Wątek: Powrót
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-03-2011, 22:54   #5
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
"Mili" ludzie są w każdym mieście, nawet w takim które w Faerunie uchodziło za prowincjonalną dziurę. Przede wszystkim mieszkały w min miłe panie interesu, które zataczając koła biodrami z ochota ruszyły w stronę potencjalnego klienta.
- Może jesteś samotny przyjacielu?
- Takiemu przystojniakowi dam nawet za pół ceny!
- Zabawimy się? Nigdy o mnie nie zapomnisz...
- zwłaszcza ta ostatnia sugestia wydawała się przerażająca zważywszy na nędzny wygląd i chudość kobiety mogła ją już mocno toczyć jakaś paskudna choroba.

Patrzyły, czekały z nadzieją, z rezygnacją z kiepsko udawaną obojętnością. A Hans z trudem zatuszował obrzydzenie na twarzy. Tanie dziwki, cóż, były tanie. Wskazał jedną z nich, tą wyglądającą na w miarę chociaż inteligentną i ogarniętą.
- Ty. Jest tu jakieś ustronne miejsce? Ile bierzesz?
- Pięć miedziaków za szybki, prosty numerek. Dziesięć jeśli chcesz mi coś zrobić. Leczenie kosztuje
- Pozostałe odsunęły się zrezygnowane, ale cały czas obserwowały. Może klient jednak zmieni decyzję?
- Mam pokój. - Wskazała na rozwalającą się ruderę kilka kroków dalej.
Pchnął ją tam, niezbyt delikatnie. Najgorsze było to, że faktycznie mógł zrobić coś głupiego, więc lepiej było się streszczać.
- Płacę za twój język. Opowiesz mi o waszym pięknym mieście.
- Trudno jest jednocześnie robić komuś dobrze językiem i opowiadać
- Dziewczyna najwyraźniej po swojemu zinterpretowała sobie słowa Hansa.
- Zaufaj, mi zrobisz dobrze tylko mówiąc. Wolę nie musieć płacić za pozbycie się którejś z twoich chorób. Pospiesz się.
- Jestem zdrowa!


Dziewczyna weszła do budynku, a potem po rozwalających się schodach weszli na piętro. Pokój był mały. Prawie w całości wypełniało go podwójne łóżko z metalowymi ramami, nakryte brudnym kocem.
Hans pchnął ją na łóżko.
- Zdrowa? Kiedy ostatnio to sprawdzałaś? - prychnął. - Potrzebuję informacji, jak już mówiłem. Na początek o alchemiczce. Jeśli mnie zadowolisz, dorzucę ci coś ekstra.
- Co tydzień chodzimy się badać
- Uniosła zadziornie brodę i spojrzała na niego. W jej oczach mimo pozorów buty widać było strach. - Chodzi ci o Zahę? Dlaczego cię interesuje?
- Badająca się dziwka, która zadaje mi takie pytania! Wiesz, te pięć miedziaków za leczenie to niewielka cena. Niedawno jesteś w tym zawodzie, czy co?

Oparł się o ścianę, splatając ramiona na piersi.
- Jeśli chcesz wiedzieć to właśnie ona nas bada, a jak mamy problemy daje nam leki! I zawsze bierze tylko pięć miedziaków! Nie powiem na nią złego słowa! Gdyby nie ona... - Zacisnęła usta. Zdając sobie sprawę, że jeśli naprawdę nie chce mówić to właśnie okazała się mało konsekwentna.
- Nikt nie każe ci o niej mówić złych słów. Mogę pójść i spytać o to samo kogoś innego, kto może mi opowie nie tak entuzjastycznie. Zastanów się nad tym, wolisz opowieść swoją, czy... mniej przychylnych ludzi? Widziałaś ją kiedyś w ciągu dnia?
- Nie
- odpowiedziała kręcąc głową - Zaha mówi, że woli pracować w ciszy, a dzień ją rozprasza.
- I wierzysz jej?
- niemal się roześmiał, chyba jednak nie była inteligentna nawet w najmniejszym stopniu. - Nie ciekawiło cię nigdy, jak kupuje jedzenie, skoro cały targ jest w nocy całkiem opustoszały?
Przyglądał się jej jeszcze przez chwilę. Nie była tak zupełnie brzydka. Cholera, zbyt długo nie miał kobiety.
- Czy w mieście zdarzały się jakieś zniknięcia? Na przykład takich jak ty?
- To że nie widziałam jej w dzień nie znaczy, że nie chodziła na targ
- dziewczyna wzruszyła ramionami - ja chodziłam do niej tylko na badania. Czasami jakaś dziewczyna rozzłości gacha to jej wsadzi nóż między żebra, ale to się nie zdarza często i ciało zawsze się znajdzie. Nie słyszałam by ktoś zniknął.
- Ciekawe. Dziwny ten wasz... kraj
- wolał nie wybiegać za daleko. - A te badania. Opowiedz mi o nich, łącznie z wnętrzem domu tej kobiety. Bez obaw, nie zamierzam jej obrabować.
Zastanowiła się chwilę przywołując przed oczy obraz.
- Nooo jest stół pod ścianą taki długi, a na nim jakieś buteleczki z rurkami i takie okrągłe i czasami bulgoczą i mają różne kolory. A z drugiej strony regał i różne książki, wszędzie dużo ziół i różnych kolorowych buteleczek. Schody na piętro, ładne, z czarnego kamienia i z taką ładną poręczą ale całą, metalową we wzorek z roślin i wijących się zwierząt. Badanie nawet nie jest nieprzyjemne. Tylko się trzeba położyć i zamknąć oczy. Zaha bada krew przez rękę, w zgięciu łokcia robi małe nakłucie. I potem już jest po wszystkim.
- Położyć na czym? Rozumiem, że nigdy nie byłaś na górze. Ciekawy sposób badania..
.

Hans zastanawiał się chwilę nad tym, co mu powiedziała. Kobieta pracowała na dole, więc wkradnięcie się tamtędy w czasie, gdy nie spała, było bardzo ryzykowne.
- Czułaś coś od niej? Jakiś nietypowy zapach, prócz kadzideł?
- No na środku jest takie dziwne łóżko. Za krótkie by się na nim położyć z wyciągniętymi nogami. Zawsze mi zwisają. I jest takie oparcie na plecy i głowę. A zapach... Tam jest tyle zapachów...
- dziewczyna była wyraźnie niepewna - są różne, zmieniają się.
- Spróbuj jakiś sprecyzować. Są ci znane, czy może któryś jest obcy? Te znane nie są ważne.

Zastanowiła się:
- Kiedy byłam małą dziewczynka mama zabrała mnie do jednego z tych dużych domów przy rynku. Zakradłyśmy się do kuchni. Robili przyjęcie. Upiekli ciasto. Udało mi się do niego podkraść. Pachniało tak cudownie. Czasami czuję ten zapach od Zahy. Pewnie wtedy piecze ciasta...
- Wątpię. Jeszcze dwa pytania. Czy widziałaś, by ktoś kiedyś przyniósł jej coś do jedzenia? I jej dotyk. Jest ciepły czy zimny?
- Raczej... chłodny. I nie wiem co jej inni przynoszą. Nigdy nie zwracałam na to uwagi. Wiem, że od dziewcząt zawsze bierze miedziaki, ale tylko za leczenie. Badanie zawsze jest za darmo.

Szkoda, że nie znał się na badaniu. Był pewien, że te dziewczyny nie były zdrowe, a na pewno nie wszystkie. Ale dziewczyna pomogła mu na tyle, na ile mogła. Wiedział już z czym ma do czynienia i wcale mu się to nie podobało. Ale za to... dawało przewagę w negocjacjach ceny. Uśmiechnął się kwaśno do ladacznicy.
- To chyba wszystko. Byś nie poczuła się dziwnie, możesz się rozebrać.

Bez większej finezji ściągnęła z siebie bluzkę, a potem wstała i zsunęła w dół spódnicę. Pod spodem nic nie miała na sobie. Zważywszy na jej "zawód" takie odzienie było bardzo wygodne. Była bardzo szczupła. Choć piersi całkiem ładnie zaokrąglone pasowały do męskiej dłoni. Miała też niesamowicie długie, zgrabne nogi. Położyła się z powrotem. Podciągnęła kolana do góry i rozsunęła je szeroko, nie pozostawiając niczego w sferze domysłów.
Podziałała na niego. Zaklął w myślach. Nie to chciał oglądać, ale przyjrzał się dokładnie jej ciału, nawet temu najbardziej intymnemu miejscu. Choroby często było widać. Wskazał też na ramię.
- Pokaż miejsce... badania.
Nie wszystkie choroby były chorobami krwi. Zwłaszcza nie wszystkie związane z byciem dziwką. Ta dziewczyna jednak rzeczywiście nie wyglądała na chorą. Zaskoczona uniosła ku niemu rękę. Na szczupłym ciele arterie były doskonale widoczne. Na jednej z nich zobaczył niewielką, podłużną bliznę. Miała długość połowy paznokcia małego palca. Niestety nie powiedziało mu to wiele. Wszystko to jednak śmierdziało wystarczająco, choć jeszcze nie wiedział, co w tym kraju jest zabronione a co nie. Może to nawet nie jest? Tylko, że ta dziwka nie była odpowiednim informatorem. W przypływie dobrego humoru i powrotu do życia, podał jej srebrnika. Jednocześnie dotknął jej ciała. Cholera wiedziała, czy ta też będzie chłodna, ale ciało okazało się przyjemnie ciepłe i kobieco miękkie.
- Możesz się ubrać. Łatwy i przyjemny zarobek, prawda?

Wyszedł z pokoju, nie czekając na nią. Pokazał się też innym ladacznicom, odchodząc ulicą... i za chwilę wracając, ale tym razem tak, aby nie dojrzały go ich oczy. Wolał, by nie pobiegły zaraz do swojej "uzdrowicielki". Po chwili pokazała się dziewczyna. Pomachała koleżankom, ale nie podeszła do nich tylko rozejrzała się w koło i pobiegła dokładnie w kierunku pracowni alchemicznej. A mógł sobie ułatwić! Głupia ciekawość, która była przecież i tak niemal pewnością. Gdy oddaliła się trochę od swoich koleżanek, złapał ją niespodziewanie za rękę i wciągnął w zaułek.
- Nie jesteś inteligentna prawda?
Jego dłoń zasłaniała jej usta.
- Jeden głośniejszy dźwięk i będziesz znalezionym ciałem. Jasne?
Pokiwała energicznie głową. Wyraźnie trzęsła się ze strachu. Zdjął dłoń z jej ust.
- Jesteś głupią dziwką. Ile lat pracujesz w tym zawodzie?
- Trzy
- wyszeptała prawie bezgłośnie.
- Doprawdy, niesamowite. Czy nieumarli... chodzące trupy... są tu legalne?
Uśmiechnął się drwiąco. Kobieta i tak miała marne szanse na długie życie, po co przedłużać jej męki. Jej oczy były tak ogromne ze strachu. I zrobiły się całkiem czarne. Uśmiech Hansa musiał przerazić ja znacznie bardziej niż wcześniejsza ponura mina. Pokręciła przecząco głową. Wstrzymywała oddech i najwyraźniej nie miała siły wypowiadać kolejnych słów.
- Widzisz, teraz od tego co powiesz zależy twoje życie. Gdybym cię puścił wolno, co byś zrobiła?
Przełknęła ślinę:
- Wró... - przełknęła jeszcze raz a w jej oczach pojawiła się nadzieja - wróciła do pokoju i nie wychodziła do rana?
- Dokładnie tak. Jeśli wyjdziesz lub zboczysz z drogi, lub choćby przekażesz innym choć słowo, znajdą twoje ciało.

Puścił ją.
~Śledź ją. Gdy zrobi coś innego niż powiedziała, zabij.~
Kiedy tylko poczuła że jej nie trzyma, wyrwała się i pobiegła z powrotem. Nie obejrzała się za siebie ani razu. Czasami dziwki potrafią wykazać się prostą inteligencją.
 
__________________
The lady in red is dancing in me.

Ostatnio edytowane przez Eleanor : 07-03-2011 o 23:48.
Eleanor jest offline