Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-03-2011, 00:18   #118
Vantro
 
Vantro's Avatar
 
Reputacja: 1 Vantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie coś
Kiedy Katrina otrzymała wieści od Vinca za pomocą kręcącego się wokół niej Psikusa:

Cytat:
- Ja i Pan Miecz mamy plan. Zaraz tu zrobimy zamieszanie, tylko potrzebna jest mi Pani pomoc. Niech pani stanie tak by Psikus mógł mówić też do Krasnoludów, i proszę go schować gdzieś by go nie widzieli. Do plecaka, czy gdzieś tam. - po tych słowach nastąpiła chwila ciszy, ale po chwili Vinc znowu nawiązał kontakt.- Pan Miecz mówi że to jakieś 15-18 dużych kroków od nich, dobrze by było też gdyby mógł w tym samym momencie mówić do Gnomki ale to nie jest konieczne. I proszę się nie bać bo to co się pojawi nie będzie prawdziwe. - po tych słowach można było być pewnym jednego. Gdzieś tam Vincent szczerzył właśnie wesoło swoje kły. Dawno nie miał okazji robić dowcipów takiej grupie osób.
nie zastanawiała się długo. Złapała maleństwo i ukryła je pod... spódnicą, wszak chyba w tym zamieszaniu nikt jej pod spódnice zaglądać nie będzie, to najlepsze miejsce na skrytkę. Odwróciła się przodem do kłócących się i czekała co Vinc wymyśli. Posyłając mu za pomocą ukrytego Psikusa wiadomość. “Schowany, działaj.”
Gaccio się lekko zaczerwienił, a Nyhm...był zbyt zalany by zauważyć. I zbyt zajęty liczeniem krasnoludów.
Dziewczyna widząc lekko zaczerwienione policzki Gacia uśmiechnęła się do niego z niewinną miną i rzekła:
- Wystraszyło się maleństwo.
- Przyjąłem, odbiór. - zakomendował młody który pod osłoną niewidzialności kręcił się w pobliżu zbiegowiska. Sam nie wiedział czemu to powiedział, ale jakaś wyższa siła wsunęła mu te słowa w usta, a on wiedział, wiedział że były słuszne! Chłopak postanowił działać, a plan już miał, i to jaki! Vincent nigdy nie rozumiał magów którzy uważali, że potęga magiczna leży w deszczach ognia oraz zaklęciach których wymówienie zajmuje więcej niż przygotowanie porządnego posiłku. Fakt, jest to efektowne, ale na dłuższą metę nie użyteczne. Na starość lepiej znać zaklęcia które zabawią wnuki, oraz pogrzeję owsiankę. Tak więc Vinc wymruczał pod nosem kilka słów,wykonał łapami kilka prostych gestów po czym powołał do istnienia jedno z najprostszych zaklęć “Niemy Obraz”. To co najprostsze jednak, bywa śmiertelnie skuteczne gdy używa się tego z głową, albo przynajmniej z wyobraźnią. Vinc wyszczerzył kły i począł kształtowanie iluzji.
Powietrze nad trzymanym przez Cypia jajem zafalowało, niczym podgrzane, następnie pojawił się zielony dym który zaczął rozdzielać się w siedem wijących się smug. Kolumny zielonego dymu zafalowały i zaczęły zmieniać swoją strukturę. Zielony gaz przemienił się w łuski, a to co było wijącym dymem stało się nagle siedmioma wężowymi łbami.


Miniaturowe smocze łby unosiły się nad jajem, Vinc zadbał by były lekko przezroczyste i wyglądały niczym duchy. Rozejrzały się one we wszystkich możliwych kierunkach aż jeden złapał kontakt wzrokowy z kapłanem krasnoludów. Wtedy też do akcji wkroczył skryty pod spódnicą Psikus. Za pomocą swych telepatycznych zdolności, zaczął przekazywać swym syczącym głosem słowa do głowy przywódcy brodaczy.
- Ssss... nie powstrzymasz ich...- Psikus zachichotał jak to tylko smok potrafi. Było to połączenie syku i pogardy w czystym tego słowa znaczeniu.- Wezmą jajo... o tak wezmą ssss... Uwolnią nassssssss... - ponowny syczącyy chichot wypełnił głowę krasnoluda.- Wypełnimy ten śśśświat... wypełnimy go rozpaczą i ciemnośśścią...- Psikus ucichł na chwilę czekając na instrukcje od swego właściciela. Vinc przekazał mu tylko krótkie “Teraz coś okultystycznego, żeby wiedział że nie żartujemy!” Psikus zaś jako chowaniec posłuszny szybko do głowy krasnoluda wtrąciła najbardziej mroczną i okultystyczną wstawkę jaką zdołał na szybko wymyślić.- Jeden by wsssszysssstkie odnaleźć... I w ciemnośśściii złączyć... - po czym zamilkł a iluzja szyderczym wzrokiem wpatrywała się w krasnoluda, resztą łbów zaś badała wzrokiem okolice szczerząc kły do wszystkich obecnych.
Katrina widząc smoka już miała się wydrzeć na całe gardło przestraszona, ale przypomniała sobie co jej przez Psikusa nadał Vinc. Jednak kiedy się zastanowiła z okrzykiem przerażenia wpadła w ramiona Gaccia. “Dziwne by było gdybym nie zareagowała, jak odgrywać to już tak aby było wiarygodnie”, pomyślała sobie wciskając się jeszcze mocniej w młodego szlachcica. A Vincowi przesyłając w tym czasie wiadomość poprzez goszczącego pod jej spódnicą smoczka. “Mam nadzieję, że nas nie zeżre.”
- Smok, smok, smok!!!! - podniecił się rozgłośnie Cypio, zapominając o swej bardzo tajnej kryjówce za brzózką.
 
__________________
W chwili, kiedy zastanawiasz się czy kogoś kochasz, przestałeś go już kochać na zawsze.
Vantro jest offline