Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-03-2011, 19:24   #50
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
„No proszę, proszę. Nie jesteśmy tacy głupi, na jakich wyglądamy”, pomyślał Skalfkrag, gdy Hugo wskazał drogę, posiłkując się pergaminem, jaki znalazł w krzakach."Ciekawym czy oni aby przypadkiem to zgubili? Przecież to równie dobrze może być droga wprost w ogrzą dupę”. Jednak mimo swoich wątpliwości, podążał wedle wskazówek Hugona.

Zatrzymał się nagle, przyglądając czemuś, co dostrzegł na środku ścieżki. Kolejna pułapka była marnie zamaskowana, tak że nawet on, zupełnie nieobeznany z zagadnieniem dostrzegł ją bez trudu. Rozgarnął liście i spojrzał na ukryty w ziemi szpikulec.
- Dobrze, że nikt tu nie usiadł, bo by miał drugą dziurę w dupsku - zaśmiał się wyrywając z ziemi kołek i prezentując go towarzyszom. Kilka uderzeń serca później, dziewczyna krzyknęła. „A cóż to za wrzaski?”, Skalfkrag zatrzymał się i odwrócił na pięcie.
- Nie krzycz dzierlatko, bo co złego przywołasz. Czego wrzeszczysz, na kołek nadepnęłaś jaki, co go me bystre oczy przegapiły? - zapytał. Odpowiedziała mu cisza. Dziewczyny nie było. Wyglądało, jakby rozpłynęła się w mroku.

- Na kilof Grungniego - mruknął Skalfkrag, drapiąc się po nosie. - Gdziesz ona jest? Widział kto, czy w krzaki za potrzebą nie poszła?
- Tu nieczyste siły działają - orzekł po chwili, patrząc z niepokojem na przestraszone twarze wokół niego. - Widzicie co tam w mroku?

***

- Niezła robota, amico. - Poklepał Hugona po barku, na znak uznania, za wskazanie drogi. Stali na jakiejś polanie, w gęstniejącym mroku. Krasnolud położył na ziemi plecak i odkorkował manierkę.
- Strudziwszy się, trzeba dać nogom odpocząć krzynę - orzekł i wygrzebał z plecaka kawałek suszonej kiełbasy i pajdę chleba. Mlaskając i posapując zaczął się posilać. Po kilku minutach, gdy skończył, wstał, zarzucił plecak na plecy i chwycił w rękę nadziak.
- No. Avanti, compagni! - zakomenderował.
 
xeper jest offline