Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-03-2011, 22:50   #7
Blaithinn
 
Blaithinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Blaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumny
Z małą pomocą Kellego.



YouTube - Lineage II Ost Forest Calling

Świt przywitała wraz z pierwszymi promieniami słońca. Tańczyła boso na zwilżonej rosą trawie przydomowego ogrodu w samej nocnej koszuli i bransoletkach umieszczonych na nadgarstkach stóp i rąk. W dłoniach trzymała niewielką harfę i wygrywała radosną melodię harmonizującą ze śpiewem siedzących na drzewach timbradorów. Gdyby ktoś obcy mógł ją teraz ujrzeć, pomyślałby pewnie, iż to jakieś nierealne stworzenie pląsa po ogrodzie.
Jednak w jego granicach pozostawała bezpieczna i w tej krótkiej chwili, tuż po wschodzie słońca, mogła nie martwić się tym, iż powinna co najmniej dorównać swej matce i nie myśleć o ponurym rycerzu, którego wybrała na partnera. To był jej czas i mogła przez krótki moment wyobrazić sobie, iż stąpa po prawdziwym lesie i wdycha jego ożywczą woń.
Chwila minęła jednak szybko, jak zawsze i w drzwiach domu stanęła rodzicielka przywołując ją do porządku.

***

Lady Shurelia cieszyła się niezmierną estymą wśród wszystkich Reyvatelis i także Aileen wielce ją podziwiała. Nic więc dziwnego, iż perspektywa pójścia do Gmachu Zarządu, by dostać bezpośrednie polecenie od lorda Barsetta, dawała jej nadzieję na ujrzenie Zwierzchniczki.
Również dlatego przygotowywała się niezwykle starannie do wyjścia, chcąc wypaść jak najlepiej. Zrezygnowała nawet z większości swych bransoletek, by nie zwracać na siebie uwagi dzwonieniem.
Na strój wybrała ulubioną, niebieską sukienkę, która nie krępowała ruchów, była więc doskonała przy walce. Do tego założyła wysokie, sznurowane do kolan buty i tak ubrana mogła stanąć nawet przed Lady Shurelią.



***

Aileen była początkowo zdziwiona propozycją Grahama, by spotkać się na Słonecznym Placu, gdyż jego część stanowiła Zielona Promenada. Będąca jednym z najbardziej romantycznych miejsc w Platynie, choć gdyby ktoś spytał ją o zdanie wymieniłaby zupełnie inne, chociażby Szmaragdowy Park. Szybko jednak pozbyła się złudzeń, iż rycerz może chcieć sprawić jej przyjemność taką lokalizacją, gdyż przecież Gmach Zarządu mieścił się zaraz obok.
Na miejsce przybyła pierwsza. Usadowiła się więc na jednej z licznych ławeczek i przyglądała przechodzącym. Mijali ją zwykli mieszkańcy miasta, jak i rycerze wraz z towarzyszącymi im Reyvateils. Aileen na myśl o swoim partnerze westchnęła cicho, ale zaraz przywołała się do porządku. Dziś miał być dobry dzień. Tym lepszy, iż będzie mogła zobaczyć ponownie Isoldę i poopowiadać jej co działo się przez ostatnio tydzień. Rey szczerze wierzyła, że pogrążona w śpiączce dziewczyna ją słyszy i miała nadzieję, że pewnego dnia będą mogły prawdziwie porozmawiać.
Z zamyślenia wyrwał ją znajomy głos.
- Witaj Rey.
Aileen podniosła spojrzenie swych niebieskich oczu na stojącego przed nią Grahama.
- Witaj Rycerzu. - odparła spokojnie, choć jego sposób zwracania się do niej “per Rey” niezmiennie ją denerwował. Szybkim ruchem podniosła się z ławki.
- Chodźmy zatem. - pociągnęła Grahama za rękę, by po chwili ją puścić, w kierunku górującego nad wszystkim Gmachu Zarządu.

***

Wstrząsy, opadające fragmenty budynków, popękane chodniki... Niepewność i strach... Zdecydowanie nie tak wyobrażała sobie ten dzień. Biegła najszybciej jak potrafiła za Lady Shurelią starając nie rozglądać za bardzo na boki, by nie widzieć rannych i potrzebujących.
Z całą pewnością wszystkim zostanie udzielona pomoc. Martw się o swoich ludzi. - upomniała się w myślach.
Gdy stanęli przed głównymi wrotami do Ołtarza Apostołów niepokój Aileen wzrósł. Strażników nie było na ich miejscach. Spojrzała na Zwierzchniczkę oczekując wydania poleceń, gdy wszystko zatrzęsło się ze znacznie większą siłą niż do tej pory. Rey poleciała na ścianę i upadła.
Przy samej Lady... taki wstyd...
Chciała wstać jak najszybciej, ale jeden z młodszych rycerzy znalazł się tuż przy niej nim zdołała się pozbierać i podał rękę. Spojrzała na niego kompletnie zaskoczona.
- Dziękuję. - przyjęła pomoc z niepewnym uśmiechem. - Tak, nic mi nie jest. Przepraszam za kłopot... - mówiła do Saverocka, ale jej wzrok poszukiwał Grahama.

Rycerz Saverock, którego Graham tam znał mniej więcej pi razy drzwi, podszedł szybkim krokiem do upadającej Aileen, jakby tylko na to czekał, kiedy dziewczyna się przewróci na drgajacej powierzchni gruntu. Cóż, pewnie obserwował ją zerkając, czemu Reser właściwie się nie dziwił. Jego Rey należała nie tylko do elity, ale również miała w sobie wiele kobiecego uroku popartego młodzieńczym entuzjazmem i niebanalną urodą. Graham wiedział, ze wielu rycerzy skrycie marzyło o niej nie tylko, jako swoim magicznym wsparciu, lecz także znacznie bardziej konkretnie, na poziomie klasycznym. Wielkie uczucie połączone z miłością fizyczną. Grahama średnio to interesowało, dopóki nie przeszkadzali jej pełnić właściwa rolę, jaką wyznaczały obydwojgu obowiązki. Widocznie rycerz Saverock należał właśnie do tych, którzy kącikiem oka spoglądali na dziewczynę mając nadzieję, ze los podaruje im okazję. Czy właśnie to była ta wymarzona okazja. Trudno powiedzieć. Skinął rycerzowi oraz spytał panienkę Wedd.
- Wszystko dobrze, Rey?

Aileen skinęła głową rumieniąc się lekko. Zaabsorbowała uwagę dwójki rycerzy, w sytuacji gdy powinni myśleć o czymś zupełnie innym. Tak nie powinno być, ale poczuła ulgę, że Graham do niej podszedł.
- Przepraszam... będę bardziej uważać. - I trzymać się bliżej ciebie. - dodała w myślach.

- Hm - spojrzał badawczo, zaś jego wzrok mówił, że nie martwi się o to, czy się nie potłukła, bowiem przecież widział, że nie, ale czy młody przystojniak Saverock nie absorbował zbytnio dziewczęcych myśli podczas służby. Skinął jednak, jakby kwestia była zamknięta. Pytanie tylko, czy była dla niej.

Rey skinęła jeszcze raz głową Saverockowi i wróciła spojrzeniem do Lady.
 
Blaithinn jest offline