Wątek: The Cave
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2011, 16:25   #103
Bebop
 
Bebop's Avatar
 
Reputacja: 1 Bebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwuBebop jest godny podziwu
Zobaczył jak Radović najpierw upuszcza swój pistolet na ziemię, a następnie sam powoli próbował zejść. Colin usłyszał coś, bodajże po serbsu, co jasno świadczyło o tym, iż nie do końca sztuka ta się mu powiodła. Kolejna, może nawet mocniejsza wiązanka, tylko potwierdziła go w tym przekonaniu. W bocznym lusterku ujrzał jak podniósł Browninga, sprytnie go chwycił, tak, że słaby obserwator nie miał praktycznie szans zobaczyć co to za przedmiot.

- Dwa jeepy, do dziesięciu ludzi - rzucił uprzednio wolną dłonią wskazując w ich kierunku - Cholera... moja noga.

Harlow zaczekał aż jego towarzysz zajmie jedno z tylnych miejsc, po chwili Anglik nie zastanawiając się długo ruszył przed siebie. Auto powoli zaczęło się toczyć w kierunku miejsca gdzie stał Tony. Obecność dzieciaków w tej okolicy była sporym utrudnieniem, miał nadzieję, że kiedy zacznie się prawdziwa akcja, one nie znajdą się w jej centrum.

- Jedziemy za nim - stwierdził pewnie patrząc się wciąż przed siebie - Zobaczymy co zrobi, jeśli skręci w kierunku tych samochodów zmieniamy kurs i jedziemy w przeciwnym kierunku.

Serb nic nie odpowiedział, lecz w lusterku Colin dostrzegł jak lekko kiwnął głową. Jeśli zaś chodziło o Tonyego, ty wyglądał na mocno zniecierpliwionego. Czuli się niepewnie, gdy dzielący ich dystans zaczął się coraz bardziej zmniejszać zdali sobie sprawę, iż Harewood lustruje wzrokiem dachy, dobrze wiedzieli za czym się rozglądał. Kiedy wreszcie znaleźli się bliżej, wojskowy zakręcił ręką dwa razy w powietrzu i odwrócił samochód z piskiem opon i pomknął w przeciwną stronę. O Tonym można było powiedzieć wiele, ale z tym, że za kierownicą czuł się jak ryba w wodzie nie można było dyskutować, uszkodzona noga nie miała tu nic do powiedzenia.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=yzPbNvIzMf0[/MEDIA]

Harlow tymczasem kątem oka dostrzegł w wstecznym lusterku jak na tle nocnych widoków zamajaczyły dwa cienie, które błyskawicznie przebiegły za grupą nastolatków. Pojawili się na kilkanaście sekund by przeciąć drogę i niemalże rozmyły się w powietrzu. Tony również zniknął. Harlow przycisnął stopą pedał gazu i ruszył za przyjacielem, spojrzeniem pilnował nie tylko drogi, ale również lusterkek. W tym samym czasie Radović pozbył się tłumika i starając się być jak najsłabiej widocznym, wciąż obserwował pobocze oraz tyły.

Harewood przejechał kawałek drogi prosto, a następnie gwałtownie skręcił w lewo, zachowywał stałą i całkiem sporą prędkość. Wskazówka na liczniku nie pokazywała mniejszych wartości nawet wtedy, kiedy wchodził w lekkie zakręty. Colin wytrwale siedział mu na ogonie, gdy mijali magazyny z drugiej strony przez ułamek sekund widzieli poważnych facetów uzbrojonych w broń długą oraz ubranych w czarne uniformy, pospiesznie ładowali się właśnie do aut w tym samym kolorze. Jednego z nich widzieli dokładnie, stał wyprostowany i zdawało się, że patrzył prosto na nich. Nikołaj widział to najlepiej, zajmował miejsce od lewej i właściwie był pewien, że tamten mężczyzna przybył tu właśnie po nich.

W końcu opuścili osiedle magazynowe przejeżdżając przez ogromną bramę, wcześniej zdążyli jeszcze zaliczyć kilka zakrętów i skrzyżowań, by wreszcie znaleźć się na dobrze znanym rejonie Londynu. Budynki mieszkalne i obecność szarych przechodniów na ulicach mogła działać uspokajająco, lecz byłoby to mylne wrażenie. Wciąż bowiem mieli ogon i to miejsce nie należało do bezpiecznych. Tony miał wszystko zaplanowane, nie trudno było się domyślić, iż kierują się na autostradę. Przez cały ten czas zarówno Nikołaj jak i Colin bacznie obserwowali otoczenie, wiedzieli, że ludzie, którzy ich ścigali nie musieli być widoczni by wciąż mieć ich na oku.

Wreszcie ich zauważyli, pędzili już ponad setkę na autostradzie, gdy nad obwodnicą, którą jechali, znalazły się dwa czarne Land Rovery. Narobiły niemałego zamieszania próbując wykręcić na jedno jezdniowej drodze. Musieli zawrócić jeśli chcieli dotrzeć do zjazdu na drogę, którą kierował się Harewood. Szczęśliwie dla ściganych, sztuka ta szła im nad wyraz opornie, a ogólny popłoch jaki wprowadzili, również nie ułatwiał zadania.

Właście na jakieś dobre pół godziny chyba całkowicie udało im się ich zgubić, Colin dobrze orientował się w terenie, raptem dwie, może trzy mile dzieliły ich od końca Londynu. Tony nie wyjechał jednak poza miasto jak można by przypuszczać, w pierwszym możliwym miejscu zjechał z autostrady i wspólnie zaczęli obijać się po starszej części obrzeży miasta. W końcu zatrzymał się w pobliżu mieszkalnych budynków, na boisku, które znajdowało się nie daleko, pomimo dość później już pory kilkoro dzieciaków wciąż grało w koszykówkę.

Tony zatrzymał się. Wysiadł powoli z auta, oparł się o jego bok i zaczął rozmasowywać obolałą nogę. Colin zaparkował tuż za samochodem swojego przyjaciela, nie gasił jednak silnika, nawet jeśli na razie zgubili ogon, to nie chciał ryzykować. Wyszedł i powoli podszedł do dawnego towarzysza broni.

- Witaj Tony - rzekł wyciągając w jego kierunku dłoń.

Radović dyskretnie dokręcił tłumik i zaczął się rozglądać. Wyszedł tuż za Colinem i stanął tak by dobrze widzieć całą okolicę. Pistolet miał w swobodnie opuszczonej ręce, palec znajdował się wzdłuż zamka. Harlow natychmiast to zauważył i był pewien, iż Tony również nie przeoczył tego faktu, miał tylko nadzieję, że żaden z nich nie zrobi nic głupiego.

- Cześć. Chłopaki ledwo, ledwo - rzekł dalej zajmując się swoją nogą, pomimo upływu lat uraz dawał się wciąż we znaki, zapewne cierpieć miał już do końca życia.

Na pobliskim boisku rozbrzmiewały jakieś krzyki, gra trwała w najlepsze. W oddali miasto zaczęło pogrążać się w ciemności, choć i tak wciąż emanowało licznymi światłami. Wybranym przez Harewooda miejscem był parking, równoległe ustawiony do tego boiska. Nie było zbyt dobrze oświetlone, co oczywiście uchodziło za plus. Samo zaś boisko i chodniki błyszczały już światłem. Przechodniów nie było zbyt wielu, jakaś parka idąca przed siebie w romantyczną noc, ktoś wracał z zakupów, inny jeszcze wybrał się na spacer z psem. Dla tych ludzi był to zapewne zwyczajny dzień jeden z wielu, Harlow powoli zapominał jak taki przeciętny dzień wyglądał.

- Wiedzieli, że tam się spotkamy - powiedział Harewood.

- Tak - potwierdził Harlow - Przykro mi, że cię w to wmieszaliśmy. Widzę jednak, że dobrze się przygotowałeś Tony.

- Tak dobrze.
- Zaśmiał się, nawet pozytywnie, jakby całe to zamieszanie przypomniało mu dawne czasy i... spodobało mu się to - To ten Nikołaj jak rozumiem?

Radović skinął głową.
- Widzę, że w SAS robię się sławny. Czego nie robią odpowiednie znajomości i jedno spotkanie z Morsem.

- Nikołaj to Tony, Tony to Nikołaj, przedstawienie mamy za sobą.
- Uśmiechnął się serdecznie Harlow. - Tony udało ci się?

- Zależy co? Stracić robotę? Tak udało mi się.
- Wstał, podszedł do tylnych drzwi, otworzył je i zaczął grzebać. Przy okazji opuścił szybę. Wziął z tylnego siedzenia dużą torbę podróżną, którą po chwili chciał wręczyć przyjacielowi.

- Tony nie chciałem żeby tak wyszło - powiedział odbierając pakunek i przekazując go Nikołajowi - Zaczęli węszyć wokół nas, mogłem się zwrócić tylko do ciebie.

Radović schował klamkę za pasek i przykrył ją koszulką.
- Pociesz się, jak dobrze pójdzie to oni wylecą z pracy. Mamy pewien plan, ale najpierw musimy się dowiedzieć na czym stoimy - mówiąc to przeglądał dokładnie zawartość torby.

- Oj zaczęli, zaczęli. Cały Sztab aż drży. Nadepnęliście na odcisk nie za bardzo odpowiedniej organizacji Colin. Ty zwłaszcza powinieneś wiedzieć jak działają i czego się po nich spodziewać. Sprawę przejęło MI5. Już nie policja was szuka.

W powietrzu zaczął się unosić zapach benzyny, tymczasem Tony wyciągnął papierosa, zapalił go po chwili i ruszył w ich stronę.

- Lepiej jak już pryśniemy. - Rzucił peta na tylne siedzenia auta, którym przyjechał, niemal natychmiast buchnął płomień i wóz zaczął się palić.

- Forda mogą kojarzyć. Może metro lub taksa? - spytał Radović patrząc jak ogień zaczyna trawić samochód.

- Taksówka Najlepsze metro. Do metra trzeba trochę przejść. Teraz chyba najlepiej takse. Albo inne samochód.

- Taksówka nie będzie zła, złapmy coś i zabierajmy się stąd -
wtrącił Harlow na co Tony jedynie porozumiewawczo kiwnął głową.

- Przejdźmy przez park. Co prawda, jest już zamknięty, ale z drugiej strony jest wyrwana krata na wjeździe. I co najważniejsze, zaraz jest czysty postój taksówek.

- To chodźmy. Po drodze opowiesz co wiesz. Taksa nie jest dobrym miejscem na takie rozmowy.

- Do dzieła
- powiedział Colin.
 
__________________
See You Space Cowboy...
Bebop jest offline