Sytuacja była napięta. Gabriel nie chciał dopuścić do torturowania więźnia, zarówno dlatego, iż nie chciał czegoś takiego widzieć, jak i dlatego, że psuło mu to pewne plany. Śpiew, choć w pewnym sensie stanowił wybawienie, wytrącił go z równowagi. - Co do…?! – krzyknął. Ogarnęło go dziwne wrażenie surrealizmu, lecz zaraz zniknęło, gdy spojrzał na przyprowadzonego mężczyznę. Zdawało mu się, że skądś go zna; przyglądał mu się przez chwilę uważnie. Nagle zachłysnął się – to ten sukinsyn! Zanim ktokolwiek zdołał zareagować, Hörbinger doskoczył do Siegrfieda, wyrwał mu rozgrzany pręt z dłoni i sieknął nim „kultystę”. Zaraz jednak przyszło opamiętanie i Gabriel uznał, że należy najemnika przesłuchać. |