Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-03-2011, 19:23   #28
JanPolak
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
Wpierw palba z rewolweru Polaka przerwała nocną ciszę, a błysk sześciokrotnych wystrzałów oświetlił scenę. I stała się rzecz niezwykła i przecząca prawom fizyki, gdyż trafiony Cień nie zwolnił kroku. Kule wniknęły w jego pierś jak w gomółkę masła, a ślady po postrzałach zasklepiły się w oka mgnieniu. Biegł dalej! Dopadł pana Willema, który dobrze odczytując wskazówki profesora, wybrał stal nad ołów. Unik! Przekrok! Cięcie! Zręcznym in-quartata Niderlandczyk sięgnął szyi potwora. Poczuł opór, jak przy przekrajaniu grubej waty, bądź plastra miodu. Naparł na szablę i ostrze przecięło na wskroś przeciwnika. Cień zafalował, niczym dym pchnięty wiatrem, gdy nagle spadła nań lawina ciosów pana Jana. Wspólnymi siłami dwóch szablistów udało się porąbać czarną istotę, która rozwiała się wtapiając na powrót w mgłę.

Pierwsze promienie jutrzenki wschodziły ponad miastem, barwiąc wschodnie niebo kolorami paryskiego różu. Ta chwila przedświtu była pierwszym momentem, gdy ujrzeli barwy nadziei na terytorium Interioru. Już wkrótce słońce miało wychynąć nad horyzont, a delikatny róż miał ustąpić grobowej purpurze przebijającego się przez mgły światła.

Tymczasem walka w ciemnościach trwała. Zgodnie z płochą kobiecą naturą, obie członkinie expedycyji szukały schronienia wśród hałd gruzów. Tam wypatrzył je kolejny Cień. Potwór wyskoczył wysoko w powietrze, bezszelestnie szybując na ofiary. Obie panie wystrzeliły, lecz materia istoty była odporna na kule. Spadł! Jak jastrząb, bądź polujący nocą puchacz! Panna Montgomery nie zdołała uniknąć łap potwora. Poczuła jak zimne, miękkie, jakby oleiste ręce zaciskają się na jej gardle. Panika i atak duszności odebrały jej na chwilę rezon, gdy upadała pod ciężarem duszącego ją monstrum. W tym momencie trzeci przeciwnik ruszył do szarży, za cel obierając sobie kawalerów wyprawy.
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.
JanPolak jest offline