwny konflikt, który mógł się nieciekawie skończyć.

A Auraya?
Skoro pozostawiła lutnię to miała zapewne zamiar wrócić, po spędzeniu paru upojnych chwil u boku napotkanego mężczyzny. Bo trudno było sadzić, że zaprosił ją na prywatny popis śpiewu. Bez lutni.
Do kochanków siostry Celryn nie zamierzał się wtrącać. Nie był jej troskliwym ojcem, ani nadopiekuńczym bratem. W dodatku Auraya była dorosła, od dawna sama kierowała swym życiem i to, z kim i gdzie chce spędzić noc nie obchodziło Celryna na tyle, by miał się wtrącać w nocne życie siostry.
Trochę jednak niepokoiła go ta lutnia. Do łóżka, w charakterze przytulanki, Auraya jej ze sobą nie zabierała, jako towarzyszka zabaw łóżkowych też pewnie nie była wykorzystywana, ale... Fakt jej pozostawienia budził w Celrynie pewien niepokój.

Powiadają, że gdy ma się pod ręką przedmiot z kimś związany, to łatwiej ujrzeć kogoś takiego w kryształowej kuli czy magicznym zwierciadle. Celryn miał cały worek takich rzeczy. I lutnię. Mimo tego zwierciadełko stawiło pewien opór i zamiast pokazywać to, co powinno - czyli Aurayę - pokazało jakieś zamczysko z wysoką wieżą.
Albo lustereczko się psuło, w co raczej trzeba było wątpić, gdyż w tym celu trzeba by użyć młota kowalskiego, albo też coś blokowało przekaz.
Może ktoś nie lubił być podglądany podczas igraszek?

Standardowa blokada nie stanowiła dla Celryna zbyt wielkiego problemu. Na mocną, niestandardową niewiele można było poradzić.

- Papar Auraya!

Trzy krople krwi spadły na powierzchnię zwierciadła.

Kamienne ściany, pokryte gobelinami. Kominek, z wesołymi płomykami, z apetytem pałaszującymi drewno. Stół, dwa puchary, dzban. Z winem zapewne.
I Auraya, wpatrzona w przystojne oblicze nieznajomego, wyraźnie szykująca się do przyjęcia pocałunku.

- Matikan!

Obraz zniknął.
Teraz pozostawało tylko poczekać, aż Auraya wróci. Albo przyśle wiadomość, dokąd przesłać jej rzeczy,
 
Kerm jest offline