Wątek: The Cave
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2011, 16:43   #104
Szarlej
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
- Tony co teraz? Jaka jest twoja sytuacja?
- Co teraz?
To była chwilowo jedyna odpowiedź Kulawek dla Harlowa. Musieli najpierw zejść ludziom z oczu.
Furtka od płotu była zamknięta więc musieli przejść przez ogrodzenie. Zadanie dla uczniów. Tylko, że jakiś francuz postrzelił Nikołaja w nogę. Pierwsze wszedł Collin, któremu Radović podał obie torby. Dopiero wtedy sam się podciągnął, bez problemu. Opłacało się dbać o kondycje przez te lata. Nawet postrzał już tak nie przeszkadzał, pozostał gdzieś na granicy świadomości.
Poczekali aż Tonny przejdzie i będzie kontynuował. Kiepsko zginająca się noga i brak palców przeszkadza w wielu czynnościach. Dajmy na to w nielegalnym wchodzeniu do parków.
- Tera. Teraz to mam przechlapane. Fanning wie, że to ja byłem w tym aucie. Jeśli mnie nie śledzili, to znaczy, że to on ich nasłał. Bo nikt inny nie wiedział. Jest jeszcze inna możliwość. Oni was śledzili. Ale wtedy to wyglądało by inaczej, tak myślę. Dlatego byłem trochę szybciej.
Szli ukrytą w ciemności drogą. Za nimi majaczyła łuna pożaru. Radović wiedział, że zaraz nastąpi małe pierdut. Z zawodowej ciekawości zastanawiał się na co był samochód Tonnego.
- Piękna noc, prawda Nikołaju?

Collin przerwał jego rozmyślania swoim irytującym, niby poważnym głosem. Serb odwrócił się i chwilę patrzył na pożar. Piękną był jej nie nazwał, zamiast tego użył innego słowa.
- Przypominająca. Przypomina wiele innych takich nocy...
- Wspomnień czar, pewnie nie raz spoglądałeś na gwiazdy i wszechobecne wybuchy. Ale wróćmy...

Na Serba te słowa podziałały jak czerwona płachta na byka. Akcent w jego głosie od razu stał się wyraźniejszy.
- Nie wróćmy. Skrytykuj moje zachowanie dopiero po tym jak staniesz po drugiej stronie. Gdy to nie Ty będziesz podkładającym bombę a będziesz tylko oglądał wybuchy.
Ludzie zbyt często klasyfikowali samemu nie mając punktu zaczepienia. SAS, Specnaz, Delta Force czy inne komando foki są dobre a partyzanci źli, tylko dlatego, że tamci pierwsi mieli pozwolenie na zabijanie. Ciekawe jakby Brytole zareagowali jakby ktoś nagle za nich ustanowił republikę Manchesteru odcinając go od ich ziem. Albo wtryniał się w ich walki.
- Spokojnie, mamy teraz ważniejsze tematy do rozmowy, nie bierz tego do siebie.
Collin wyraźnie chciał uniknąć kłótni. Radović wręcz przeciwnie. Przeszkodził im jednak Tonny.
- Wasz Benz. To jest ciekawa spraw. Wiecie, jego akta są tajne. Dobre nie? Wczoraj jeszcze nie były. Nie miałem do niech dostępu. Znaczy formalnie.
- A nieformalnie?
- A nieformalnie – westchnął. - to wasz Benz jest teraz na wschodzie. Jest w Polsce.
- Powtórz proszę. Chyba jednak nie znam tak dobrze Waszego języka. Gdzie jest?!
Tony zaśmiał się.
- Tak, mnie też to zdziwiło. Chociaż w sumie nie wiem jeszcze o co chodzi, ale pytaliście się o doktorka. A doktorek jest w Polsce. A przynajmniej jego paszport tam jest.
- Masz więcej informacji na ten temat? Jakieś pomysły, gdzie dokładnie miałby być?

Ewidentnie Nikołaja interesowało tylko jedno. Benz.
- Nie konkretnie. Widzicie. Część akt przeszło w inne ręce. Morse, Benz, Wils, te akta są zabezpieczone i leżą w dziale do którego nie mam dostępu nijak. Ale powiązałem fakty i dodałem to czego się dowiedziałem ze źródeł do których mam dostęp. A mam dostęp do danych rejestrowanych na granicach. Mogę wam też powiedzieć, że leciał linią rejsową i że miał nadbagaż.
- I od kiedy jego paszport tam jest?
- Od dzisiaj.
- Przed czy po mojej strzelaninie z Morsem? Leciał sam?

- Po. Leciał lotem o 20:22 z Londyńskiego Heathrow. - Tony zatrzymał się, zaśmiał i zaczął masować nogę. - Pieprzony kulas. Widzicie, nie leciał sam. Tym samy lotem leciało czterech operatorów SAS. Od kiedy SAS lata samolotami rejsowymi?
- Po co chcą go tam zawieźć? Macie tam jakieś tajne więzienia? A może Wisła jest lepsza do topienia ciał niż Tamiza?

Serb ewidentnie ciągle szukał zaczepki sądząc po tonie jakim wypowiadał się o metodach SASu.
- Być może. Ale raczej stawiał bym na to, że ma to coś wspólnego z, jeśli dobrze pamiętam, piętnastoma innymi operatorami, którzy stacjonują od kilku dni w Polsce. A może, też z tym, że Wils też już pewnie ląduje w Polsce. A leciał prywatnych odrzutowcem. Wils nie ma prywatnego odrzutowca.
Kulas wydawał się być znacznie rozsądniejszy od Harlowa. Nie obrażał się co chwilę jak się sugerowało, że SAS chce kogoś kropnąć.
- Kto mu go pożyczył?
- Niemiecka firma Die Rose GmbH.
- Co więcej się dowiedziałeś?
- Morse żyje, chociaż do powszechnej wiadomości dotarła tylko wieść o tym, że jest w bardzo, ale to baardzoo, kiepskim stanie. A MI5 poluje na was. Macie przechlapane.
- Nie dobrze…

Radović zawiesił głos oglądając zawartość torby. Była tam spora kolekcja pistoletów. Większości nie widział nigdy w życiu.
- Co to kurwa jest? Dobra, proponuję tutaj się przebrać korzystając z cienia. Coś jeszcze masz?
Słup ognia za ich plecami osiągnął swoje apogeum w rytm muzyki syren. Po zaledwie chwili nastąpił wybuch wywołujący uśmiech na twarzy Tonnego i Nikołaja. Tylko Collin zapatrzył się zmartwiony w tamtą stronę pewnie zastanawiając się czy kogoś nie zranili przypadkiem.
- Zdecydowanie proponuje się przebrać.

Mówiąc te słowa Nikołaj zaczął wyjmować kamizelki kuloodporne i podawać je każdemu. Sam wziął ostatnią przyglądając się jej trochę nie pewnie. Miała dziwne zaczepy i niezbyt wiedział jak ją założyć. Do tego czy tak cienki materiał mógł zatrzymać kulę? Przypatrywał się jak Collin zakłada swoją i powtarzał jego ruchy. Wcześniej zdjął kurtkę i podkoszulek. Zimny wiatr owiewał jego ciało. Mimo ciemności z bliskiej odległości obaj Anglicy mogli dostrzec blizny pokrywające ciało Serba. Ktoś go parę razy musiał postrzelić najgorzej wyglądały jednak przedramiona całe pokryte śladami po nożu. Blizny były paskudne, podczas walk Radović nie miał dostępu do fachowej opieki a lekarstwa było mało. Mimo temu stał tutaj przed nimi i to prawie w pełni sił. Musiał mieć naprawdę silny organizm.
- Wiesz coś o tej niemieckiej firmie? Wills sam wynajął samolot czy ktoś zrobił to za niego?

Pytanie Harlowa było rozsądne.
- Ta firma - Tony zaczął ubierać kamizelkę. - Ta firma to niemiecki potentat elektroniczny. Taki IBM. Dużo patentów i osiągnięć. Główny gotówkodawca CERN'u i innym podobnym. Mają instytuty i zarabiają na technologiach. Tak pokrótce.
- To wiemy już kto zrobił bateryjkę dla Willsa. Ale do czego?
Tony wzruszył tylko ramionami. Nawet nie wiedział o jaką bateryjkę chodzi. Nigdy nie widział zdjęć zrobionych przez Polskiego dziennikarza.
- Czego jeszcze się dowiedziałeś?
- Ten mail, który mi podaliście to był z tej firmy. Die Rose GmbH. Macie jeszcze co nieco w aktach. Jest tam też informacja o Marcu Stone, któremu to MI6 zabrała sprawę. Ale nie wydaje się by chciał zrezygnować.

Nikołaj właśnie oglądał jakiś mały pistolecik, patrzył się na nie jak na jakieś dziwadło.
- Szkoda gliny. Czyli wygląda na to, że Benz polazł na współprace? Dziwne. Wykorzystaliby go by nas powstrzymać.
- Ciężko powiedzieć. Widzisz. Nie bez kozery jechało z nim kilku operatorów. Ale nic nie wiadomo.
- Kozery? Nie ważne. Mogli być ubezpieczeniem, jakby mu nie ufali, wsadziliby go związanego do prywatnego samolotu. Znaczy jakby bardzo mu nie ufali.
- Może i tak.

Nikołaj obejrzał jeszcze raz mały pistolet i w końcu zdecydował zadać pytanie, które najbardziej go gnębiło.
- Gdzie ta popierdułka ma bezpiecznik?
Tony zaśmiał się.
- Nie ma.
Radović złapał klamke w dwa palce za rękojeść. Popatrzył jak na szczura. Cholernie angole potrafili spieprzyć nawet pistolet.
- Słucham? A co z niekontrolowanym wystrzałem? Dobra nie ważne. Ja tego nie dotknę. Co teraz robimy? Jak dostaniemy się do polski? Do tego z tym całym stuffem? Znacie jakiś kanał przerzutowy?
Radović spojrzał na Collina.
- O co ja pytam. Dajcie mi pięć minut.
Wyjął telefon, wybrał numer Ermina. Nikt nie podnosił.
- Cholera, nie podnosi... Żeby tylko go nie dorwali...
- Chcesz lecieć do Polski? - spytał Harlow patrząc na Radovicia - Mamy tylko poszlaki, nic dość wartościowego co mogłoby nam tam pomóc w poszukiwaniach. Nie wiem czemu zabrali Benza, ale może nie chodziło jedynie o pilnowanie by zachował wszystko dla siebie, może jest im potrzebny do czegoś więcej?
- Tak. Do spenetrowania bunkrów hitlerowskich w Górach Sowich. Tam są wszyscy ważni dla sprawy, pogadamy sobie z Willsem. Przestrzelimy mu kolano i zadamy parę pytań.
Nikołaj dość bezceremonialnie ładował właśnie znalezionego w drugiej torbie shotguna breneką. Zestaw wymiennych luf, dwa pasy taktyczne, chwyt pistoletowy i kolba były dla niego niczym wymarzony zestaw klocków lego dla dziecka. Niezbyt się orientował, że SAS takimi nabojami przestrzeliwuje zawiasy a gliny silniki samochodów. Pamiętał za to jak z chłopakami dorwali zdobycznego spasa i z nudów przestrzelili otwarte drzwi Hummera. Przednie i tylne.
- Bierzesz czasami pod uwagę nie-używanie-broni jako metodę działania? - wypalił od razu Colin - Jeśli znaleźlibyśmy się w Polsce, to na obcym terenie, przeciwko całej tej bandzie, mamy małe szanse. Może lepiej najpierw poszperać jeszcze tutaj, jeśli bezpośrednio zaatakujemy Willsa nie będzie już odwrotu.
- Przypominam, że to oni pierwsi wyjęli klamki. To oni pierwsi strzelili. No dobra, chcieli. Czy czasem bierzesz pod uwagę ściągnięcie cyngla? Polska to obcy teren ale tu jest ich teren. Poluje na nas Wasze KGB. Siedzenie tutaj jest głupotą. Najpierw to zadekowałbym się i poczytał akta potem albo dostał się do polski albo poszedł na współpracę.
Załadowany remington złożony w najkrótszą możliwą wersje wylądował w torbie a torba na ramieniu Serba. Wystarczyło rozpiąć torbę i wyjąć przenośną maszynę śmierci w wersji mini.
- Z tym mogę się zgodzić, może w aktach coś znajdziemy, ale wątpię by chcieli z nami współpracować. Prędzej wciągną nas w pułapkę, byli zdeterminowani by nas zabić, a my nie mamy na tyle mocnych środków by przekonać ich do zmiany planów.
- To co proponujesz?
- Tak jak mówisz, zaszyjemy się gdzieś na trochę, sprawdzimy czego możemy się dowiedzieć z dokumentów i będziemy się rozglądać. Zobaczymy jakie podejmą kroki, czy wciąż będę po cichu starali się nas dorwać, czy może zrobię coś więcej. A potem, choć nie podoba mi się ten pomysł, postaramy się dostać do Polski.
- Gdzie chcesz się zaszyć? Morse wytropił mnie w chwilę. Tym razem nie będą rozmawiać tylko wpadną z drzwiami.
- Nie możemy niczego wynająć, ani zatrzymać się u ludzi, których tu znamy, ale może... słyszeliście o squatersach? Gdybyśmy zajęli jakiś opuszczony budynek, magazyn albo mieszkanie, które stoi puste lub nie jest strzeżone? Z magazynem byłoby łatwiej. Co sądzicie?

Radović wzruszył ramionami.
- Może być.

Do torby z żalem wrzucił tetetke. Lubił tą broń ale miał tylko pięć naboi. Za to wymontował z znalezionego browninga magazynek i nabił go nabojami przeciwpancernymi. Magazynek wylądował w kieszeni torby. Chwilę stał trzymając czeskie CZ i włoską berretę. W końcu wrzucił Makaroński pistolet do torby a z niej wyjął zapasowy magazynek do 75. Pistolet nabił kulami HP a zapasowy magazynek z AP do wewnętrznej kieszeni kurtki. Podał torbę dla anglików. SAS czy tam MI mogło ich dorwać zanim znajdą lokum. Tym razem trafią jednak na zdecydowany opór i przekonają się, że trójka mężczyzn nie żyła bynajmniej z pielęgnacji ogródka.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline